Co prawda oglądałem już dawno temu ale teraz dopiero piszę o "Katyniu".
W kilku zdaniach- film jako tako trzyma się założenia i ukazuje dramat polskich oficerów i ich rodzin, ale jest to przedstawione w sposób nudny i do bólu przez Wajdę i jemu podobnych oklepane. Druga sprawa aktorstwo, które wg mnie jest na dosyć amatorskim poziomie- szczególnie mówię tu o drewnianej Ostaszewskiej(Która nie wiedzieć czemu ma zawsze zapewnioną jedną z głównych ról w tego typu produkcjach) czy też tej śmiesznej Danucie Stence. Film ratują głównie sceny końcowe jak już ktoś wcześniej przytoczył. Wajda nie za bardzo nadaje się do kręcenia takich produkcji(może jest już za stary:)).Ogólnie film przynajmniej spełnia cel jaki miał w założeniu, czyli pokazać prawdę historyczną ale nic innego sobą nie reprezentuje. Ot taki przeciętniak jak bardzo podobne Dzieci Ireny Sendlerowej, Popiełuszko i filmy o Janie Pawle II. Moja ocena - 5/10.
ja oceniłam wyżej, może dlatego, że jestem historykiem i doceniam, ile wniósł w zrozumienie tej zbrodni, choć w filmie zdarzają się błędy, także historyczne ....
filmy Wajdy bardzo lubię, ale zgadzam się, iż ten jest zbyt przesadzony...
rozbawiły mnie ogromnie Twoje oceny aktorek, odtwarzających role kobiece.... masz rewelacyjne poczucie humoru! :DDDD
bardzo ubolewam, gdy do filmu reżyser zaprasza aktorki nie "dobre i zdolne", które z rolą sobie poradzą, ale te "na tak zwanym topie" w danym momencie, kiedy akurat powstaje film...
takich "po-żal-się-Boże" błędów reżyserskich mamy, niestety, na pęczki, nie tylko zresztą w produkcjach rodzimych...
po "Kanale" można się było spodziewać, iż Wajda poradzi sobie z tą tematyką i całym scenariuszem w sposób mistrzowski... być może zatem faktycznie starość dała o sobie znać?....
a może na taki film i takie rozliczenia jest po prostu za wcześnie i presja jest jeszcze zbyt duża?....
??????
Cóż, ja historykiem nie jestem ale w szkole (w klasie, nie wiem czy w szkole też :D) zawsze byłem najlepszy z historii :) Poza tym historia to jedna z moich pasji (szczególnie Średniowiecze i XIX i XX wiek) i również oczywiście doceniam pomoc tego filmu w zrozumienie zbrodni Katyńskiej. Ale, no- dla mnie jednak średniak, ale szanuję jak najbardziej zdanie innych. Pozdrawiam.
:D (już wiem, które wątki śledzić powinnam - ha-ha-ha...)
ja najbardziej uwielbiałam Średniowiecze... i - jakby powiedział Niziurski - "ciemne strony jego" :D
co do filmu - widziałam raz tylko... być może moje zdanie ulegnie zmianie....na razie pojawił się u mnie zachwyt, że taki film w ogóle powstał, jednak ja często działam pod zgubnym wpływem emocji :))) i potem oceny swoje niejednokrotnie zmieniam....
ja z kolei bardzo szanuję Twoje zdanie, bo widać, że jesteś wnikliwym obserwatorem, co jest chyba najważniejsze przy oglądaniu i późniejszym komentowaniu filmów...
przyznam ze wstydem, że - na bazie emocji właśnie - początkowo nie dostrzegłam "usterek historycznych" w tym filmie, skupiona na zupełnie innych wartościach i treściach, jakie przekazuje i na grze aktorów.... dopiero znajomy mi na nie zwrócił uwagę...
historia bynajmniej nie jest moją pasją...
dużo bardziej od niej np. lubię horrory czy... dinozaury... :)
pozdrawiam serdecznie moim ulubionym, tradycyjnym pozdrowieniem z fenomenalnego "Trójkąta Bermudzkiego" - "Zdrów!" :DDD
Hmmm... niby historyk a od historii dinozaury woli :D Co do emocji to ja przy przy oglądaniu filmów staram się stawiać na pierwszym miejscu elementy filmu takie jak fabuła, scenariusz, gra aktorska, muzyka, zdjęcia, scenografia, klimat, przesłanie itp, a dopiero na końcu stawiam emocje, uczucie wzruszenia itp. Poniekąd dlatego, że nieraz można się na tym aspekcie "przejechać" i wystawić filmowi ocenę za wysoką- na którą nie zasługuję- dla przykładu np film "Nostalgia Anioła"- moim zdaniem najsłabszy ze wszystkich filmów Petera Jacksona (uwielbiam jego filmy :)), ale co wrażliwsi widzowie ochoczo rozdają temu filmowi dziesiątki argumentując je zaledwie tym, że się na filmie popłakali lub, że był to ich pierwszy film na którym się popłakali :D Zgodzę się, że jest wzruszający, ale żeby od razu dlatego dawać dziesięć to moim zdaniem przesada. Podobnie jest z filmem "Katyń", choć tu "wyciskania łez" nie ma aż tak wiele. Żebym tylko nie wyszedł tutaj na jakiegoś bezdusznego człowieka co emocji nie posiada :D
eee.......no, bez obaw! spokojnie! :D z Twoich postów jasno widać, że jesteś bardzo "uduchowiony".... :)
ja mam właśnie tę tendencję "przesadzania" z ocenami filmów, głownie pod wpływem emocji.... zgadzam się absolutnie z tym, że - jak to piszesz - "można się na tym przejechać".... tak jest bardzo często.... całkowita racja!
ze wstydem przyznaję i ubolewam głęboko, ale nie znam akurat wymienionego przez Ciebie jako przykładu filmu - mam poważne zaległości, które niełatwo mi będzie nadrobić.... nie umiem zatem odnieść się do tego, jak według mnie wygląda jego ocena i przekazywanie zawartych w nim treści...
faktycznie jednak często miewam tak, że się na czymś poryczę, skojarzę dany film z jakimś swoim nastrojem przesadnie rozbujałym (co zdarza mi się nazbyt często...) i wystawiam potem ocenę, nie zważając na istotne błędy czy poważne niedociągnięcia tego obrazu filmowego....
ubolewam również głęboko nad tym, o czym wspomniałam już w innym wątku, że czasami zdarza mi się być "z góry" uprzedzoną do danego filmu tylko z powodu jakiegoś aktora/aktorki tam grającego/cej, szczególnie główne role.... tu też emocje biorą górę nad zdroworozsądkowym myśleniem... a to wielki błąd.... :(
a dinozaury uwielbiam od dawna... historię - niekoniecznie... :)))) bardziej ciekawią mnie ludzie, którzy ją tworzą, ich emocje, pobudki, uczucia ...... niż daty czy też pojęcia...., bo te ostatnie i tak pójdą w zapomnienie....
Tak szczerze powiedziawszy mnie w historrii też najbardziej nie cieszą daty, pojęcia itp. tylko głównie kultura, tradycje, styl "bycia", muzyka tamtych czasów czy też metody "wojowania" :D (swoją drogą wszystkie te punkty staram się odtwarzać bo należę do Bractwa Rycerskiego :D) A dinozaury uwielbiałem jako dzieciak- gromadziłem o nich książki, filmy itp. :D Co do filmów to jak najbardziej rozumiem, że ktoś może być bardziej czy mniej podatny na emocje i wzruszenia :D
ja mieszkam prawie-że pod słynnym, zrekonstruowanym w całości zamkiem w Będzinie i działa tu bractwo rycerskie, a inne moje znajome bractwo właśnie miało niedawno ciekawy pokaz z elementami bitwy pod Grunwaldem :)
historia cieszy i zdumiewa, gdy spojrzy się na nią pod kątem LUDZI, a nie dat (których nie cierpię...) - np. tak znakomicie ukazany chociażby w filmie "Anna tysiąca dni" Henryk VIII tylko dlatego zerwał z Kościołem, że .... bardzo spodobała mu się dworka jego szpetnej żony :) (co nie przeszkadzało mu jej potem zgładzić... hehehehe...); nie jest istotne, kiedy to było... ważne - PO Co to zrobił... - to mnie w historii pasjonuje i przyciąga.... ludzie i ich charaktery....
a dinozaury były moją pasją także w dzieciństwie, kiedy filmów i danych o nich było bardzo mało (teraz wszędzie kupi się figurkę czy atlas dinozaurów, wtedy tak nie było...).... miałam trochę zbieranych od dawna książek i albumów o nich... (więcej miałam tylko materiałów o Bruce'ie Lee ;DDD); marzyłam o filmie na miarę późniejszego "Parku Jurajskiego" - byłam zachwycona odtworzeniem w tym obrazie filmowym ich postaci, sposobów poruszania się, kolorystyką...
co do emocji - zawsze jestem pod zbyt dużym ich wpływem i to zdecydowanie ujemnie procentuje przy ocenianiu filmów, szczególnie melodramatów... :)
Zdrów! :)
My w bractwie też pokazy urządzamy :) A ja robię za łucznika- zresztą jedynego w bractwie- bo w końcu to bractwo RYCERSKIE a nie strzeleckie :D Uwielbiam strzelać z łuku, więc wolę to niż pocić się w zbroi i wymachiwać mieczem w tabunie innych pancernych :D A ta historia Henia to rzeczywiście niezwykła :D
:D.... chylę czoła (pada, padam), ja nie umiem strzelać z łuku... (wstyd....)
a Henio ciekawym typem był... żony tracił (dosłownie i - w przenośni) jedną po drugiej... tak dla rozrywki... :)
ale dopiął swego - chociaż w ten sposób na trwałe zapisał się w przebogatej historii :D
Bruce by umiał na pewno :) Tylko, że duży ten łuk- jakieś 185-190 cm. tzw. Longbow i naciągnąć cięciwę ciężko :D- palce mi okropnie stwardniały od tego. A co do zapisywania się w historii, to tacy wariaci mają w niej miejsce zapewnione- bo po prostu mieli ciekawe życiorysy :D
ożesz! to faktycznie trudne, takie strzelanie! nie miałam pojęcia!....... (emotka: :zdziwko:)
Bruce niezły był, to fakt - R E W E L A C Y J N Y! ......mmmmm.......;)
najbardziej śmieszy mnie zawsze historia niejakiego Herostratesa - ów ubogi grecki szewc, żyjący w czasach starożytnych, chciał obsesyjnie zapisać się w dziejach i dlatego ... podpalił cud świata - świątynię Artemidy w Efezie... dopiął swego - wspomina się o nim tylko przy okazji tego wydarzenia... pomysłowy gość, nie-ma-to-tamto! :)
swoją drogą, tak sobie pomyślałam, że doskonały byłby film o jego życiu i szaleństwie:)
no bo Henio to przynajmniej królem był... :)
Tej historyjki przyznam- również nie znałem, tak jak wcześniej tej o Heniu :D A film- owszem, byłby świetny, prawda :D
to właśnie najwspanialsze, że historia dostarcza nam rewelacyjnych scenariuszy na nieprzeciętne filmy! aż wierzyć się nie chce!
i jest nieskończona, bo - ilu ludzi, tyle ich historii :)
FENOMEN!