Liczyłem na coś więcej przy tej ocenie filmu, oglądałem na 3razy więc o czymś to świadczy.
Za dużo gadki w kościele i kazań ,a za mało konkretnej akcji no i nie wierze w taką
transformacje głównego bohatera to raczej nie możliwe, ludzie od tak się nie zmieniają!!!!!
dokładnie mam takie same odczucia...ciężko się przyczepić ale ten film jest tak prosty jak konstrukcja cepa :/ Wątki bohaterów poucinane i niedopowiedziane. Całość wygladała mi na naprawdę dobry film dla TV. Tak wogóle to "prostota" charakteru obywateli USA jest w tym filmie wyolbrzymiona do granicy absurdu. Ćpun, pijak, morderca, kryminalista w jedną niedzielę odnajduje Chrystusa...parę lat później staje się kaznodzieja, który buduje kościół tam gdzie chce i ratuje dzieci w Sudanie bez wyrzutów sumienia w stosunku do własnej rodziny. Myślę, ze film byłby lepszy, gdyby nie poucinali watków...bohaterzy stali by się realniejsi i pełniejsi w swej konstrukcji...na TO co pokazali jedynie 6/10.