Jeżeli już wspomniałem o minusach,to może od nich zacznę.Największy minus tego filmu moim zdaniem,to te nagłe momenty przemiany głównego bohatera,najpierw jego nawrócenie,a póżniej już w Afryce stanie się tym "kaznodzieją z karabinem".Nagle w następnej scenie Butler stoi na drodze ze sprzętem na ramieniu niczym Rambo.Trochę to takie zbyt holłódzkie.Na plus na pewno kilka scen chwytających za serce,sama opowieść,która trzyma widza w ciekawości oraz moim zdaniem najlepsze te momenty ukazujące wpływ przeżyć afrykańskich na psyche głównego bohatera.Osobny mały plusik za udział w tym filmie M.Monaghan,na tą kobietę zawsze mogę popatrzeć.Polecam.
WŁAŚNIE jesteś w wielkim błedzie że tak myślisz, właśnie TO jest najlepsze w tym filmie. Jest pokazane jak człowiek z niczego zamienia swoje życie w coś wartościowego, a następnie z powodu bezradności i bezsilności doprowadza go to prawie do upadku i staje się taki jak pozostali + najlepsze są słowa głównego bohatera na końcu filmu, jeszcze w trakcie napisów - właśnie odnosi się to w 100% do tego wątku o broni o którym pisałeś. Pozdrawiam.
Ja rozumiem kontekst tej przemiany i jej aspekty moralne.Mój zarzut tyczy się takiego zbyt pobieżnego i pochopnego ich pokazania na ekranie.Jeżeli ten film trwa prawie dwie godziny,to mogli dorzucic jeszcze z kwadrans i dodać trochę "psychologii".Równiez pozdrawiam.
hehe masz w 100% rację :) Ja też lubie dłuuugie filmy jeżeli są dobre, ale wiadomo to tylko kino i cięzko jest wszystko przedstawiać w 2 czy 3 godz. Pozdrowionka
Mi sie podobała roległośc tej przemiany okazana na całej długości filmy a nie jak w star wars Anakin mienił sie w 10 min heh pozdrawaim
P.S. A przemowa głównego bohatera na końcu filmu jest poprostu prawdziwa! nie jakiś wyimaginowany tekst z filmu akcji kategori B ;)
Jestem tego samego zdania film jest strasznie "sielankowy" i spłycony ! 120 minut o wszystkim i o niczym.
Bym zapomniał ... w filmie jest zbyt mało krwi, w niektórych scenach gdy powinna być krew nie ma jej !!!
Największym błędem w filmie jest to że wszystkie dzieci w niesamowicie biednym i zacofanym kraju który jest ogarnięty wojną domową mówią biegle po angielsku !
Hmmm, ja nie widziałam, żeby w tym filmie wypowiadały się po angielsku WSZYSTKIE dzieci, z tego co kojarzę to wręcz tylko jedno mówiło... Tu nie chodzi o to czy ten kraj jest "zacofany i niezwykle biedny", te dzieci obcują tam cały czas z anglojęzycznymi wolontariuszami: księżmi, pielęgniarkami, nauczycielami itd tp, mają więc czasami większą styczność z tym językiem niż dzieci mieszkające w "mniej zacofanych" krajach... A Twój argument o braku krwi pozostawię bez komentarza:/ Faktycznie krew nie lała się jak u Tarantino! - rzeczywiście do d*** ten film... :|
Cały czas w biegu i ukrywaniu się, cały czas ucieczka przed śmiercią to w tych chwilach wg ciebie te dzieci nauczyły się biegle władać angielskim ?
W jednej scenie jakiś żołnierz SPLA dostaje strzała ze strzelby wnętrzności na wierchu a krwi ani śladu ciekawe co nie ?
A dlaczego mają nie władać angielskim w kraju, w którym jest to język urzędowy? Każde dziecko, które choć liznęło trochę edukacji, będzie umiało porozumieć się po angielsku, prócz rzecz jasna języka swojego plemienia. Zresztą nie wszystkie dzieci w filmie się w ten sposób porozumiewały. Im dalej na północ, tym więcej arabskiego, co jakoś twórcy filmu próbowali nawet zasygnalizować w sposób najbardziej łopatologiczny z możliwych, wstawiając pokrzykiwania "yalla, yalla" ;)
Nie przekonuje mnie twoja wersja !
Ciągły bieg i ukrywanie się, przymieranie głodem i brak wody oraz brak porządnego łózka do wyspania nie jest dobrym bodźcem do nauki.
Kurczę (a ciśnie mi się na język to drugie), no to jedźmy do Sudanu i przekonajmy się sami.
Pamiętajcie, że film jest zlepkiem zdarzeń fikcyjnych, a to że autor wspomina o wydarzeniach autentycznych wcale nie czyni go dokumentem, a tylko naświetla problem.
I o tym problemie powinniśmy dyskutować, a ja mam wrażenie, że wszyscy tutaj są jak Ci co dali Samowi te "żałosne 150$". Zastanówcie się co Wy możecie dla nich zrobić, a nie dla tego filmu.
Tam autentycznie dużo ludzi umie angielski. Dla nich nauczenie się nowego języka to nie jest wielki problem bo zazwyczaj znają kilka języków różnych plemion więc nauka angielskiego zajmuje im dużo mniej czasu niż przeciętnemu europejczykowi. Poza tym, w szkole nauka jest jak wcześniej napisano po angielsku.
Oglądałam dokument o maskarach w Sudanie Południowym i zaskoczyło mnie to, że mieszkańcy tych wiosek znają z pewnością lepiej angielski, niż mieszkańcy mojego osiedla. Z jednej strony barbarzyńska rzeczywistość, a z drugiej strony wzruszający przekaz tych co przeżyli, ale swoje przeszli - dziewczynki i chłopcy po angielsku opowiadali swoje historie.
A wystarczyło sprawdzić chociażby na wiki jakie są dwa główne języki w Sudanie. Taka mała podpowiedź - to dawna brytyjska kolonia...