film świetnie ekranizował komiks do momentu gdy nie zaczął odbiegać od fabuły. Nie wiem czemu twórcy to zrobili - żeby film się łatwiej łyknął?
W oryginale historia jest o wiele brutalniejsza, realniejsza. Nikt nie jest dobry, nikt nie kończy źle.
Lizewski nigdy nie zdobywa dziewczyny, historia Big Daddiego o szlachetnym glinie okazuje się kłamstwem (a ona sam niezłym psychopatą). Wszystko kończy się tam gdzie się zaczyna dla głównego bohatera, poza tym że jest bogatszy o kilka (wiele) siniaków(a także metalowych płytek, złamań i blizn). I tak powinno pozostać - zakończenie smutne, dramatyczne ale realnie. Takie było przesłanie komiksu - nie ma miejsca dla superbohaterów. O wiele lepsze i mocniejsze by było oryginalne zakończenie. W komiksie podstęp redmista ujawnia się dopiero pod koniec podczas gdy w filmie twórcy od razu podają rozwiązanie na tacy. No widz jest traktowany jak debil.
Generalnie film bardzo fajnie zrealizowany. Ale dlaczego twórcy odstąpili od oryginału na rzecz infantylnych rozwiązań?! Łaj?
Koniec apelu
zgadzam się :/ :( .......................................................................
Pewnie dlatego, że to Ameryka, a Kick-ass miał być wielkim hitem... Moim osobistym zdaniem zakończenie komiksu było o wiele lepsze, tak jak mówisz realniejsze, a to najmocniejsza strona tego komiksu - jest na prawdę realny i szczery do bólu. Jednak z tego co mi wiadomo film został zamknięty zanim pojawił się ostatni zeszyt komiksu (a nawet chyba przedostatni), jednak wydaje mi się, że scenarzysta współpracował z Millar'em, ale mogę się mylić. Mimo wszystko film zrealizowany wyśmienicie i jest to chyba najlepiej zrobiony film na podstawie czegokolwiek (komiksu książki itp.) zaraz po LOTR. Ode mnie 9/10.
Millar powiedział, że komiks miał kończyć się tj. film, dopiero w ostatniej chwili postanowił je urealnić.
Aż tak namotali? A po zwiastunach sądziłem że jedyną większą zmianą będzie wygląd bohaterów (szczególnie Red Mista i Big Daddy'ego). Szkoda ale film pewnie i tak zobaczę, jak nie w kinie to kiedyś na DVD.
A ja się kompletnie nie zgadzam, film jest dużo lepszy od komiksu. Komiks to groteska o superbohaterstwie/fanatykach komiksów. Jednak kiedy Millar i Vaughn przed produkcją usiedli przy piwie doszli do wniosku, że film nie może tak wyglądać i sami wprowadzili wszystkie zmiany chcąc oddać hołd ulubionemu także przez nich gatunkowi.
Vaughn: Pragnąłem przeprowadzić dekonstrukcję a nie destrukcję mojego ulubionego gatunku. W przedstawieniu tych bohaterów nie zawarłem ani śladu negatywnej krytyki. Składam w ten sposób hołd ukochanemu gatunkowi i daleki jestem od jakiejkolwiek kpiny"
W komiksie wszyscy bohaterowie są antypatyczni, wręcz odrzucający, w filmie każdego z nich da się polubić, to pozytywni fanatycy. No i filmowa Hit-Girl to dużo ciekawsza postać. Dodam, że na IMDB przeważają opinię podobne do mojej, większość osób uważa film za dużo lepszy materiał.
Nie muszę podzielać opinii większości.
Moim zdaniem właśnie to że bohaterowie komiksu byli niedoskonali i trudni był duża wartością komiksu. Był przez to bardzo z krwi i kości. W filmie własnie zmiękczyli ich że "każdego da się polubić". No nie o to chodzi według mnie. To nie są jakieś wybory miss. Mieli naprawde mocny scenariusz, no szkoda że go tak osłabili. Tym bardziej mi przykro że stało się tak przy pomocy samego autora.
Niemniej film bardzo mi się podobał. Podoba mi się że podrasowano redmista, i że bid daddy miał więcej szans się popisać w walce niz w komiksie.
W komiksie wszyscy bohaterowie zachowywali się niemal jak roboty, co dla mnie było niesamowicie sztuczne, w filmie byli bardziej ludzcy.
Podzielam zdanie autora tematu.
Jednak zaniepokoił mnie post Witchera. Komiks czytałem już około 4-5 razy
film widziałem 2.
Jak można napisać, że film jest lepszy od komiksu? W czym?
Moim głównym zarzutem jest denny humor. Dlaczego producenci wychodzą z
założenia, że widownia to idioci, więc postacie też muszą tak się
zachowywać. Zepsuli wiele postaci - Frank D'Amico to jakiś błazen a jego
ludzie to niemal gang olsena. Czy tak ma wyglądać mafia?
Z bardzo mocnego komiksu zrobiono kolejny, słaby film o superbohaterach.
Szczerze to już wolę obejrzeć Spidermana po raz kolejny a nie patrzeć na
taką profanacje.
IMO jedne zmiany są na lepsze, inne na gorsze, ale ogólnie znaleziono całkiem niezły kompromis, więc gratulacja dla twórców.
Nie mogło zostać w 100% tak jak było w komiksie, bo tu podobnie jest jak z ekranizacjami gier - to co sprawdza się w jednym, nie zawsze sprawdza się w drugim. Ci co twierdzą inaczej po prostu w życiu nie nakręcili żadnej adaptacji i nigdy tego nie zrozumieją.
W komiksie nie podobało mi się, że Big Daddy wcale nie był ex-gliną - po prostu przesadzone, takie szokowanie na siłę. Równie dobrze można dodać wątek, że Kick-Ass to kobieta na ostatniej stronie - będzie równie zaje... i głupie.
Nie podobało mi się w komiksie mocno pesymistyczne zakończenie.
W komiksie Red Mist był delikatnie mówiąc g**niany. Mogło go wcale nie być. Na początku sprawiał wrażenie szpanera-elegancika, a potem się okazał niby gorszą ofermą od Kick-Assa. Spłycili tą postac tak, ze nic z niej nie zostało. W filmie Red Mist jest rewelacyjnie wykreowany i zabawny.