Dobroczyńca leniwych licealistów ekranizujący w ostatnich latach lektury szkolne tym razem stworzył film, który powinien, o ile już nie jest, być wyświetlany na lekcjach historii. Chociaż filmowi sporo brakuje do doskonałości to uważam, że obraz ten powinien być obowiązkową lekturą każdego Polaka. O Katyniu należy mówić i pamiętać i dlatego właśnie taki film był potrzebny.
Co do samego filmu to zaskoczyła mnie jego forma. Pierwsze skrzypce grają w obrazie Wajdy kobiety - żony, siostry i matki zamordowanych oficerów. Scen w obozie sowieckim jest niewiele i niewiele też wiemy o samych zamordowanych oficerach. Być może zamysłem reżysera było pokazanie, że tragedia ta odbiła się na każdej rodzinie zamordowanego, często powodując kolejne ofiary i cierpienia już po zakończeniu wojny - jak wiemy oskarżanie Rosjan o tę zbrodnię kończyło się w najlepszym wypadku więzieniem. Sposób w jaki Sowieci z zimną krwią zamordowali tyle tysięcy ludzi jest naprawdę wstrzasający, a dzięki temu, że na ekranie niewiele czasu poświęcono polskim oficerom obyło się bez taniego sentymentalizmu w finale filmu. Ocena 7/10