I znów Butler zrobił mnie w konia. :))
Dziwne... a właściwie to całkiem logiczne podobne opsranie tym filmem co "Prawem Zemsty".
Niestety i Forster mocno stracił po tym tytule, bo zamiast skupić się na filmach zaczął uskuteczniać propagandę. Chociaż może to złe słowo... Tak czy inaczej mamy jechanie po najniższej linii oporu: czyli bohatera, który po odmówieniu zdrowaśki przestaje pić, zarabia kupę kasy, zostawia ładnie uśmiechającą się żonę, córkę, z którą porozumiewa się za pomocą dziwnych rebusów i jedzie do Sudanu robić porządek niczym Rambo wannabe. Może gdyby nie ten Butler i robiąca miny Michelle to miałoby to jakieś ręce i nogi, a tak...Mamy oparty na faktach kompletnie niewiarygodny i zupełnie mijający się z celem akcyjniak made in USA.
Nigdy więcej filmów z Butlerem. :))