może stać się skuteczniejszym, niż moglibyśmy przypuszczać, orężem walki Polaków o udzielenie im głosu – w Rosji i w innych stronach świata, szansą na wyjaśnienie wydarzenia z narodowej przeszłości kluczowego dla zrozumienia naszych powikłanych losów powojennych i istotnego dla oceny obecnego stanu „popękanej” narodowej tożsamości. Jeżeli film nie odniósł spektakularnego sukcesu artystycznego, to pozostaje jednak przejmującym dokumentem i dobrze spełnia funkcję dydaktyczną, na czym, jak się zdaje, szczególnie reżyserowi zależało. Wiele narodów może odwoływać się do własnej martyrologii i samo przypomnienie egzekucji kilkudziesięciu tysięcy osób sprzed siedemdziesięciu lat podtrzymałoby tylko stereotyp Polaków wiecznie skupionych na swojej własnej przeszłości. A jednak film odwołuje się do wrażliwości współczesnego widza, na wschodzie i na zachodzie, dzięki zaakcentowaniu przez Andrzeja Wajdę dramatycznych konsekwencji „kłamstwa katyńskiego”. Rany po nieodwracalnej stracie zabliźnić się mogą tylko poprzez prawdę, żałobę i kultywowanie pamięci – i to jest uniwersalne przesłanie tego filmu.
Wciąż płyniemy na transatlantyku...W obliczu narodowego nieszczęścia oczekiwałbym od siebie i moich rodaków przede wszystkim odpowiedzialności. Z goryczą obserwuję wyłanianie się takiego scenariusza dalszych wydarzeń, jakby wyszedł spod pióra Gombrowicza, nowej pożywki dla artystów...jeśli starczy im odwagi.