Oglądając reklamy czułem, że wybierając się na ten film, obejrzę dobre dzieło historyczne. Gdy byłem przez jakiś czas w kinie, to uczucie wciąż zresztą miałem. Lecz nagle przestało coś mi pasować. W pewnym momencie film się pogubił i zamiast pięknego dzieła uwieczniającego tragedię Polaków, stał się zlepkiem połączonych historyjek. Połączonych zresztą bardzo chaotycznie. Film bez ładu i składu. Panuje w nim chaos. Zapewne miało to na celu ukazać panujący brak ładu w ówczesnej Polsce, czy też fakt, że tak naprawdę o Katyniu to za wiele nie wiemy, ale do mnie to niestety nie trafiło. Parę motywów z filmu należałoby usunąć bo po prostu przeszkadzają. Przykład się nasuwa od razu. Chociażby Tur i jego historia. Wlepili człowieka na 5 minut, po to tylko, by w 15-sekundowej kwestii pani dyrektor pokazać, że szkolnictwo kłamało. Panie Wajda, to można zrobić w inny sposób! Ogólnie film mi się nie podobał. Był kiepskawy i gdyby nie fakt, że podejmował trudny temat, to nie określiłbym go nawet kiepskim, a po prostu dnem. Zresztą uważam, że nota widzów, około 8 jest lekką przesadą i wynika bardziej z tego, że porusza on smutny temat, a do tego jeszcze prawdę historyczną, którą Polacy chcieli zobaczyć wreszcie. Gdyby była to historia fałszywa, to większość z was by wzgardziła filmem wyzywając go od szmir.
Do tego jeszcze te błędy. Ktoś tu mówił o logu McDonalda. Ja znalazłem logo firmy farmaceutycznej Bayer. Wyglądało ono identycznie jak teraz. I owszem, mogło ono się pojawić na ulicach polskich w okresie wojennym, bo firma ta już wtedy istniała. Mogło, tylko nie w momencie, gdy na naszym terenie rządzili ruskie, bo oni wszelkie obrazy niemieckie likwidowali.
Skoro mówisz: "Panie Wajda, to można zrobić w inny sposób! " Więc zrób. I poddaj pod osąd ludzi.
Każdy ma inne gusta. Ludzie nie oceniają wysoko tego filmu tylko dlatego, że to nasza historia, czy to dzieło Wajdy. Oceniają tak, bo potrafią się wczuć w to co się tam działo, nie zwracając uwagi na małe, nieważne rzeczy. Oceniają, bo było co. Jeżeli film nie wzruszył Cię nawet troche, to tylko swiadczy o Tobie.
Pozdrawiam.
Tak, jak myślałem. Każda osoba, która teraz będzie krytykować film, która wyrazi nieprzychylną opinię i której ten film po prostu nie ruszył i nie mówię o pojedynczych, poruszających scenach, które się pojawiły, ale o całości, która była po prostu według mnie mdła, ten będzie napiętnowany. Niedługo wyzwą mnie od wroga narodu, nieczułej świni albo od komucha, który stara się załagodzić echo zbrodni stalinowskiej. Ludzie, zastanówcie się! To jest film i między innymi jako taki powinien być oceniany. Ja go oceniłem i podałem nawet wytłumaczenie do tego, więc zachowajmy komentarze w stylu "świadczy to tylko o Tobie". Tak się bowiem składa, że fakt, iż taki badziew jak "Katyń" mi się nie podobał i nie poruszył w całości jako film, nie świadczy, że nie wiem czym była historia i tragedia katyńska.
Nie mówię, że jesteś taki i owaki... Mówię tylko, że skoro jesteś w stanie pouczać kogoś kto na swój sposób starał się pokazać historię i wszystko to co stało się w Katyniu, to czemu sam nie zrobisz czegoś, by pokazać to po swojemu??? Widzisz, tak się składa, ze on miał pieniądze i pomysł. I ludziom się to podoba. I to najważniejsze. Zawsze znajdzie sie jakiś człowiek, który uważa, że można było to zrobić inaczej , może lepiej. może kiedyś doczekasz się takiej wersji, której nie będziesz musiał się czepiać.
Pozdrawiam.
"Jeżeli film nie wzruszył Cię nawet troche, to tylko swiadczy o Tobie. "
Twoje slowa... zatem mowisz, ze jestem taki, czy owaki...
Przedstaw mi przymiotnik, który został użyty przeze mnie w kierunku Twojej osoby, a przyznam Ci rację... Widzisz, nie możesz. Więc skończ tę dyskusję.
No tak, jeśli ktoś uważa, że drugą osobę można opisywać tylko i wyłącznie przy pomocy przymiotnika, to faktycznie, lepiej skończyć dyskusję. Cieszy mnie fakt, że znasz części zdania i odróżniasz przymiotnik od czasownika, ale sorki, zdanie "to świadczy to tylko o Tobie" jest wystarczająco obraźliwe i ukazujące stosunek do współrozmówcy i ewidentnie wskazuje na to, że ma się tą drugą osobę za taką czy owaką, w tym przypadku za bezduszną, gburowatą, czy co tam jeszcze miałeś na myśli twierdząc, że nie wzruszając się na filmie sam o sobie zaświadczam...
Po pierwsze: najpierw zobacz z kim rozmawiasz, a poźniej używaj końcówek 'eś'... po drugie - w mojej wypowiedzi nie było żadnego z tych określeń, którymi sam się nazwałeś...
Nie uważasz, że Twoja odpowiedź była nieco wymuszona. chyba lubisz się kłócić co?
Zgadzam się z Angelos. Ale to jkest Polska. Polaka nigdy nie usatysfakcjonujesz. Ich porusza film z cyklu Terminator czy Shrek. Boże, co za świetna bajka. I bardzo porusza człowieka. A zawarte w nich historie faktycznie dotyczą każdego z nas.
Widzę, że nie możesz zrozumieć, że obrazić, czy też jak kto woli wyrazić opinię o drugiej osobie, można także niedopowiedzeniem. Twoje było dość proste i dobrze o tym wiesz, ale mimo wszystko brniesz w twierdzenie, nie powiedziałam dosłownie, to nie wyraziłam takiej opinii. A mimo wszystko, wyraziłaś. Zaatakowałaś mnie wypowiedzią "świadczy to tylko o Tobie". Taka jest prawda, ale musisz postawić na swoim, bo przecież, nie użyłaś przymiotnika. Nie zastosowałaś żadnego epitetu itd. itp.
Widzę, że nie możesz zrozumieć, że obrazić, czy też jak kto woli wyrazić opinię o drugiej osobie, można także niedopowiedzeniem. Twoje było dość proste i dobrze o tym wiesz, ale mimo wszystko brniesz w twierdzenie, nie powiedziałam dosłownie, to nie wyraziłam takiej opinii. A mimo wszystko, wyraziłaś. Zaatakowałaś mnie wypowiedzią "świadczy to tylko o Tobie". Taka jest prawda, ale musisz postawić na swoim, bo przecież, nie użyłaś przymiotnika. Nie zastosowałaś żadnego epitetu itd. itp.
Zgadzam się w stu procentach. Film jako film jest po prostu dużo poniżej moich oczekiwań.
No, sorry ale co to ma do rzeczy że jest na podstawie powieści czy nie? Dla mnie wpływu to na obraz niema.
achh Polacy... moze nie wszyscy ale wiekszosc zawsze musi sie do czegos doczepic chocby nie wiem jak bylo swietnie zawsze jest cos nie tak. Kocham to!
Sorki, ale ten film nie jest świetny! Zresztą wytłumaczyłem dlaczego patrze na niego krzywym okiem i z pewnością bardziej oparłem swoją wypowiedź na solidnej argumentacji, niż Twoja o tym, że znów Polacy krytykują coś, co na krytykę nei zasługuje...
Ogólnie czytając wszystkie wasze opinie, uważam że każde z was ma trochę racji....Prawda jest taka, że film ten jest próbą ukazania kawałka polskiej historii...bolesnej historii. Nie można, a raczej nie powinno się krytykować filmów, które podejmują taką tematykę...gdyż w mojej ocenie nie jest to zadaniem prostym. Z drugiej zaś strony każdy ma prawo do własnej opinii i przedstawienia własnych refleksji i odczuć....Może film ten nie do końca kogoś "ruszył"...ale sądzę, że na pewno pozostawił w każdym pamięć o tamtych wydarzeniach...i w mojej opinii o to przede wszystkim chodziło...
Powiem szczerze, wolałbym aby pieniądze zostały ulokowane w dobry, świetny i rzeczowy film dokumentalny opowiadający tragedię katyńską, czy ogólnie ludobójstwa podczas drugiej wojny światowej. Do mojej wiedzy o tamtych wydarzeniach nic dzieło Wajdy nowego nie wprowadziło. A naprawdę nie uważam się za znawcę wydarzeń katyńskich. Gdyby jednak w telewizji pokazano dokument o tamtych wydarzeniach i zrobiono by to dokładnie tak, jak "Katyń" w dniu upamiętniającym tę zbrodnię, to przy dobrej reklamie w mediach i wzajemnej współpracy telewizji (np emisja na 1, 2 i polsacie), to uważam, że efekt byłby o wiele lepszy. A koszt pewnie o wiele mniejszy...
No! Zdobądź taką kasę i zrób taki "fajny" film ;) na co czekasz? :D
Może Wajda miał ochotę właśnie tak to wszystko przedstawić, więc tak zrobił? Jasne, każdy może oceniać jego pracę na plus i na minus. Ale nie mów ( filipek ), że Ty byś wolał... bo jeśli wolisz tak! To zrób tak!! Zgadzam się, film był troche chaotyczny.. niepoukładany.. no i troche nudny,melancholijny, ale ja odniosłam takie wrażenie, że właśnie taki miał być. Ale to tylko moje wrażenie.
Pozdrawiam.
Jak zawsze... Człowiek skrytykuje film, do czego ma prawo, to jedynym argumentem jest... To zrób lepiej. To po co reżyser robi filmy? Aby dostawać tylko nagrody? Nie, aby poddać go ocenie. Ocenie krytyka, czy też ocenie widza, którym w momencie, gdy przybyłem do kina, byłem. Wydając głupie 20 zł na bilet kupuję chyba sobie również możliwość ocenienia tego, za co płacę. Tak jak Ty czy kto inny... A co do tego, że takie było założenie. Ja naprawdę nie wątpię i też mi się wydaje, że to było celowe. Ale to nie zmienia faktu, że mi osobiście się to nie spodobało i to właśnie tu opisuję...
Tur i jego historia nie została przedstawiona po to, aby pokazać, że szkolnictwo kłamie. On miał do powiedzenia jedną, ale za to kluczową dla zrozumienia tragizmu sytuacji kwestię: "życiorys ma się tylko jeden". "Katyń" jest w gruncie rzeczy filmem o żyjących, a nie umarłych i to właśnie żyjący muszą wybrać pomiędzy pamięcią i uczuciami, a kapitulacją i przyzwoleniem na szerzenie kłamstwa. I taki sens wg mnie ma wątek Tura.
Chaosu w tym filmie nie ma, dosłowna wiwisekcja zbrodni w tle i losy pozostałych przy życiu żon, sióstr i matek daje po oczach (motyw Antygony świetny) i jeśli ktoś uważnie obejrzał film od początku do końca, to nie mógł się pogubić. A jeśli ktoś się pogubił, to znaczy, że nie śledził fabuły, tylko to, czy w tle jest logo McDonalda, czy Bayera.
"Film porusza smutny temat". To tak jakby napisać, że Hitler był brzydki, bo nie lubił Żydów. Poziom spłaszczenia tematu podobny.
Ja się nie pogubiłem. Gdzie to napisałem? Stwierdziłem jedynie, że w filmie panuje chaos, co nie znaczy przecież, iż nie wiem o co w nim chodziło... Wiem doskonale, tylko, że nie podoba mi się sposób tego przedstawienia. A jako widz mam prawo do własnej oceny, tak jak Ty do swojej.
Założeniem reżysera, o którym sam zresztą wspominał, było przede wszystkim pokazanie losu ludzi żyjących z wiedzą o zbrodni katyńskiej i nie mogących przebić się z tą wiedzą przez grubą warstwę komunistycznego betonu propagandowego. I to się udało w pełni. Nie rozumiem dokładnie co masz na myśli mówiąc, że nie podoba Ci się sposób przedstawienia tego w filmie. Jak zatem reżyser miał to pokazać? Wydaje mi się, że właśnie taki kop między oczy był potrzebny. Należało powiedzieć: "masz wybór - albo będziesz żył po swojemu, co skończy się kulą w łeb, albo po naszemu, za co dostaniesz ordery i puchary. I Wajda właśnie ten wybór w filmie przedstawił. Być może ten wybór do Ciebie nie dociera, bo może nie musiałeś (i całe szczęście) nigdy przed nim stać: wybrać prawdę i cierpienie, czy kłamstwo i święty spokój. Spróbuj popatrzeć na ten film z tej strony, może wyda się mniej "chaotyczny".
Co do tego chaosu. Zasadniczo nie wiem w czym ten chaos się prezentuje, bo w zasadzie chronologia była w tym filmie opisana wręcz łopatologicznie, następstwo zdarzeń, nawet jeśli nie następowało w logiczny sposób (jedno po drugim), było raczej czytelne. Postaci też narysowane kreską dość wyraźną, choć jednak nadal dość subtelną, by nie postawić reżyserowi zarzutu o przerysowanie charakterów.
Mi naprawdę nie chodzi o to, że do mnie przekaz nie dociera, że nie rozumiem filmu. Ja po prostu mówię, że ten film mnie nie porusza. Nie ma czegoś takiego, poza paroma scenami, żebym stwierdził, że jest to dzieło godne uwiecznienia tamtego wydarzenia. Niektórzy (i nie mówię o Tobie, bo z Tobą to akurat można dyskutować), najchętniej to by mnie od zdrajców wyzwali. A ja właśnie wręcz przeciwnie do tego podchodzę, że jak na tamte wydarzenia, to dla mnie to ten film wielkim hołdem to nie jest. Wytknąłeś mi, że zwracałem uwagę na te loga firm. Ale właśnie o te szczegóły chodzi. O to, że jak coś, co ma ukazać tragizm, może w takich drobiazgach się potykać.
Co do chaosu. Wajda chciał okazać, według mnie, ogrom tej tragedii, poprzez ukazanie jak największej liczby ofiar nią dotkniętych. Pokazał, że cierpiał pan pilot, że cierpiała siostra, że żona pana generała itd. itp. Tylko, że według mnie natłok tych bohaterów spowodował, jakby fakt, że sam Wajda się w tym pogubił i co chce ukazać. Ilość bohaterów, która miała być atutem tego filmu, by pokazać ogrom tragedii, według mnie tak naprawdę obraz owego ludobójstwa zamazała.
Lecz co do tego zapewne się nie zgodzimy. Cieszę się jednak, że wreszcie ktoś wreszcie podjął dysputę i można było normalnie wytłumaczyć sobie własne spostrzeżenia odnośnie filmu. Coś, czego na filmwebie, moim zdaniem, brakuje.
Wiesz, mnie ten natłok akurat zupełnie nie przeszkadza. Jest wiele filmów o dużo bardziej skomplikowanej strukturze fabularnej, że o chronologii nie wspomnę, które uchodzą za arcydzieła gatunku właśnie ze względu na pogmatwany scenariusz, który tylko z pozoru nie trzyma się kupy.
Tutaj jednak wszystko wydaje się być na miejscu. Wątków wcale nie ma tak dużo. Pierwszy to wątek generałowej, drugi - żony i matki czekającej na męża i syna, trzeci - siostry, która nie może pochować brata, czwarty - chłopaka, który przeżył wojnę w lesie i nie chce zgiąć pleców przed nową władzą, piąty - żołnierza, który wraca z nową armią i nie umie pogodzić się z tym, że wszyscy uważają go za polską kopię enkawudzisty. Jest wreszcie wątek, który to wszystko spaja, czyli ten najważniejszy - wątek zniewolenia i kaźni. Jak na dwugodzinny seans, to nie ma tu natłoku wiadomości i postaci. Być może chodzi o nastawienie - kto oczekiwał filmu wyłącznie o katyńskim morderstwie, ten może nie był przygotowany na wątki poboczne, które z mojego punktu widzenia wiele mówią i są konieczne.
Pierwszy wątek, to obraz upadającego etosu oficerskiego. Żona generała, przesiąknięta zgryzotą, pozbawiona przedwojennych wpływów, a jednocześnie będąca nienazwanym narratorem filmu i jednocześnie sumieniem, które mówi wprost, co jest kłamstwem, a co prawdą, pilnujące by polski oficer II RP zachowywał się zgodnie z przedwojenną opinią.
Drugi wątek, to obraz nadziei i miłości ponad wszystko, ponad zagrożenie życia, trudy długiej wędrówki. To oczekiwanie niemal jak u Penelopy, która odrzuca - nawet w tragicznej sytuacji - propozycję rosyjskiego oficera. To także obrazek jakich wiele - matki, która traci na wojnie męża i syna - co ważne - z dwóch różnych rąk. To jest obraz kobiety zdradzonej przez fałszywych przyjaciół i dobitej przez autentycznych wrogów.
Trzeci wątek - moim zdaniem najbardziej symboliczny i wręcz alegoryczny, to obraz Polskiej Antygony, na której syndrom cierpiało tysiące takich kobiet. Kobiet, którym zamknięto usta i którym kazano wybierać pomiędzy tym co było, a tym co miało nastać. To pierwszy z wątków, których bohater musiał dokonać świadomego wyboru i dokonuje go, choć następstwa tegoż będą dlań tragiczne. Przesycenie pierwiastkiem tragedii antycznej jest tu aż nadto wyraźne, czasami może zbyt nachalne, ale niezbędne dla zrozumienia tragedii ludzi, którym odmówiono prawdy, a nawet myślenia o niej.
Czwarty wątek to także wątek o dokonaniu ważnego wyboru. To wątek o moralnym kręgosłupie człowieka, który nie wyprze się prawdy i sumienia nawet za cenę wygód, wykształcenia i złotej przyszłości. Marzenia, które rozwijają się na kłamstwie mają gorzki smak, dlatego tak ważne są słowa o tym, że ma się tylko jeden życiorys. Bo gdy raz go zapaskudzisz, nie doczyścisz go do końca życia, a po Twojej śmierci ktoś Ci to wypomni. Na tym świecie i na tamtym.
Wątek piąty, spoina świata kaźni i świata władzy ludowej - człowiek, który uciekł spod noża, załapał się na amnestię sowiecką i który pod rygorem służbowej podległości musi kłamać, choć wcale tego nie chce. To wbrew pozorom nie jest kopia wątków poprzednich, Chyra jako świadek tych wydarzeń ma w głowie obraz ludzi, których wysłano na rzeź i świadomość, że powinien podzielić ich los, a tylko szczęśliwym trafem udało mu się go uniknąć. To zbyt duży bagaż emocjonalny.
Spotkałem się z opinią, że to film nieudany, bo bohaterowie rozmawiają ze sobą okrągłymi zdaniami - szczególnie oficerowie. Ale taka jest prawda o polskim oficerze przedwojennym. To co było wtedy normą, dziś w Wojsku Polskim jest wyjątkiem. Oficer był powszechnie szanowany, był intelektualnie lotny i kulturalny, oficerem nie mógł zostać prosty, niepiśmienny chłop ze wsi, a tylko człowiek o określonych horyzontach. A że Wajda dodał trochę teatrum do historii pobocznych, to mi akurat nie przeszkadza, tym bardziej, że każdy z tych wątków niósł ze sobą inną, ważną dla filmu historię. Każdą z tym samym finałem (śmierć prawdziwa albo symboliczna), ale każdą z innym przebiegiem.
Co do McDonaldów i Bayerów. Wiesz, nie ma filmów wolnych od wpadek scenograficznych. Im więcej trzeba pokazać, tym większe prawdopodobieństwo wpadki. Są one w większości arcydzieł kina światowego i nie da się ich uniknąć. Myślę jednak, że z punktu widzenia fabuły i dramaturgii, są to rzeczy absolutnie trzeciorzędne.
pzdr.
Podoba mi się jak sie kłucicie. Moim zdaniem film był za powolny czegoś innego sie spodziewałem. Najlepsza była ostatnia scena jak kulkowali oficerów w głowe. I to była pointa filmu pokazana w 3 minuty szkoda. Miłość odwaga wiara nadzieja, wszystkie te piękne cechy na których swiat powinien się opierać przez te trzy minuty zostały ładnie zniszczone wyprostowane z zimną krwią uśmiertelnione, o to chodziło w filmie by pokazac jak cżłowiek potrafi byc zezwierzęcony jak sowieci potraktowali polaków jak to nic ich nie obchodziło. Bo niby kto teraz z nas tu czytających miał by odwage na czyjś rozkaż zabijać setkę ludzi. Wiem może cały system sowiecki miał inny cel inne reguły... wszystko zapewne miało swój jakiś sens ( w tamtych czasach)zrozumiały dla pewnych formacji czy systemów ale tego w filmie nie było nie pokazano tego, a właśnie szkoda. Film był płaski ale dobrze zrobiony sam sens czy samo sedno filmu zostało dobrze ujęte dobrze pokazane i o to chodziło. Po wajdowemu heh.
Zastanów się co napisałeś. To, że nikt z mojej rodziny nie zginął w Katyniu, nie znaczy, że nie znam jego historii. Uwierz mi, że potrafię ją docenić, ale film Wajdy był dla mnie po prostu nudny. Spodziewałem się filmu, który sprawi, że towarzyszyć mi będzie "ukłucie" w sercu. Tymczasem wyszedłem z kina dość znudzony i smutny, bo nie wykorzystano potencjału. Z twojej wypowiedzi wynika, że dałeś mu 10, bo mówił o Katyniu. Zastanów się , więc kto jest "pier.olonym dzieciakiem".
Bieda. Z tematu Katynia zrobiono jakąś telenowelę. Film który miał mówić o tragedii katyńskiej mówił o niej przez ostatnie kilka minut filmu.... Jestem rozczarowany.
Idąc do kina spodziewałam się, że będzie to coś absolutnie fenomenalnego, film, który po prostu sprawi, że ciarki będą przechodzić mi po plecach. I co? Może... Może to nie jest tak, że film nie był dobry, może po prostu nałożono na niego zbyt duże wymagania ze względu na tematykę? A może oczekiwano jakieś ckliwej, smutnej historyjki z Katyniem w tle? Takie chyba właśnie były moje oczekiwania, i to właśnie sprawiło, że z kina wyszłam rozczarowana.