Ten film pokazuje jakie badziewie funkcjonuje w sferze tzw., jeśli w ogóle istnieje, polskiej kultury. Temat tak fenomenalny na film, a scenarzyści robią z tego "Solaris" w wersji Soderbergha, czyli katastrofę. Wajda dostanie w Polsce kasę na każdy film, ale to, co tworzy od 20 lat to jest parodia własnej twórczości. To jest człowiek polskiej szkoły filmowej. Rywal Munka, a pokazuje nam jakieś trele morele ala Popiół i Diament. To nie komuna. Nie trzeba się już rozliczać mr. Wajda.
To jest temat na film światowy, a ukazany jest, tak jakby miał zachęcać do oglądania Polaków, którzy wiadomo, że wiedzą i rozumieją. Po prostu dno. Tam zginęło prawie 30 tysięcy ludzi, żołnierzy, a my na ekranie oglądamy jakieś farmazony o bólu i rozpaczy rozhisteryzowanej żonki. To jest parodia filmu tragicznego porównywalna z dr. Strangelove, choć pewnie niezamierzona. Gdzie jest hołd tym żołnierzom, o których jest ten film. Jest tyle epizodów z historii dotyczących tego tematu, które pokazują zgrozę tej sytuacji, ludzi którzy nie wiedzieli, że skończą, jak skończyli do końca.
Osobiście czekam, jak jakiś producent wpadnie na pomysł zatrudnienia do tego tematu jakiegoś żydowskiego reżysera lub scenarzysty, bo chyba już tylko oni umieją robić filmy o tragediach.