PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=489066}
6,6 116 tys. ocen
6,6 10 1 115575
6,8 43 krytyków
Kick-Ass
powrót do forum filmu Kick-Ass

"Wszyscy o tym marzyliśmy. Nie udawajmy. Każdy z nas chciał być kiedyś superbohaterem" - od tych słów zaczyna swoją opowieść Dave Lizewski, główny bohater "Kick-Assa" w reżyserii Matthew Vaughna. Po chwili na naszych oczach pojawia się zamaskowany heros w kostiumie wyposażonym w skrzydła. Z pasją na twarzy skacze z dachu wieżowca i próbuje lecieć. Gapie na dole biją brawo, jednak młody człowiek nadal opada i po kilku sekundach ma tragiczne w skutkach spotkanie z maską stojącego samochodu. "Przy okazji - to nie ja. To tylko jakiś narwany Ormianin z chorobą psychiczną" - uspokaja nas narrator.

Amerykańska kultura to kultura w dużej mierze opierająca się na komiksach, zwłaszcza tych o superbohaterach. Każdy mieszkaniec USA zna Batmana, Spider-mana i tony podobnych im postaci. W naszym kraju komiksy uważane są jednak za kulturę niższej kategorii niż film czy książka, a fani superbohaterów uznawani są za "duże dzieci". Nie spodziewam się zatem by "Kick-
Ass" zyskał sobie uznanie w oczach rodzimych krytyków, którzy nawet najsolidniejsze produkcje tego typu ostatnich lat (choćby "Watchmen" Zacka Snydera czy "The Dark Knight" Christophera Nolana) nazwali zawstydzającą, dziecinną papką. W Stanach nie widzi się w tym nic dziwnego, dostrzega się w tym rodzaj sztuki. "Kick-Ass" trafi więc na podatny grunt za oceanem, choć na naszym kontynencie poradzi sobie zapewne znaczeni gorzej. Film ten jest w końcu swojego rodzaju miksem popkulturowym i stylowym - miesza ze sobą patos z błazenadą, kicz z powagą, dziecięcą magię z odrzucającą przemocą.

Dave Lizewski jest porażająco przeciętnym amerykańskim nastolatkiem, którego życie kręci się wokół sklepu z komiksami, komputera oraz marzeń (i tylko marzeń) o pięknej dziewczynie z klasy. Od dawna jednak gnębi go jedno, zasadnicze pytanie: "Czemu nikt nigdy nie próbował zostać superbohaterem?". Bo nie masz supermocy? Żaden problem! Zero sprzętu? A na co ci on? Nie wiesz, jak się do tego zabrać? Trening czyni mistrza! Dave`owi wystarczy zatem parę dolarów na kostium pływacki na eBayu oraz dwie pałki by zacząć swoją (super)bohaterską karierę. Próba powstrzymania dwóch złodziei kończy się jednak niemalże tragicznie - Kick-Ass (bo taki pseudonim nadaje sobie nastolatek) ląduje w szpitalu z wieloma złamaniami i raną po nożu. "Nigdy więcej" - obiecuje sobie. Ale kogo próbuje oszukać? Po dojściu do siebie wraca na ulicę walczyć z przestępczością (oraz pomagać znajdywać zaginione domowe zwierzęta). Tym razem idzie lepiej - piękna koleżanka z klasy zaczyna się nim poważnie interesować (choć z innych powodów niż Dave`owi się to początkowo wydaje), zaś dzięki nagraniu z komórki wykonanemu podczas kolejnej bójce z chuliganami Kick-Ass staje się internetową sensacją i zyskuje sobie szerokie rzesze fanów. Wkrótce okazuje się, że inni idą za jego przykładem. Do bohatera dołączają Hit-Girl i Big Daddy (para znakomicie uzbrojonych i dosłownie zabójczych superbohaterów), a także dwulicowy Red Mist. Kick-Ass trafia też na celownik lokalnego gangstera, Franka D`Amico, który uznaje go za zagrożenie dla swojego imperium.

Fani filmów o superbohaterach doszukają się w filmie wielu odniesień do znanych im tytułów. Big Daddy to przerysowany Batman, tembrem głosu naśladujący Adama Westa z mało znanego w Polsce (zaś legendarnego w Stanach) serialu z lat `60. Dave to młokos uganiający się za dziewczyną z klasy w stylu Petera Parkera/ Spider-mana. Przykłady można by mnożyć. Co uważniejsi dostrzegą nawiązania do "Batmana" Tima Burtona, "Supermana" Richarda Donnera czy też komiksów z Zieloną Latarnią.

"Kick-Ass" nie stara się jednak tylko powtarzać konwencji i do niej nawiązywać. Film znajduje zupełnie nowe ścieżki fabularne i przełamuje komiksowe schematy, czyniąc to wszystko w przezabawny sposób. Nie można nie wspomnieć oczywiście o twórcy pierwowzoru, Marku Millarze. "Kick-Ass", pomimo dość dużych zmian w fabule w stosunku do oryginału doskonale oddaje jego ducha, choć trzeba przyznać, że jest od niego cieplejszy, bardziej optymistyczny i (co dla osób niezaznajomionych z komiksem może wydać się dziwne) mniej brutalny. Matthew Vaughn znakomicie też wyrobił się w 30-milionowym budżecie. Sceny akcji, choć stosunkowo nieliczne, zapierają dech w piersiach i nie da się wyczuć, że powstały dzięki mocno okrojonej puli pieniędzy. Znane wytwórnie oferowały co prawda większe stawki, żądały jednak w zamian obniżenia poziomu przemocy i wulgaryzmów. Reżyser uzbierał ostatecznie kwotę ze źródeł niezależnych i nie zgodził się na treściowe i stylistyczne kompromisy. Jest więc krwawo i brutalnie, niecenzuralne słowa leją się z głośników, a widownia bawi się przednie.

Największe brawa należą się jednak aktorom. Aaron Johnson jest urodzonym przeciętniakiem, który w trakcie filmu znajduje w sobie siłę i odkrywa, że "brak wielkiej mocy nie oznacza braku odpowiedzialności". Na barkach młodego Anglika spoczywa de facto cały film i jest to zadanie, z którym radzi sobie doskonale. Nicolas Cage gra tu z kolei swą najciekawszą rolę od kilku lat. Aktorowi wielokrotnie zarzucono fatalny dobór filmów, ale trzeba przyznać, że udział w "Kick-Ass" był strzałem w dziesiątkę. Christopher Mintz-Plasse wychodzi wreszcie z cienia swej znakomitej roli McLovina w "Supersamcu". Red Mist w jego wykonaniu to śliski typ, niepozbawiony jednak ludzkich uczuć i wątpliwości moralnych. Z kolei Mark Strong ugruntowuje swój wizerunek filmowego złoczyńcy. Po rolach w "Gwiezdnym pyle" i "Sherlocku Holmesie" aktor przedstawia przejaskrawionego, jednak wiecznie groźnego, gangstera. Nie mam wątpliwości, że Strong znakomicie sprawdzi się w "Robin Hoodzie" oraz jako Sinestro w "Zielonej Latarni".

Oddzielny akapit trzeba poświęcić najciekawszej, a jednocześnie najbardziej kontrowersyjnej i pastiszowej postaci filmu - Hit-Girl. Jest to 11-letnia dziewczynka, będąca chodzącą maszyną do zabijania (Rambo i Czarna Mamba z "Kill Billa" wyglądają przy niej jak pacyfiści), która ciągle rzuca mięsem. Jednocześnie, jest ona jednak zdolna do smutku i łez, niepozbawiona jest też empatii dla drugiego człowieka. Trzeba jednak przyznać, że widok dziecka z zakrwawioną kataną nazywającego wszystkich "k...ami" i "ch...ami" może wzburzyć i zszokować niejednego rodzica. Niemniej, odtwórczyni roli Hit-Girl, Chloe Moretz, należą się wielkie brawa za występ. Przewiduję, że postać ta stanie się w najbliższych latach kultowa, tak samo jak Joker w wykonaniu Heatha Ledgera.

Podsumowując, "Kick-Ass" zdecydowanie nie jest filmem dla każdego. Wielu ludzi nie zrozumie celu, który przyświeca jemu oraz jego komiksowemu pierwowzorowi. Inni z kolei uznają go za profanację niewinności dzieciństwa, pełną przemocy i wulgaryzmów. W rzeczywistości jest to jednak pastisz "superbohateryzmu", popularnego w mediach w ostatnich latach. Film przeskakuje od nierealistyczności w dość ciekawe (choć też niezbyt głębokie) spostrzeżenia natury socjologiczno-filozoficzno-psychologicznej. Czy bycie bohaterem wynika z rzeczywistej chęci czynienia dobra czy też z chęci popisania się? Czego potrzeba by podbić internet i dusze nastolatków w ciągu jednej nocy? Wreszcie też, czy bycie normalnym musi koniecznie oznaczać przeciętność?

Podobno największym wyrazem szacunku, jaki można wyrazić jest inteligentne obśmianie. Jeśli to prawda, "Kick-Ass" jest najlepszym możliwym hołdem dla idei superbohaterów. Choćby z tego tylko powodu, film wart jest dużej uwagi.

guziol99

Recenzja fajna, ale czytelnikom polecam ominięcie trzeciego akapitu, ponieważ streszcza on znaczną część filmu.