To chyba jakaś nowa jakość u tego reżysera - świetne zdjęcia i plany (zważywszy, że nagrywali 60 dni).
Trzy lata czekałem na ten dzień - wreszcie gdy ucichły zajadłe dyskusje sięgnąłem po płytę.
Zakoczył mnie aspekt postronny - nie jest to film ukazujący zbrodnię katyńską (jedynie kilka minut na koniec - przerażające egzekucje i sama muzyka) - to opowieść o ludziach, których ta zbrodnia dotknęła, choćby cieniem, a także opowieść o ich życiu, nieraz bardziej martwym, niż los oficerów pomordowanych w lasach Wschodu. "Wybieram pomordowanych, niż morderców" - ten cytat będzie mi towarzyszyć długo.
Jeśli Pan Wajda czyta te komentarze to chcę wyrazić wdzięczność za ten film!