Po obejrzeniu filmu czuję sie zawiedziona. Nie dowiedziałam sie niczego o zbrodni, czego bym nie wiedziała, a gra młodych aktorów "dobiła mnie". Przyznaję, starsze pokolenie zagrało bardzo dobrze tak samo jak, co mnie ogromnie zszokowało, Artur Żmijewski. Przekonałam się, że Paweł Małaszyński poza urodą nic nie zaoferował widzowi. Nadaje się chyba tylko i wyłącznie do seriali.
Całkowicie inaczej wyobrażałam sobie zbrodnię katyńską w oparciu o moją wiedzę historyczną. Jest to całkowicie inna wizja od Pana Wajdy. Dziwnym, mało realnym, nieprzekonywającym jest dla mnie obraz pięknego lasu, cudownych promieni słońca odbijających się w zielonych liściach i grupy trzydziestu najprzystojniejszych aktorów którym sowieci "sprzedają kulkę w łeb". Jedynym motywem, który mnie zainteresował, była forma nakręcenia sceny zasypywania zwłok.
Przyznam, że nie widzę sensu kręcenia tego filmu. O wiele chętniej obejrzałabym porządny film dokumentalny o Katyniu. Nie wiem, jaki był cel pokazania rodzin zamordowanym.
Przyznać jednakże muszę, że film nakręcony był bardzo porządnie. Kolorystyka i sposób filmowania były adekwatne i tylko i wyłącznie dlatego dałam filmowi ocenę dobrą.
Ogólnie rzecz biorąc moje odczucia od początku do końca były niezmienne. Gdy na moście, w początkowych scenach, zobaczyłam Danutę Stenkę i jej okrzyki do filmowej Anny, jedyne co pomyślałam to "O nie, znów słaba gra polskich aktorów."
Na końcu dodam, że większości osób, które znam, film bardzo się podobał, lecz śmiem sądzić, że tylko i wyłącznie ze względu na urodę Pawła Małaszyńskiego. Dlatego także dziś miałam przeciwko sobie 27 osób z mojej klasy + wychowawczynię. No cóż, moje zdanie było bardziej obiektywne ,co wywołało istną batalię ;)