odradzam oglądanie tego filmu z kilku powodów: najgorsze sceny walki jakie kiedykolwiek widziałem, muzyka nie jest zgrana z akcją filmu (może parę momentów), i ciężko określić czy to jest komedia, sensacja, czy może dramat. Polecam przeczytanie jakiejkolwiek książki, nawet 13 księgi "Pana Tadeusza", tylko po to by nie zniesmaczyć się magią Holywoodu!!!
Choreografia scen walk jest na prawdę dobra i sceny walki same w sobie są dobre. Muzyka jest zgrana z obrazem (cokolwiek miałeś na myśli), co więcej, jest to świetna muzyka nadająca filmowi odpowiedni klimat. Bardzo łatwo określić czy jest to komedia, sensacja czy dramat. Jest to komedia rzecz jasna.
P.S. Nie oceniajcie filmów według własnego z góry określonego schematu, który za cholerę nie pasuje do konwencji filmu i intencji reżysera.
aaa ...
zapomniał bym. Zanim siądziecie do oglądania tego filmu to polecam wlać jakiś czerwony barwnik do prsznica i odkręcić wode na maksa. Będziecie już wiedzieć jak wygląda w tym filmie "urwanie głowy', czy np, "ręce opadają". D.N.O.
to nie chodzi o to, że biorę walki "totalnie serio". Jak byłem mały to pamiętam jak "ketchup" się lał z rany. Szczerze - odrzuca mnie od filmu to jak widze, że sobie z poważnej sprawy jaja robią (sikanie krwią niczym woda lejąca się z prysznica)
Według mnie chodzi o zabawę konwencją, przerysowanie pewnych wzorców z kina. Przyjrzyj się amerykańskim sensacjom z Van Dammem. Wszędzie dookoła leje się krew, a Tarantino po prostu zrobił z tego karykaturę filmów sensacyjnych i samurajskich.
Nikt o zdrowych zmysłach nie nakręciłby z założenia poważnego filmu, w którym po odcięciu ręki czy nogi krew sika na kilka metrów. Oceniasz coś o czym nie masz pojęcia.
Człowieku po co tak spinac poślady, ten film ma wlasnie odrzucac, zniesmaczac, i oburzac takich jak ty, poczytaj troche na temat Kill Bill'ów, Grindhouse'a czy Planet Terror, pozniej ewentualnie wyraź sie jakos w miarę obiektywnie.
Chcę powiedzieć, że film nie jest na poważnie. Trudno też powiedzieć aby był poważny.
Myślę ,że osoby krytykujące ten film po prostu, ze względu na luźne podejście i zabawy konwencjami,nie bardzo wiedzą jak się "zachować" wobec takiego obrazu.Jest to coś, co wykracza poza ich zdolność pojmowania filmów.Zadają sobie pytania:co to ma być???...Podobne reakcje wywołuje "Od zmierzchu do świtu".A wystarczy tylko troszkę się pozastanawiać dlaczego tak, a nie inaczej, pozwolić się porwać tej mozaice konwencji i tym samym przestać zwracać uwagę na sprawy mało istotne,a wychwycić to, co chciał pokazać reżyser.Mam jednak przeczucie,że dane to będzie tylko niektórym.Może to i dobrze...:)
W tym chodzi o zabawę filmem, o coś co wychodzi poza szablon.
Oczywiście, są pewne wzorce i powiem, że KB się w nich nie mieści, jednak człowiek, który podchodzi do KAŻDEGO (bo nawet z dramatu można się czasem śmiać) filmu z lekkim dystansem nie będzie zniesmaczony.
W Hollywood powstają filmy bardzo podobne, więc nic dziwnego że ludzie są do tego przyzwyczajeni, a Tarantino robi coś co jest ZUPEŁNIE INNE od reszty.
Ja osobiście wolę teatr xDD (i jeśli ktoś czuje się zniesmaczony, radzę wybrać się do tearu).
wydaje mi sie ze rezyser, chcial pokazac cos wiecej niz tryskajaca krew. krew jest tutaj pewnego rodzaju motywem przewodnim, symbolem.
kobieta wyzyna w pien spoleczenstwo sredniej wioski, zbruzgana krwia, to bardzo dobrze oddaje jej desperacje i chec dazenia do celu.chodzi o to ze jak jestes czegos pewny, to nie patrzysz sie za siebie.
jeszcze patrzylem na krew jako symbol ulatujacego zycia z ciala, bardzo gwaltownego zreszta:D
Właśnie się dowiedziałem, że to komedia była :D
Był taki cytat na temat pewnej polskiej pisarki: "Jeśli można przekroczyć wszelkie wzorca, to książki stałyby się po prostu nudne" (czy podobnie).
Podobnie jest z tym filmem, który sobą nic nie reprezentuje. Historia nadludzkiej kobiety, która się mści robiąc fontanny z przeciwników nie jest czymś ciekawym.
(13 księga PT ma przynajmniej rymy i jest życiowa :])
"Podobnie jest z tym filmem, który sobą nic nie reprezentuje. Historia nadludzkiej kobiety, która się mści robiąc fontanny z przeciwników nie jest czymś ciekawym."
Heh jeżeli ktoś w tym filmie dostrzega tylko fontanny krwi (fakt faktem groteskowej) to współczuje :) Tarantino w tym filmie bawi się konwencją filmów samurajskich i to mu się świetnie udaje :D Puszcza oko do widza...sama stylizacja filmu, różnorodność ukazania niektórych scen (choćby anime czy czarno-biały film samurajski) czy świetne dialogi. Motyw zemsty może i oklepany ale w żadnym filmie jeszcze nie był tak ukazany. A jeżeli Cię denerwuje ilość krwi to zobacz sobie "Kill BIll vol.2", który jest równie świetny ale już zupełnie inny.
"(13 księga PT ma przynajmniej rymy i jest życiowa :])"
Widać jaki masz klozetowy gust :) I nie wiem po co polecasz to ścierwo :)
Nie, dzięki. Nie oglądnę vol2, tutaj się niemiłosiernie męczyłem żeby dotrwać do końca. Poczucie humoru i sztuka reżysera nie przypadła do mojego wysublimowanego gustu. Tryskająca krew nie raziła mnie nadto, tylko te wyimaginowane, kompletnie nieudane postacie. Jak to ktoś wcześniej napisał, film roi się od błędów logicznych co skutecznie utrudnia jego odbiór. Z reguły jakieś niedociągnięcia sam sobie dopowiadam ale tu była przesada. W ostatniej scenie na sztucznym śniegu nie uświadczycie ni kropli krwi chociaż krew się lała z pleców bohaterki gdy upadała.
Męcząca nuda, wstawki anime na +, scena monochromatyczna na - ,aktorzy na -, fabuła -
Aby polubić "Kill Billa" trzeba mieć właśnie w pewnym stopniu wysublimowany gust i być otwartym na różne propozycje reżysera. W filmie nie ma żadnych błędów logicznych. Trudno o takie błędy w nielogicznym filmie. Wybaczcie ale katana samurajska przewożona w podręcznym bagażu w samolocie mówi sama za siebie. Postaci są takie jakie miały być: proste jak konstrukcja cepa. Liczy się klimat, pomysłowe dialogi i różne motywy oraz oryginalne wstawki oraz co w tym filmie bardzo miło uderza: muzyka.
Jakbyś człowieku poczytał to film mail byc w konwencji Spagetii westernu a poza tym to Tarantino wiec nie oczekuj śmiertelnej powagi!!!!!!!
W to ,że Quentin jest oryginalnym reżyserem,chyba nikt nie wątpi.Wydaje mi się, że tworząc ten film, miał świadomość , że poprzez niektóre sceny(vide tryskająca krew)i kiczowaty styl nie przekona do siebie co niektórych widzów.Ale na przekór temu umieścił je.Tym samym zniechęcił do filmu niektóre osoby...Ale jakie to osoby?Moim zdaniem są to niedzielni oglądacze filmów,którym to Tarantino,kiwając paluszkiem ,chce powiedzieć:nie,nie kochani,to nie film dla was...;)"Kill Bill" bowiem to hołd dla filmowych maniaków,którzy lubują się w wynajdowaniu szczegółów i nawiązań do innych filmów, to gratka dla tych, którzy na VHSie maltretowali ten sam film tyle razy,że przerywali taśmę,to ukłon w stronę czasów,kiedy filmów wychodziło mniej i chłonęło się wszystko.Sadzę,że żeby w pełni ogarnąć zalety tego filmu trzeba naprawdę obejrzeć w życiu wiele różnych gatunkowo filmów.Nie tylko po to,żeby wyłapywać smaczki i nawiązania,których "Kill" zawiera ogrom, ale także po to ,żeby mieć pewność, że tego co serwuje Tarantino jeszcze nie było.Sam Quentin oglądał multum filmów, szczególnie jako pracownik wypożyczalni video, ale nie tylko,widziałem wywiad w którym opowiada o obejrzanych przez siebie filmach Kieślowskiego.Dzięki temu wie czym (bo inteligentny z niego gość)warto się inspirować i jak podać to w formie jakiej jeszcze nie było."Kill Bill" to akurat pastisz zapomnianych gatunków tj.spagetti western i starych filmów wschodnich sztuk walki.Cześć pierwsza jest świetna, ale druga moim zdaniem zahacza już o geniusz...
Stary, twoja wypowiedź zahacza o geniusz :)
Dawno nie czytałem tak idealnego opisu Kill Billa. Trafiłeś w samo sedno, niczego nie pominąłeś. Brawo!
Chcesz przez to powiedzieć że jestem niedzielnym oglądaczem? phhhi.
Wracamy do tematu z "od zmierzchu do świtu" gdzie mieliśmy podobną sytuację, tylko że tam, pierwsza połowa była OK (stąd ocena 4/10) tutaj niestety całość jest tak kiczowata że nie sposób tego docenić, jedynie na uwagę zasługują świetne wstawki anime, to naprawdę genialny pomysł.
Niektórzy piszą że sceny walki są niesamowite, że efekty są świetne, aż żal mi dupę ściska gdy czytam takie wypociny, bo gdzie, powiedzcie gdzie w tym filmie są świetne efekty? Od razu widać że wszystko kręcone jest na linach, że postacie skaczą niezgodnie z prawem grawitacji (prawie tak jakby były na księżycu), a wszystkie sztuczki i popisy słabo grającej Umy Thurman, pozostawiają na twarzy jedynie wyraz politowania. Co ten Tarantino w niej widzi że tak chetnie z nia współpracuje? Bardzo slabo gra (przynajmniej w kill billu bo w pulp fiction grała o niebo lepiej). Kiedyś był z nią wywiad w TV i chciala zaprezentowac swoje umiejetnosci władania mieczem, niestety skończyło się na tym że miecz był czesciej na ziemi niż w jej dłoni. Tak samo jest w tym filmie, nie wiem czy wiecej ogladalismy kaskadera czy ją samą. Pablos wspomnial o mieczu w samolocie-świetny przykład-i szczyt głupoty rezysera. Jesli o to mialo chodzic, to naprawde chciał odstraszyc wymagajacych oglądaczy a nie tych niedzialnych-ktorym nic nie przeszkadza, byle jest napierdalanka i duzo krwi. A takich przykładów jest mnóstwo, sama podróz do Japonii jest żenująco śmieszna, nie wspominajac o żółtym motorze, kasku, kombinezonie i armii japończyków-ciamajdów.
PS. Mafia japońska nie uzywa broni palnej?? Widać wolą oddać życie machając mieczykiem, podczas walki z różową mambą, która w rzeczywistości załatwiłby infantylny facet bez miecza w jednej z ostatnich scen...
2/10 (tak jak już mówilem-za swietne wstawki anime, nic wiecej w tym filmie nie zasługuje na uwagę) Nie polecam prawdziwym kinomanom-tym którzy szukają przemyślanego scenariusza i świetnej fabuły w kinie, a nie napierdalanki na poziomie XXX czy Transporter 2.
NIE POLECAM!
Aha jeszcze jedno: tylko czekałem na to aż Pablos napisze że byłą to komedia, heheheh mnie bynajmniej taki humor nie śmieszy, może to coś dla masochistów.
Ostatnia sprawa: Uma Thurman jest współtwórcą scenariusza do kill bill 1 i 2. Są to jedyne scenariusze w jej karierze. Na szczęście jedyne i mam nadzieje że wiecej nie bedzie.
To nie jest mój własny wymysł, że to jest komedia. To jest po prostu fakt. Nazwałbym to nawet pastiszową czarną komedią - to już mój własny.
Natomiast określenie filmwebowskie, jakoby "Kill Bill" to thriller to totalna głupota. Niektórzy mniej inteligentni widzowie patrzą na ten znacznik nastawiają się na thriller, a dostają zwariowaną kombinację konwencji i filmowy komiks w jednym i później wypisują głupoty na forum typu: "przecież nie można przewozić katany samurajskiej w samolocie, co za głupota". No tak, Tarantino nie wie, że nie można przewozić katany w samolocie. W swojej wenie twórczej zupełnie o tym zapomniał. Dajmy spokój.
Osoba, która pisze, że w tym filmie są świetne efekty, super walki, nie zna się na kinie Tarantino tak jak ty się nie znasz Encore, niestety. Po pierwsze efekty mające pokazać nierealnie lewitujących wojowników są w istocie niezłe, ale nie na efektach ten film się opiera. Film jest do bólu kiczowaty i zarazem świetny. W szczególności druga część. Czemu jest świetny nie ma sensu wyjaśniać osobom nie gustującym w pastiszowym nurcie w jakim zagłębił się Tarantino. Dlatego jest to film dla widzów o szerokich horyzontach i tolerancji, dla widzów z pewnym stopniem wysublimowania gustu i co najważniejsze dla wyluzowanych widzów, którzy zdają sobie sprawę z czym mają do czynienia patrząc na ekran. Niestety wielu krytykujących ten film osób nie wie z czym ma do czynienia, ale żeby skrytykować Kill Billa wymyśla nieistniejące niedopatrzenia, wady i głupotę w filmie. Oczywiste jest to, że niedzielny oglądacz nie polubi Kill Billa. Jednak niestety, nawet doświadczony widz może go nie polubić. Bo to film dla wąskiej grupy odbiorców i tyle. W swoim "gatunku", w swoim klimacie Kill Bill jest świetny. Trzeba to tylko czuć i mieć odpowiednie do tego nastawienie, a że o gustach podobno się nie rozmawia, więc wiadomo, cicho-sza.
Szczytem głupoty jest nazwanie motywu z mieczem w samolocie jako szczyt głupoty reżysera. To ta sama sytuacja jak w "Od zmierzchu do świtu" i motyw z piciem przez dzieciaków whisky. Tam też nazywałeś to głupotą i błędem w filmie co jest oczywistą bzdurą. W przypadku tego miecza, jest tak samo. Piszesz, że nie polecasz tego filmu dla prawdziwych kinomanów, którzy szukają przemyślanego scenariusza. W takim razie nie wprowadzaj prawdziwych kinomanów w błąd, bo scenariusz "Kill Billa" jest przemyślany i dopasowany do potrzeb komedii i kiczowatego pastiszu. Co najważniejsze to dobry scenariusz z kilkoma na prawdę dobrymi dialogami (w szczególności w części drugiej)
Nie oceniaj filmu jeśli nie wiesz o co w nim chodzi.
Przyłaczam się do opinii osób krytykujących ów film.
Moim skromnym zdaniem można o nim powiedzieć: przerost formy nad treścią albo myśli przewodniej nad wykonaniem. Nawet jeśli potencjalny odbiorca wie jakie miało być przesłanie filmu to i tak nie musi ono mu się podobać. Jeśli to pastisz to duża część nie strawi go w podanej nam formie. O gustach się nie dyskutuje ale moi przedmówcy wyrażnie czują się znawcami poprzez wysokie oceny, jakie przyznali Kill Bill'owi.
Tak na przyszłość: oryginalny pomysł nie zawsze jest gwarancją sukcesu choć w tym przypadku i tak rozgłos tego "dzieła" jest przesadzony.
Nie tyle znawców , co maniaków i pasjonatów, którzy potrafią nauczyć się całego filmu na pamięć i przeżywać go za każdym razem,powtarzając za bohaterem każdą kwestię. Miałem na myśli osoby, które zrywały się z lekcji ,już w szkole podstawowej, żeby móc kolejny raz zasiąść w dużym pokoju na dywanie i obejrzeć tytuły typu:"Pewnego razu na dzikim zachodzie","Django" czy inne gatunkowo "Pijany mistrz" i produkcje typu "Zemsta ninja".Dlatego właśnie sądzę ,że żeby odebrać "Kill Billa" "prawidłowo", trzeba mieć pewne zaplecze.Ja nie propaguje tu kultu tego filmu,liczę na merytoryczną wymianę zdań i chętnie usłyszę krytykę.Nie uważam sie też za znawcę ani konesera kina,ale za maniaka-jak najbardziej.Jestem prostym człowiekiem,który się podnieca filmami i ich małymi szczegółami w bardzo żywiołowy sposób i jestem z tego dumny.Teraz taka tendencja jest bardziej ograniczona, ze względu na rozwój techniki, komputery i internet.Kiedyś maglowało się dziesiątki razy ten sam film, często z braku innych i stawał się ,siłą rzeczy, dla nas kultowy.Teraz Tarantino wybrał z tych filmów co najlepsze,dodał trochę własnego stylu i trafił, przynajmniej mnie, prosto w serce.Mówiłem że chętnie usłyszę krytykę...tak, ale tylko od osób które owe zaplecze posiadają, uwierzcie mi, to widać po sposobie wypowiedzi czy argumentach.Nie mogę już patrzeć na niektóre zarzuty,które często można porównać do pretensji ,że na Alasce nie można znaleźć palm ani drzewa bananowca.Nie znoszę nieprzemyślanej krytyki dla samej krytyki.
zarzut o przerost formy nad treścią sam ma w sobie zbyt dużo formy, by go łyknąć! wg mnie nieprawdą jest to, że forma w Kill Billu z treścią nie współgra. starczy choćby na scenę w domu/pokoju/kuchni, na początku (prawie), spojrzeć. komuś może się nie spodobać rozwałka (słaba choreografia, tak?), czy poczucie humoru (zakrwawione twarze itd.), ale kto mi wmówi, że ogólne, ludzkie zakłamanie nie zostało zgrabnie ujęte? ile razy za powtarzaniem przez nas gadki o wartościach, skrywamy jakieś sprawki? w jaki sposób, bardziej dyplomatyczny, ukazać uczciwość uczciwej mamusi, która jednak trzyma gnata w płatkach? nabitego, rzecz jasna!
a profesjonalizm szeryfów, którego potwierdzeniem są liczne okulary przeciwsłoneczne? nie pojawił się temat eutanazji? **** na wznak (Buck) kobit w spiączce?
trzeba być mocno tendencyjnym, żeby wskazywać na to, że myśl przewodnia przerasta wykonanie, ew. cały film jest o rozwałce :]
Trudno zarzucić Kill Billowi przerost formy nad treścią, jak tej treści w filmie praktycznie nie ma.
jeden musi obejrzeć Biały, Czerwony i Niebieski Kieślowskiego, żeby zwrócić uwagę na rolę przypadku w naszym życiu, komuś innemu wystarczy scenka z wychodzeniem z kibla w Pulp Fiction, żeby skumać motyw. ktoś potrzebuje dokumentu o eutanazji, pracy policji, problemach w szpitalu, kogoś innego rozśmieszy i zastanowi: "Jestem Buck, i przelecę cię na wznak". ogółem różnie się treści koduje i rozkodowuje ;)
Miałem na myśli pewną wartościową treść, która może zostać przesłonięta przez nadmiar efektów specjalnych i akcji. W tym filmie generalnie forma stanowi treść i sama w sobie jest na swój sposób wartościowa pod względem artystycznym.
Zaznaczam, że moja ocena Kill Billa to 7/10. Tak dla jasności, żeby nikt mi tu nie wmawiał, żem fanatyk i rozpływam się w zachwytach nad tym filmem.
Umieszczam jedną scenkę,którą potrafię oglądać niemal w nieskończoność.
http://www.youtube.com/watch?v=YVkr6sQm6nY&feature=related
Słowa Budda pełne pokory i głębi.Ogólnie jestem fanem tego osobnika,pamiętam że w momencie , w którym okazał sie kłamczuszkiem, uniosłem ręce w triumfalnym geście.Zawsze w niego wierzyłem:)
Dobra Pablos, jeden cytat i wszystko jasne, wszyscy jestesmy usprawiedliwieni :)
"Bo to film dla wąskiej grupy odbiorców i tyle."
Pozdawiam i kończę ten temat tymy słowami.
Ten cytat zawiera w sobie przekonanie o tym, iż niewiele osób rozumie na czym polega ta cała bajka Kill Bill, ergo niewiele osób jest w stanie wynieść z tego filmu to co można z niego wynieść i krytykuje w nim to co nie wymaga krytyki. Inaczej - krytyka wobec tego filmu (na tym portalu) wygląda tak jakby ktoś oceniał "Zabójczą broń" przez pryzmat mołdawskiego kina moralnego niepokoju albo "Ojca chrzestnego" przez pryzmat kina akcji pokroju "Komando" z Arnoldem w roli głównej.
Źle skonstruowane zdanie. Poprawione powinno brzmieć: "...to co można z niego wynieść, a krytykuje się w nim to co nie wymaga krytyki."
Mam wrażenie ze wielu z tych, którzy krytykują KB za bardzo trzyma sie jakiś ustalonych reguł i sam fakt,że film ten jest oryginalny i jedyny w swoim rodzaju ich przeraża..... 'sikająca krew' jest elementem ironii który Tarantino często stosuje, banalny waszym zdaniem motyw zemsty wprowadza specyficzny klimat do filmu i pozwala utożsamiać się widzowi z bohaterką (chodzi mi o to, że w pewien sposób popieramy jej 'krwawe' działania). Ponadto gra Umy Thurman, Davida Carradine, Michaela Madsena czy Daryl Hannah jest moim zdnaiem wyśmienita.
do niektorych wypowiadających sie- najpierw poczytajcie o filmach gatunku BLAXPLOITATION na których Tarantino sie wzorował (kazdy glupiec ktory ogladal filmy lat 70 tego typu zauwazy wszystkie zaczerpniete do Kill Billa motywy) a pozniej wypisujcie swoje marne uwagi ;>
Kill Bill to świetny test:)
Mającym pojęcie o kinie powinien się podobać. a nie podoba się zwykłym oglądaczom których właściwie interesuje wyłącznie fabuła oprawiona w ładne ramki nie doszukującym się niczego więcej. po prostu tarantino jest dość wymagającym twórcą. To naprawdę mistrzostwo zrobić kicz którym można się zachwycać o ile oczywiście nas nie przerasta.
Lubię tarantino. W moich ulubionych są w.psy, pf i jackie brown
ale... sorry... KB v.1 ? ten film to nieporozumienie.
żal. Ty piszesz że "po prostu tarantino jest dość wymagającym twórcą"
powiedz mi co jest takiego głebokiego/mistycznego/sensownego/filozoficznego w tej śmiesznej bajce opierającej sie na odpadających głowach??
Ten film nie ma być realistyczny... Też mnie na początku zdziwił, ale w końcu zrozumiałam o co tak naprawdę chodzi... wszyscy skupiają się tylko na sztuce walki, aktorach i Japonii... Może nie na tym należy się skupić?
Zajebista argumentacja zwolenników KB:
Film jest beznadziejny. No ale o co chodzi? Czego się czepiacie? Przecież taki miał być ;-D
"Tym samym zniechęcił do filmu niektóre osoby...Ale jakie to osoby?Moim zdaniem są to niedzielni oglądacze filmów,którym to Tarantino,kiwając paluszkiem ,chce powiedzieć:nie,nie kochani,to nie film dla was...;)"Kill Bill" bowiem to hołd dla filmowych maniaków"
No to się dowartościowałeś,że ho.A z tych co to się im film śmiał nie podobać zrobiłeś "niedzielnych oglądaczy".No to Tarantino powinien robić prywatne pokazy;zebrać w jakiejś małej salce 320,340 osób ze świata-prawdziwych koneserów kina co to są w stanie oglądać film klatka po klatce do przodu i wspak i badać skład chemiczny taśmy filmowej i tylko dla nich następne części Kill Billów produkować.
Nieźle przerysowałem ,nie?Uczę się od Tarantino.Ale czy to był dobry tekst?Taki sam jak film -że przerysowany nie znaczy że dobry.
Maniak nie równa się koneserowi ani znawcy. Jest to raczej człowiek, który podchodzi emocjonalnie do filmów,ogląda ich sporo, łatwo popada w sentymenty i lubi się tym dzielić z innymi.Są to zdecydowanie proste przymioty, czy miałbym potrzebę dowartościowywać się przypisując je sobie? Zresztą nieistotne.Istotne są argumenty,których znów brak.No i na co ja mam tu odpowiadać?Że zły bo przerysowany?A przerysowany dobrym być nie może?
po co karmicie tego trola, film obecnie jest na 127 miejscu imdb.com - to chyba mowi samo za siebie, jak mu sie nie podoba to niech spada na drzewo - zawsze sie znajdzie taki ktoremu cos nie pasuje
levkin
,,Uczę się od Tarantino.Ale czy to był dobry tekst?Taki sam jak film -że przerysowany nie znaczy że dobry."
Trudno się nie zgodzić! Ja ,,Kill Billa" oceniam na 6/10. Nie jest to jak dla mnie film ani dobry, ani zły - miejscami celowo idiotyczny, tak głupi, że aż śmieszny, ale poza tą swoją celową i śmieszną głupotą nie ma w sobie nic więcej. Nie każdemu takie podejście musi się podobać - mnie nie specjalnie przypada do gustu, ale też nie odrzuca od ekranu.
enjoy
Niesety prostak z Ciebie i impertynent - źle świadczysz przez to o filmie,m którego jesteś fanem więc to lepiej Ty wybierz się na wycieczkę na drzewo.
W kategorii filmów Tarantino "Kill Bill" powinien dostać 10/10, bo to zdecydowanie jego najlepszy, najbardziej artystyczny film, a dobry film to sztuka....
Cóż nad czym tu dyskutować, większości nie podobają się takie arcydzieła jak "Powiększenie", "Odyseja kosmiczna 2001" itp. i co o czym ma to świadczyć?? "Kill Bill" też jest takim arcydziełem, dla wybranych, którzy są w stanie je zrozumieć, dla ludzi którzy wiedzą że kino no przede wszystkim sztuka, a nie rozrywka, a w "Kill Billu" wiele ujęć można w różny sposób interpretować, ale do tego trzeba znać filmy Leone, Kurosavy, Bergmana, różne filmy klasy B itp. jednym słowem być świadomym kinomanem, a nie oglądającym filmy dla rozrywki, bo w "Kill Billu" nie chodzi o rozrywkę....
Polecam obejrzenie najlepszego filmu w historii kina "Pies andaluzyjski" Bunuela (tak wypowiadają się o nim krytycy filmowi i kinomani) jeśli zrozumiecie jego treść i przesłanie to zrozumiecie i przesłanie "Kill Billa"....
Jeśli by natomiast ktoś o "Psie andaluzyjskim" powiedział, że jest kiczowaty, to mogę mu napisać wprost, że nie zna się na kinie, bo o tym filmie nie da rady tak pisać, może się nie podobać, ale "Pies andaluzyjski" jest uznawany za najlepszy w historii...
Co do Tarantino - to jedyny amerykański reżyser, który wie jeszcze, że kino to sztuka, a nie tylko komercyjna rozrywka, świadczy o tym "Kill Bill", film który wzbudza takie kontrowersje musi być arcydziełem kina, a im film dla mniejszego grona tym arcydzieło większe....
Pzdr