Najbardziej utkwiła mi w pamięci ostatnia ze scen filmu - dołowne ukazanie mordu katyńskiego (charakterystyczne strzelanie w tył głowy, modlitwy na ustach żołnierzy, zakopane ciała)... Ta scena pokazała prawdziwy, okrutny obraz tej zbrobni. Sądzę, że zostanie on we mnie na długo. I końcówka filmu, gdy obraz ciemnieje, słychać żałobną pieśń, a gdy zaczynają pojawiać się napisy, panuje zupełna cisza. Wychodząc z sali nikt nie odważył się w ogóle odezwać. Dopiero po wyjsciu zaczęto ocierać łzy i opowiadać wrażenia z filmu. Myślę, że Wajda pokazał kawał dobrego kina. I każdy Polak, pomimo błędów i niedociągnięć reżysera, powinien ten film docenić.
A Wam, które sceny najgłębiej zapadły w pamięć?