Tarantino wciska masom kolejne badziewie,a masy omamione łykają to jako kolejne arcydzieło. To samo zresztą tyczy się podobne szajsu tarantinowskich lub pochodnym produkcji w stylu: Od zmierzchu do świtu czy Mariachi albo... szkoda gadać
Popieram, dziwię się patrząc na masę ludzi oceniających 'Kill Bill" na 7/8/9/10. FIlm jest zwyczajnie słaby, brak jakiejkolwiek fabuły, większość filmu to bezmyślne sieczka (ba, gdyby ona mnie chociaż ruszała! ale nie, tona krwi i nudy), brak jakiegokolwiek punktu kulminacyjnego, w zasadzie NIC mi się nie podobało.
tak, zaraz mnie ktoś zjedzie żebym dorósł etc, ale przepraszam że nie dostrzegam głębi w filmie w którym przez bite 70% czasu dochodzi do odcinania kończyn na milion sposobów. jak chcemy popatrzeć na jatkę to polecam "300".
szkoda ze wszyscy widząc nazwisko "Tarantino" i od razu im sie podoba. gdyby tam było moje nazwisko czy jakiejkolwiek innej osoby to ten film zostałby skrytykowany etc, ew nie zostałby wyprodukowany.
mysle, ze jak dajesz 7 i 8 poszczególnym częsciom American Pie, a tylko 1 Kill Bill'owi to może daruj sobie wypowiedzi :) Film nie jest jakimś arcydziełem, ale na 1 nie zasługuje. Aż ciężko mi uwierzyć, że każdy element w tym filmie jest wg Ciebie beznadziejny..
Zacytuje Zygmunta Kałużyńskiego - bez wątpienia jednego z najważniejszych i najlepszych krytyków filmowych w Polsce:
"Uważam że jest to film znakomity jako kino samo w sobie. Jeżeli się je kocha, to nie można nie mieć serca dla tego filmu. Z reguły nasza krytyka zwraca uwagę na znaczenie, wymiar, treść. Tymczasem w tym filmie najważniejsze jest samo kino."
Nie można lepiej podsumować tego filmu, a dokonał tego 85 latek.
W sumie, coś jest w tym cytacie. Jednak nie zmienia to faktu, że nie podoba mi się 'samo kino' w tym filmie, szczególnie jeśli zazwyczaj oczekuję czegoś po filmie. czy to rozrywki czy głębszych doznań czy po prostu wypełnienia czasu (co się zgadza z cytatem). ale w ten sposób rozumując Kill Bill jest filmem dla filmu nic więcej. tak jak wspomniałem wcześniej. Do Tarantino podpinamy metkę mówiącą nam, że film nie jest słaby bo nie wyszedł tylko to był taki zamysł reżysera. ale gdyby nie był Tarantino reżyserem to film miałby ocenę średnią 3/10.
Gdyby ten film wyglądał tak, jak wygląda, a reżyserem byłby ktokolwiek, film i tak miałby taką ocenę (która i tak jest mocno zaniżona). Nawet biorąc pod uwagę tylko elementy stricte techniczne/warsztatowe, jak montaż, zdjęcia, scenografia, kostiumy, choreografia, gra aktorska, reżyseria i tak dalej, nie można dać "Kill Bill" mniej niż 7. A jeśli dorzucić do tego fantastyczny scenariusz i dialogi... Cóż, nie każdy musi się znać na kinie, tacy jak wy też są chyba potrzebni. Zabawę z konwencją zauważa (a co dopiero docenia) ktoś, kto widział w życiu filmy wybitniejsze od "Gladiatora".
no to tak. jedziemy. oceniając go stricte technicznie doceniłem muzykę, montaż i efekty dając 3/10 nie 1/10. wydaje mi się też że ani ja ani ty (jeśli się mylę popraw mnie!) nie jesteśmy scenarzystami reżyserami nie znamy się na warsztacie więc opieranie się tylko na tym żeby dać 7/10 to trochę słabo.
"A jeśli dorzucić do tego fantastyczny scenariusz i dialogi..." to jest Twoja opinia, nie fakt. jak już mówiłem nie poruszają mnie dialogi, jestem przewrażliwiony na punkcie napisów rodem z power pointa które pojawiają się na ekranie. Tak, wiem że to zabawa z konwencją, ale może czas skończyć zabawy z konwencją i stworzyć coś ponad zabawę.
co do gladiatora, widzę że niczym przeciętny koleś na filmwebie wbiłeś w mój profil sprawdzając jakie filmy oceniłem by teraz dojechać( i pokazać jak bardzo masz wysublimowany gust), ale powiem ci że trochę słabo. Bo "Gladiator" to b. dobry film, trzyma w napięciu, porusza, oczarowuje. a tak zupełnie 'by the way', konto mam od tygodnia i nie jest moim całym życiem więc oceniałem filmy w topce. ale gratuluję gustu filmowego, możesz się podjarać.jeśli o to chodziło
Po co te nerwy? Zresztą zabawa konwencją nie jest tu celem samym w sobie - zostaje podniesiona do rangi sztuki. Moim zdaniem - zanim się doczepisz.
no sorry, nerwy rzeczywiście nie potrzebne ;p ale wiesz to raczej po prostu ta moja niechęć do Tarantino wypływa na wierzch :D
Lubisz Gladiatora, używasz wyrażeń w stylu "zabawa z konwencją", masz Killavusa w znajomych. To ja już wiem, kto ty jesteś - ty jesteś Najbardziej Pedalski Gitarzysta Świata :D
Back to the topic - napisy z power pointa na ekranie są cudowne. Ale oceniłeś Cube na 6/10, a ssące Casino Royale na 9/10. Your arguments are invalid.
taa ja za to wiem, że jesteś Obrońcą Uciemiężonych Pedałów :D życia nie oszukasz :D
dobra dobra, ty lepiej daj jakieś argumenty, a nie kontrargumenty na zasadzie 'podobają ci się filmy które mi się nie podobają' ;pp
"Jeżeli się je [kino] kocha, to nie można nie mieć serca dla tego filmu." Jak ja kocham wypowiedzi przejawiające niesamowitą ignorancje i niemożliwość zaakceptowania, że ktoś może (o dziwo) mieć inne zdanie...
Dla mnie ten film nie jest hołdem oddanym spaghetti westernom, filmom kung fu, czy dramatom samurajskim, tylko parodia wymienionych gatunków.
Bo w przeciwieństwie do drugiej części, w tej mamy do czynienia z bezmyślną nawalanką i flakami latającymi we wszystkie strony, a ja osobiście nie uważam dwóch godzin spędzonych na oglądaniu czegoś takiego za satysfakcjonujące.
"Bo w przeciwieństwie do drugiej części..." tylko to bym z Twojej odpowiedzi wyciął bo reszta to jak mi z gardła wyjęta aż mam łaskotki, że nie jestem w mej opinii sam :)
piękny cytat, on to powiedział konkretnie o kill billu? dla mnie to nie bezmyślna jatka, ale genialny film o zemście, który wzrusza mnie do łez.
Mi osobiście bardziej już podobała się "Piła", niż to coś, a tam jest jeszcze więcej krwi. Nawet fabuła jest tam bardziej złożona...
O twardziel. A penisa to masz pewnie do kolan. Na obiad żresz gwoździe i popijasz napalmem, a posuwasz tylko orangutany.
W moim przypadku było odwrotnie. Film znalazłam w Gazecie Wyborczej, do której tamtego czasu był dołączony, a z racji tego, że nie miałam jeszcze internetu, a w telewizji nic fajnego przeważnie nie leci skusiłam się na to coś jakiegoś reżysera, którego nazwisko nic mi nie mówiło. Zakochałam się, od pierwszego wejrzenia. Wszystko mi się w nim spodobało:muzyka, sceneria, fabuła!, dialogi, sceny walki!!!. Śmiem twierdzić, że film jest arcydziełem, ale nie dla każdego. Jeżeli ktoś interesuje się kulturą japońską, assasynami, samurajami i sztukami walki. Jeżeli ktoś lubi filmy rodem z baśni to jest on stworzony dla niego.
Jeżeli oceniasz film negatywnie tylko za to, że Uma Thurman cię nie rusza to obejrzyj kilka pornoli, może jakaś cię ruszy.
Mnie ona też nie rusza, ale za to JAK się rusza w filmie to już zasługuje na uznanie. Ona jest dla mnie podobna do Pety Wilson Z serialu "Nikita" też ma podobne kocie ruchy.
Faktycznie film ma kilka nudnych momentów, ale całokształt jest ogólnie dobry.
proponuję rozwinąć skill czytania ze zrozumieniem:
"większość filmu to bezmyślne sieczka (ba, gdyby ona mnie chociaż ruszała! ale nie, tona krwi i nudy)" -> "ona" odnosi się do wyrazu sieczka, nie do Umy Thurman, ale dzięki za radę z pornolami
" brak jakiejkolwiek fabuły "
Doprawdy ? Każdy film ma swoją fabułę, lepszą czy gorszą, ale ma.
Zgadzam się. Myślę że niektórzy chcą być modni i dają wysoką ocenę. No ale każdy ma inny gust. Dla mnie słabo i nudno.
A ja to nazywam jechaniem na oryginalność. A w przypadku pana klandestino, jechaniem na oryginalność połączonym z prowokacyjnie obraźliwym stylem wypowiedzi.
Pozdrawiam, Omamiona Masa.
kiedyś za dobre kino uważałam filmy mega ambitne o trudnej tematyce... teraz mam juz trochę dość życia w życiu i chociaż nadal kocham tego typu filmy to jednak Tarantino daje mi bardzo wiele... kino powinno być oderwane od rzeczywistości z nutą realizmu. Kocham jego filmy, bo oglądając je jestem w zupełnie innym świecie. Poza tym te dialogi.... wymiękam :D
Też często to powtarzam, to jednak nic nie daje, wielu doszukuje się głębokiego sensu w kinie lekkim, rozrywkowym, które fajnie ogląda się po ciężkim dniu czy tygodniu.
Taki "Bazoo" skarży się na brak głębi i na zbyt dużą ilość krwi. To nie jest film dla dzieci. Zarzuca również że widząc nazwisko Tarantino każdemu się podoba a z innym nazwiskiem tak by nie było. W moim przypadku nazwisko Tarantino poznałem po obejrzeniu filmu, tylko dlatego zapamiętałem, że film mi się podobał a nie odwrotnie jak to nam poszukiwacz "Bazoo" sugeruje.
o Jezu. przecież nie chodzi o krew i brak głębi. raczej o to że wg mnie trzeba rozróżnić to czy filmy są denne czy są genialne w swojej prymitywności. dla mnie niestety są prymitywnie denne, kwestia gustu, a co do tego, że ludzie sugerują się nazwiskiem to chyba nie odmówisz mi racji. Chodzi mi o owczy pęd a la "innym się podoba mi też musi chociaż nie wiem ock", ale owszem, niektórzy najpierw pooglądali film, a potem zainteresowali się reżyserem (tak jak ty) co jest jak najbardziej ok.
Powinniście się przestać kłócić, czy film jest dobry, czy nie, ponieważ jest to bez sensu!
Każdy ma własne zdanie, więc próbowanie komuś wmówić swoją opinie na temat filmu to głupota...
Mi osobiście film się podobał i mam to gdzieś że ktoś inny uważa że jest denny ;p
Odniosłem się tylko do twoich wcześniejszych wypowiedzi, a tam mówisz o krwi, jatce, braku głębi itp.
Odsyłasz do filmu "Trzystu", (który również mi się podobał).
Niestety, jednak muszę przyznać ci rację, odnośnie sympatii do jakiegoś reżysera czy aktora, wypowiadając się o nich w samych superlatywach po obejrzeniu lepszego filmu z ich udziałem, później bez obiektywizmu oceniając pozytywnie. Znam wiele takich przypadków, ja jednak staram się obiektywnie oceniać filmy, Uma Thurman też nie była mi znana wcześniej, może nawet coś z nią obejrzałem, ale widocznie nie zwróciłem na nią uwagi. Tak samo miałem z Maryl Streep czy Olivierem Grunerem. Później oglądałem ich wcześniejsze filmy. Nie znaczy to jednak, że wszystkie uważam za arcydzieła. Co zaś tyczy prymitywizmu, to obejrzyj sobie film "Rrrr" jest taki prymitywny i głupi, że może się podobać.
popieram! nie kłócimy się.
no spoko :) widzę za to, że przeczytałeś chyba wszystkie moje posty. tak czy inaczej nie ma o czym dyskutować bo jednemu się podoba to, drugiemu co innego. kwestia gustu i tyle.
Jak nie dla dzieci. Jeżeli w przyszłości będe miał dzieci to Kill Bill będzie im puszczany na dobranoc zamiast wieczorynek ;)
Smuci mnie to, że wy zwyczajnie nie rozumiecie idei jego filmów. Po pierwsze - zaraz będziecie publikować na Facebooku teksty w stylu "Nie oglądam/Nie lubię filmów Tarantina", żeby tylko pochwalić się swoją "zayebistością" i odstępstwem od innych. Pomyślałeś o tym, że osobie która ten film widziała, zwyczajnie się on SPODOBAŁ? Nie pomyślałeś. Bo jesteś ograniczony, i w dodatku nieobyty.
Gdybyś pooglądał kilka klasyków kina, do których Tarantino wyraźnie nawiązuje w praktycznie każdym ze swoich filmów, to zrozumiałbyś. Bo tym są właśnie filmy Tarantina - jego hołdem dla przełomowych produkcji. Ale nie, wpierd*li się taki na portal i będzie się wypowiadał o filmie, którego zwyczajnie nie zrozumiał.
Ale nie trzeba nawet być obytym, żeby go polubić. Scenariusz, dialogi, muzyka, zdjęcia - już to zasługuje na pokłon. Skąd ty w ogóle masz porównanie, żeby mówić że to badziewie? :D Hahaha.
A właśnie taką "tępą masę" (przyp. - autor tematu) to TY reprezentujesz, swoim poziomem i poziomem swojej wypowiedzi, szanowny kolego.
No dosyć ostro powiedziane, ale jest w tym trochę racji. Tarantino jest on, reżyserem który odmiennie od innych nie stawia na niesamowity, poruszający czy realistyczny scenariusz. I jeżeli ogląda się jego filmy z nastawieniem że wyniesiesz z niego naukę życiową, wyjdziesz ze łzami w oczach czy może do głębi poruszony to przepraszam ale mija się to z celem. ON bawi się kinem. Jego filmy to esencja jego stylu. KAŻDY film jaki stworzył to coś co siedziało mu w głowie. I każdy jest na swój sposób dobry. Wszystkie jednak są niezwykle wyraziste i niekonwencjonalne. Nigdy nie widziałam filmów innego reżysera zrobionych w taki sposób. Dla przykładu jestem fanką Allena który również jest specyficzny... filmu "Duma i Uprzedzenie" (tej najnowszej wersji). I bezpośrednim powodem mojej fascynacji nie są dokładnie te same odczucia które pojawiły się przy kill bill czy Pulp Fiction. Quentin z premedytacją używa ogromnej ilości kiczu, tandety, skrajności, ale używa to w taki sposób w połączeniu z taką muzyką, konwencją całego filmu że staje się to świetne w odbiorze. Widać niesamowity kunszt w każdej sekundzie jego filmów. Jak widać może nie wszyscy to dostrzegają. To przykre. Ale jednak Wybacz jak bym powiedziała, że coś co uwielbiasz jest "wciskanym masom kolejnym badziewiem" "bezmyślną sieczką" a ja jestem "masą omamioną" to jednak nie sądzę że pałał byś do mnie respektem i sympatią. Trochę kultury proszę. Oczywiście zaraz mi ktoś powie "WOLNOŚĆ SŁOWA!"... chciałabym jednak zaznaczyć, że istnieje też coś takiego jak różnice gustu, granice kultury... Więc kiedy mi się coś nie podoba to piszę, że mi się nie podoba, a nie że to głupota, chłam, sieczka ..... i jak mam ochotę napisać co mi się nie podobało to piszę...nie podobała mi się gra aktorów, pomysł czy coś innego. NIE piszę że reżyser to tylko nazwisko, jest beznadziejny a Ci co to oglądali i się im podobało są modni, chcą się podlizać czy może po prostu są deb(*&*... NAWET jeżeli tak uważam.
Szkoda, że nie wszyscy na FW są tacy jak ty. Ile naczytałem się rzucania mięsem, wyzwisk itp. na tym forum to brak słów. Ale może to da się z czasem zmienić?
ot, zabay formą kina, muza, te sprawy, potęga tarabtinanie kryje sie w fabule tylko w tych czynnikach, trzeba to po prostu zaakceptować, i odbierać je takie jakie są,, bez doszukiwania się na siłe 2 dna