Po pierwsze - gdybym nie czytał książki, wiele rzeczy nie byłoby zbyt jasnych, np. wątek z kradzionym nawozem, scena z Johanem i Lindą w stodole, wątek z kobietą z jachtu i jeszcze parę innych.
Po drugie - tytuł. W książce nie sprawia problemu, bo osoba i wątek Kaznodziei jest tam dokładnie rozpisany i nie naprowadza to na trop. W filmie potraktowano ten wątek tak po macoszemu, że osoba nie znająca książki, od razu - ze względu na tytuł - wiedziała, kto jest mordercą. Rzecz niewybaczalna w kryminale.
I wreszcie po trzecie - nie znam nikogo, kto czytał książkę i nie był zaskoczony (delikatnie mówiąc) doborem aktorów.
Podsumowując, polecam przeczytać książkę przed obejrzeniem filmu, a jeszcze lepiej zamiast.
właśnie miałem obejrzeć ten film :) i już mi się nie chce... mam dokładnie te same odczucia po "Księżniczce z lodu". Zaczynam uważać że wszystkie te filmy są cienkie... a książki są przecież rewelacyjne ...