Te wszystkie Aminy, Kony, Bokassa, Kambandy czy Mugabe to przez zbyt pochopne wyjście sił europejskich.
Taka jest prawda.
Bardzo odważna teza w dobie wszechobecnie lansowanej politycznej poprawności, ale trudno się z nią nie zgodzić.
Nie mówię iż wcale nie trzeba było dekolonizować ale stało się to Zbyt szybko, zbyt pochopnie i nie biorąc pod uwagę tamtejszego "kolorytu" trybu życia i myślenia orz nie bójmy się użyć tego słowa - powszechnego zacofania. Osobiście uważam iż o jakieś 100 lat za szybko.
Pozdrawiam.
Odwaga? Widzisz ,są ludzie dla których prawda jest czymś normalnym i mają gdzieś polityczną poprawność. Dla współczesnych pokoleń ktoś nazywający rzeczy po imieniu niedługo będzie jakimś wzorem buntownika ,coś jak wcześniej hippisi i panczury.
Ciekawa hipoteza, jednak nie do końca prawdziwa. Problem polega na tym, że jak to ująłeś "siły europejskie" co prawda formalnie opuściły Afrykę, jednak nadal dbają tam o swoje interesy . I silne, stabilne rządy, potrafiące oprzeć się, powszechnemu wyzyskowi np. ze strony koncernów wydobywczych, są ostatnią rzeczą, której by sobie życzyli dawni kolonizatorzy.
Dodam jeszcze Charles'a Taylor'a. Jeden dobry oddział Marines i jeden czy drugi są złapani lub zabici. Ale oczywiście wygodniej nic nie robić. Bo przecież lepsza była wojna w Zatoce, Afganistanie, Iraku, i ew Libi. Hera i ropa to cenne kruszce....
Problem jest taki, że Europejczycy weszli między kultury nieomal pierwotne, dali im zdobycze techniki, które ich zepsuły, wykorzystywali ich jak mogli, a potem, jak sytuacja polityczna uległa zmianie i utrzymywanie kolonii przestało się opłacać, dali im wolność, ale nie zadbali o ich rozwój intelektualny i moralny. Efekt jest taki, że mamy, mówiąc krótko, barbarzyńców pokroju Huna Attyli, wyposażonych w nowoczesną broń.