motyw śpiewanie kolęndy przez jeńców był jednym z tańszych chwytów filmu. rany, tak sie zjednoczyli zaciągneli ten śpiew nie byłao śród nich nikogo kto by nie zaśpiewał. tylko powiedzcie mi czemu zawsze w kinie przedstawia się takie momenty w tak idiotyczny sposób?
niktnie miała wątpliwoście?
nikt sie nie buntował?
wszyscy chrześcijanie?
i jeszcze dlaczego zawsze jak śpiewa grupa osób to nie dadzą zaśpiewac jakiejś pieśnie własnie zwykłej grupie osób tylko dają chór?
nich nikt mi nie mówi że kilka tysiecy mężczyzn jest w stanie zaśpiewac tak ładnie melaodyjnie, i nie gubiąc słów. to jest śmieszne, i robi żałosne wrżenie na widzu. kolajna scena z tych tanich: rozdzieranie polskiej flagi, czerwona część znów zawieszna ale z białej zołnież radziecki robi(a jakże!!!!!) onuce.
dalej wrony dramatycznie zrywająće się z drzew.
w teatrze akurat wystawiaja "antygonę" i młoda aktorka cytuje fragment akurat o grobie brata.
figura Jezusa przykryta wojskowym płaszczem.
upuszczony miś małej dziewczynki.
i tak dalej i tak dalej. to sa widoki z każdego przecietnego ojczyżninego filmu rodem z hollywood, które tak krytykujecie i stawiacie jako negatywny przykład przy "katyniu"
prosze spójżcie na ten film jak na film. pamietam że podobnie byłao z "pasją" jak ktos nie płakał, to już była cham i prostak i nieczuły i wogóley bez zdziebła uczucia.
to nie tak. ja wiem że film ma jakąs historie opowiedzieć ale nie jest wazne jaką tylko jest ważne jak!!!
o to chodzi w przemyśle filmowym!!!!
prosze nie krzyczcie na tych którzy tego filmu nie uznają za arcydzieło, zrozumcie, nie chodzi nam o temat ale o sposób jego przedstawienia!!!
Motyw z kolędą wcale nie był tanim chwytem, tylko widzisz w tamtych czasach (czyli II wojna światowa) religia była postrzegana bardzo poważnie zupełnie inaczej niż dziś i to byłby dopiero numer jakby ktoś nie znał kolędy. Jeżeli patrzysz na ten moment przez pryzmat współczesnego podejścia człowieka do religii to nie dziwię się, że wydaje ci się to dziwne i niezrozumiałe. Przecież wojna była takim okresem gdzie każdy się musi jednoczyć a tym bardziej w święta i tym bardziej w momencie w którym człowiek nie ma pojęcia co się z nim stanie. Widak jak podejście do wiary zmieniło się zaledwie w ciągu 50 lat.
Pozostałe elementy, ktore również wydają ci się śmieszne mają symboliczne znaczenie. To była w końcu II wojna światowa i nie można jej przedstawiać w kolorowym świetle.
Może nie jest arcydziełam, ale jest bardzo dobrym filmem hostorycznym, ma również osobiste przesłanie samego reżysera.
Mam wątpliwości czy film Katyń można uznać za historyczny. Oczywiście opowiada o jakimś fragmencie ówczesnej rzeczywistości, ale taki film jak np. "Jak rozpętałem II wojnę światową" też osadzony jest na realnych wydarzeniach (II wojna światowa), ale filmem historycznym tego nie możemy już nazwać.
Przed II Wojną Swiatową ludzie mimo różnic narodowościowych i religijnych żyli razem. Na kresach wschodnich II RP sytuacją naturalną było to, że znaczna część osób była dwu- lub nawet trójjęzyczna. Dzieci w czasie zabawy mówiły do siebie po polsku, ukraińsku, rosyjsku i w jidysz i nikt nie robił z tego problemu. Oczywiście nie było też totalnego bratania się ze sobą, bo każde środowisko miało swoje zasady i obyczaje.
rany boskie no i wiedziałam, że tak będzie. "Pozostałe elementy, ktore również wydają ci się śmieszne mają symboliczne znaczenie" - a czy ja mówie że nie mają? mówie tylko że symbolizm ten jest tani, amerykański i uważam że taki reżyser jak Wajda kiedyś radził sobie z takimi scenami. stąd mówię "tani chwyt".
Moim zdaniem scena z kolędą to aluzja do bardzo podobnej sceny z "Przesłuchania" Bugajskiego. Pamiętam że oglądając ją popłakałem się jak dziecko.
Zapomniałeś o scenie, jak Małaszyńskiemu wcisnęli do ręki różaniec i Englert wyjechał z tekstem o ukojeniu.
nie rozumiem o co wam chodzi z tymi scenami, to poprosu symbolika która w filmach tego typu jest częśta i pasująca do całości. jak już zostało powiedziane w okresie międzywojennym było inne podejście do religii, a równy śpiew na tysiąc gardeł jest możliwy bez chóru.
czytam co poniektóre tutaj komentarze i naprawdę aż płakać się chcę w jak płytko można ocenić ten film.
ale zacznę od wypowiedzi autora/autorki tematu.
na początku wypowiedzi chciałabym zaznaczyć, że nie uważam filmu za arcydzieło, ma kilka niedociągnięć, których niewątpliwie łatwo się doszukać, chociażby niewykorzystany wątek wywiezienia profesorów uniwersyteckich do Sachsenhausen, tudzież zbyt wibijąca się wzorcowa schematyczność postaci.
'Katyń' jest jednakże swoistego rodzaju symbolem. myślę, że wyraźnym zamiarem twórców filmu było stworzenia nie tyle wielkiej produkcji filmowej, która zaspokoiła by Twoje potrzeby doznaniowe, ale pokazania ludziom, nie tylko Polakom, pewniej prawdy, oczywistej bądź nie. ocenianie filmu w kategoriach podobania, czy nie podobania wg mnie jest absurdalne, ponieważ idąc do kina nie powinniśmy skupiać się na tym, o co chodzi w przemyśle filmowym, a co chodzi w przedstawianej nam historii.
czytając Twoją wypowiedź szybko doszłam do wniosku, że traktujesz sceny filmu bardzo przyziemnie. dla przykładu scena śpiewania kolęd nie jest o tyle sprawdzianem, czy pokazem głębokiej religijności oficerów, ale symbolem ich zjednoczenia, zespolenia, jedności w niewoli. jak dla mnie jest to na swój sposób jedna z najlepszych scen 'Katynia'.
wątek 'Antygony' jest też symboliczny, logiczne jest przecież, że aż niemożliwy jest przypadek recytowania fragmentu w obecności osoby dokładnie nim doświadczonej. ta jednak, jak i inne sceny zbierają się na obraz sytuacji katyńskiej.
bezsensowne jest porównywanie 'Katynia' z 'Pasją', a może przynajmniej nieprawdziwe jest Twoje stwierdzenie, że 'jak ktos nie płakał, to już była cham i prostak i nieczuły i wogóley bez zdziebła uczucia'. ja osobiście, chociaż jestem zwolenniczką 'Katynia', to na nim nie płakałam. jednocześnie nie przypadła mi do gustu 'Pasja', nie płakałam na niej, a nie czuję się przez to jakoś specjalnie osaczona. zresztą, cholernie stereotypowe jest dla mnie stwierdzenie, że jak ktoś nie płakał po 'Katyniu', to jest w jakikolwiek sposób prostacki. to tak jak absurdalne stwierdzenie Gombrowiczowskiego nauczyciela: 'Słowacki wielkim poetą był':>
trzeba jednak spojrzeć na 'Katyń' z szacunkiem, jakkolwiek głęboko byłby on zrobiony. gadanie tutaj o przemyśle filmowym jest jednak trochę nie na miejscu.
na koniec taka moja mała złośliwość - popracuj trochę nad ortografią. 'spojrzeć' pisane przez 'ż' razi jednak poniekąd moje odczucia estetyczne.
ponadto sugestia do jednej z odpowiedzi do tematu, niestety nie zapamiętałam nick'u autora. pomijając już fakt, że ów ktoś nie nazwał 'Katynia' filmem historycznym (a co to na Boga jest? kino rodzinne? mój drogi/a, jest to film historyczny w czystej postaci!), ale porównanie go do 'Jak rozpętałem..' niemal mnie rozbawiło. czasem przyda się chociażby cząstka wczucia się w opowiadaną historię. czy Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, o jakich wydarzeniach 'Katyń' opowiada?
pozdrawiam:> przepraszam serdecznie za ilość moich wypocin, trochę się tego nagromadziło.
Ja nie płakałam na "Katyniu" i nie uważam, żebym była chamska. Czasami cisza jest ważniejsza niż łzy, które mogą być wzięte za fałszywe. Nie czuję się osaczona i nie chcę, żeby ktoś wmawiał mi, że na tym czy innym filmie mam płakać. Ta decyzja należy do mnie. Poszłam na "Katyń" z chęci obejrzenia filmu, a nie obowiązku. Żeby dobrze obejrzeć ten film, należy wcześniej zapoznać się z wydarzeniami, które przedstawia. Polecam książkę "Katyń" Paula Allena. Opisuje dosyć dobrze całą historię z nielicznymi błędami autora (poprawionymi w przypisach).
błędy, które sie znalazły w tym co pisałam, sa spowodowane że pisłąm szybko, i nie sprawdziałam pisowani co także robie i teraz, więc byc może znów coś się trafi. za to przepraszam.
a teraz do rzeczy."ocenianie filmu w kategoriach podobania, czy nie podobania wg mnie jest absurdalne, ponieważ idąc do kina nie powinniśmy skupiać się na tym, o co chodzi w przemyśle filmowym, a co chodzi w przedstawianej nam historii" - oczywiście "titanic" opowiadał nam o fragmnecie historii, i bez wątpienie skupiłas sie właśnie na tej histori?
"prosze spójżcie na ten film jak na film" o to apelowałam, ale widzę że, że dla ciebie nadal nie jest to możliwe, stąd moje porównania do "pasji", tego też nie oceniano jako filmu tylko jako "wydarzenie religijne", "katyń" jest nie filmem tylko "wydarzeniem historycznym" i częstokroć spotykałam się z podobnym komentarzem pod moim adresem że skoro nie potrafie przyjąc filmu jako cos więcej niż filmu to jestem nieczuła. stąd " pamietam że podobnie byłao z "pasją" jak ktos nie płakał, to już była cham i prostak i nieczuły i wogóle bez zdziebła uczucia"
"trzeba jednak spojrzeć na 'Katyń' z szacunkiem, jakkolwiek głęboko byłby on zrobiony. gadanie tutaj o przemyśle filmowym jest jednak trochę nie na miejscu" - nie jest nie na miejscu, "katyń jest filmem i uważam, że w związku z tym ma prawo tak go traktować, a nie jakby był czymś więcej. jest wiele filmów które opowiadaja o historii, nawet ten o world trade center, nas smieszy że amerykanie płaczą, bo to nie nasz problem, my możemy oceniac go jako bardzo dęty film. dlacxzego nie moge robic tego samego z katyniem?
a na marginesie ani katyń ani WTC nie sa dla mnie śmieszne, bardzo współczuję rodzinom tych którzy zginęli szkoda mi tych ludzi, ale wzrusza mnie historia, ale film, który o niej opowiada w sposób naskórkowy jednostronny, i bardzo schematyczny ma prawo mi sie nie podobać, i mam też prawo ocenić go jako film.pozdrawiam
mnie jeszcze wkurzała ta tania symbolika odrobinkę mniej oczywista.... że wszystko na planie krzyża, mgła w parku, przyciemniona żarówka i wymowne spojrzenie Cieleckiej (z resztą świetnie zagrała)... nie lubię jak mi wszystko podają łopatologicznie na talerzu.
pozdrawiam
m.
P.S. a Małaszyński to naprawdę nie wiem czy został zatrudniony z jakiejś innej przyczyny niż ściągnięcie fanek Magdy M czy innych seriali które swą twarzą na plakatach reklamował. ale to tak ad hoc uwaga.