Film nie wspomina o tym że Joseph Kony jest przywódcą Armii Bożego Oporu, a zbrodni
swych dokonuje "w imię dziesięciu przykazań". Fanatyzm religijny w jaki popadł Sam
Childers można tłumaczyć wpływem na mózg nadużywania dragów i alkoholu, z tym że u
niego jest to jednak przemiana na lepsze. Szczęśliwie pod koniec okazuje się jednak
człowiekiem, który ma chwile zwątpienia i pomimo kąpieli w wodzie święconej nadal
posiada mroczną stronę własnej natury.Twórcy filmu nie pociągnęli więc wątku o tym że
obaj oponenci (ten drugi tylko przytaczany w dialogach) prowadzą swą walkę w imię Boga.
Film ma jednak swoje mocne strony, dałbym 8/10, ale za bardzo denerwowała mnie
natrętna katecheza i pląsanie w trakcie natchnionych azań i psalmów, podobnie jak
kontekst w którym został wykorzystany genialny Child in time Purpli.