Psioczyłem niepotrzebnie nad tym filmem, nie chciałem za bardzo iść na niego do kina, ale po seansie siedziałem wbity w fotel.
"Katyń" ma wady (główna: wiele postaci jest zaledwie naszkicowanych czy co gorsza robiących za plakat jakiejś postawy), ale wolę skupić się na pozytywach.
Jest to bowiem angażujący dramat psychologiczny wyzbyty z jakiejkolwiek bombastyczności. Idealnie oddaje to kamera skupiająca się głównie na twarzach bohaterów.
Wajda woli przyglądać się rodzinom pomordowanych, dzięki czemu tragedia narodu zostaje przefiltrowana i nabiera intymnego tonu. Żołnierze nie są już kwiatem Polskości lecz mężami, ojcami i braćmi (piękna scena kłótni między Ostaszewską a Komorowską).
Ostatnie sceny to już operacja na otwartych nerwach widza porównywalna chyba z końcówką "Lotu 93".
Nie wiem czy młodzieżówka coś z tego filmu wyniesie (sądząc po obserwacjach publiczności w wieku szkolnym - nie bardzo).
Powstało Dzieło, jakiego oczekiwałem. Mocne, angażujące i świetnie zagrane.