Tarantino wciska masom kolejne badziewie,a masy omamione łykają to jako kolejne arcydzieło. To samo zresztą tyczy się podobne szajsu tarantinowskich lub pochodnym produkcji w stylu: Od zmierzchu do świtu czy Mariachi albo... szkoda gadać
Zgorzkniałość, nieudane życie prywatne czy zawodowe? Depresja? Nie możesz sobie znaleźć dziewczyny a może po prostu masz mikro-penisa?
Coś z tego (lub podobnego) bankowo bo taka nienawiść i agresja wyzierająca z wypowiedzi aż bije w oczy.
Napisałem to już panu Lisowczykowi, powtórzę Tobie :
Nie lubisz pan barów z chińskim żarciem? - To nie leź tam pan, a już na pewno nie leź po to żeby wdrapać się na stół i wszem i wobec ogłosić , że nie lubisz pan barów z takim jedzeniem.
Ludzie, opanujcie się. Kolejny tekst typu "nie podoba się, to nie oglądaj". Jak podacie niezawodny sposób oceny filmu przed jego obejrzeniem, to będzie można zastosować się do tej zasady. Na dzień dzisiejszy, uprzejmie proszę, żebyś przymknął mordę z takimi tekstami.
Quentina Tarantino albo się kocha albo nienawidzi. Ciężko żeby spodobał się komuś dal kogo ulubiony fil to High school musical. QT ma swój pokręcony i szalony humor...ale ja go uwielbiam:) No i dialogi to majstersztyk:D
Nie w moim stylu takie riposty ale sam się pan prosisz. "człowiek - demolka" - według Ciebie rewelacja !! Nie trzeba chyba więcej nic pisać...
Zazwyczaj gardzę takimi chwytami ale wlazłeś tu pan ażeby ewidentnie obrażać i prowokować, więc posłużę się Twoją bronią.
"Człowiek demolka" nie jest może rewelacją, ale mnie się podobał. Tam w sumie też próżno szukać i udowadniać prawdę czy głębię, bo po prostu takowej nie ma. Mimo tego, film mi się podobał na równi z "Kill Bill'em"
Po prostu m in. lubię kino rozrywkowe, nie można całe życie oglądać melodramatów, a może się mylę, można?
Właśnie o to chodzi, "zrelaksować" , jest kino relaksacyjne, rozśmieszające albo przekazujące głębsze myśli, celowo określam gatunki niefachowo, bo "erudytów" ci u nas dostatek,
Nie wiem czemu, niektórzy negują komedie za brak emocji, horrory za brak śmieszności i filmy "fantasy" za brak realiów.
Może ktoś wie dlaczego tak się dzieje?
Każdy ma prawo lubić co lubi i ogladać i wypowiadać się. Ale gdy ktoś ewidentnie prowokuje, obraża itp to : "nie można"
Uwielbiam filmy Tarantino i na poniewieranie Kill Billem nie zgadzam się. Quentin jest rewelacyjny w tym co robi – dostarcza nam kina w czystej jego formie, a z ogranych, wydawałoby się, konwencji potrafi wycisnąć coś niestandardowego. Nie bez powodu synonimem pojęcia „film” jest słowo „obraz”. I właśnie szalonym, absurdalnym, przewrotnie kiczowatym obrazem Tarantino potrafi urzec. Kill Billa oglądałam dość dawno. Historyjka faktycznie jest prosta, ale za to jak luksusowo podana! Nie każdy film obowiązkowo musi w sobie nieść jakieś tzw. głębokie przesłanie. Może dostarczać najzwyklejszej rozrywki i emocji, bez obowiązkowego „zaangażowanego” podtekstu dodawanego dla zapewnienia satysfakcji wysublimowanym „intelektualistom”. Oderwanie się od rzeczywistości i przeniesienie w świat fikcji tylko tę rzeczywistość udającej, dla mnie jest OK – fajnie jest obejrzeć czasem krwistą baśń dla dorosłych.
Klandestino, ja jednak radziłabym ci pozdrowić Pai Mei, kiedy będzie cię mijał ;).
zgadzam sie, tarantino popelnil gowno a debile zachwycaja sie tym scierwem no bo "to przeciez srantino"
po wscieklych psach i pulp fiction tarantino sie skonczyl i teraz kreci wylacznie komerche i badziew dla glupich nastolatkow ktorzy mysla ze to sa oryginalne i glebokie filmy,, hahaha smiechu warte.. a kasa do portfela tarantina leci, ( trzeba mu przyznac ze umie zarabiac na glupocie ludzkiej jak malo kto :)))
Tak sobie poczytałem różne odpowiedzi na mojego posta po paru miesiącach od zamieszczenia tegoż.... Wyzwano mnie od mięczaków bojących się krwi głupków i posiadacza małego penisa... Nieźle, jak na takich inteligentów, za jakich się macie. Piszcie dalej, o twardziele z pałami do kolan, co żrą gwoździe i popijają napalmem! Może sobie kiedyś jeszcze poczytam...
Według mnie również, zdecydowanie najgorszy film Tarantino (oczywiście 6/10 to w mojej skali nie jest niska ocena, ale od Quentina oczekuje się czegoś więcej).
Chodzi o to że Tarantino w swoim pastiszowym filmie składa hołd wielkim twór filmowym między innymi: Bruce Lee w postać żółtego dresu Umu Thurman http://1.fwcdn.pl/ph/57/76/5776/18019.1.jpg Sergio Leone, Ennio Morricone i wielu innym twórcą kina kung-fu
Może i racja ale według mnie i tak nie ma się czym zachwycać.To jeden z najsłabszych filmów Tarantino a bankowo najbardziej przeceniany jego film.Szczerze mówiąc nie rozumiem skąd tak wysokie noty.
Na pewno nie jest najsłabszym filmem Tarantino, przecież słabsze są Death Proof, Cztery pokoje, Jackie Brown czy My Best Friend's Birthday Przeceniany też na pewno nie jest, a raczej powiedziałbym że jest niedoceniany średnia 7,4 - to kpina
ja mysle że to jest średnia adekwatna do poziomu filmu.I że Death Proof jest gorszym filmem to też nie moge sie zgodzić.Uważam że wreszcie ocena filmu na FW jest zbliżona do rzeczywistosci.Tak naprawde gdyby nie notka "Tarantino" to film niczym by się nie wyróżnił.Film jak sto innych.
A na notę 9/10 powinien wnosić coś więcej.
średnia powinna być minimum 8.2 tak jak to jest na IMDB, Death Proof zdecydowanie słabszy i to pod każdym względem.
''Film jak sto innych.'' - To w takim razie znajdź mi drugi taki sam film, skore mówisz że jest ich tak wiele
Nie zamierzam nic wymieniać bo zaczniesz je w bezsensowny sposób porównywać,a to nie tędy droga.Rozłóż sobie film na części to zobaczysz ile jest wart.Fabuła prosta jak budowa cepa,gra aktorska na poziomie średnim,wkoło leje sie krew rodem z piły i to wam sie podoba.Plusik za muzyke i numer już niezyjącego genialnego Ala Hirta.I tyle!! poza tym film totalnie nudny,nie wprowadzający niczego nowego.Stare oklepane motywy.
Nie wymienisz bo takiego nie ma
Właśnie rozkładam sobie, film na czynniki pierwsze pierwsze i patrzę atu fabuła genialna i nie taka znowu prosta, poprowadzona w taki sposób aby widzu stopniowo dowiadywał się o co w tym tak naprawdę chodzi i od czasu do czasu był zaskakiwany.
Gra aktorska - w filmie akcji raczej ciężko doszukiwać się wybitnych ról gdyż za bardzo aktorzy nie mają się jak wykazać, więc tu bym nie narzekał, Tarantino obsad w tym filmie dobrał idealną.
Wkoło leje sie krew rodem z piły i to wam się podoba. - a tobie się nie podoba? czyżbyś bał się krwi?
''poza tym film totalnie nudny,nie wprowadzający niczego nowego.Stare oklepane motywy''
Kill Bill nudny? jak można coś takiego w ogóle napisać? czy ty masz ADHD, że ten film jest dla ciebie nudny.
'
Oczywiście że są.Może nie takie same(na całe szczęście) ale są filmy z motywem zemsty,które wnoszą coś więcej niż tylko bezmyślną jadke.
Daj spokój rzadko sie widzi aż tak prosty w odbiorze film.Nie wiesz co piszesz.
"poprowadzona w taki sposób aby widzu stopniowo dowiadywał się o co w tym tak naprawdę chodzi i od czasu do czasu był zaskakiwany."- To jest kwintesencja Tarantino ale nie ma miejsca w tym filmie.film jest oklepany i kiczowaty,obsada tak jak pisałem na poziomie średnim,na czele z Umą.
"a tobie się nie podoba? czyżbyś bał się krwi?"- Jesteś normalny? przecież to nie kwestia strachu tylko umiaru.Krwi było za dużo.Co prawda Tarantino mógł do tego nas przyzwyczaić,ale krew stała sie niejako głównym motywem a tak nie powinno być.To kolejny dowód na to że ten film nie jest żadnym hitem.Już w "Pile" Woo umiejętniej z niej korzystał.
Reasumując to żaden hit tylko zwykły filmik dla mas.
Na tym polega cały bajer że Tarantino wykorzystując najbardziej oklepany motyw w kinetografii zrobił genialny film. Tyle ze musiał ubrać go swój własny niepowtarzalny schemat fabularny, ponadto film robiony w specyficznym stylu czyli krwawe, widowiskowe i nierealistycznej konwencji komiksowej, typowo-nierealistyczne, przerysowane postacie. Całość jako forma jest wyrazem artystycznym, często ocierającym się o pewien typu kicz ale daleko mu do tandety.
Co do krwi to nie był jej za dużo, a odwoływanie się do Piły czyli zupełnie innego rodzaju kina to jest z twoje strony ruch rozpaczy.
''Reasumując to żaden hit tylko zwykły filmik dla mas.''
ahahahahah!!! Kill Bill - krwawe, bezkompromisowe kino akcji dla mas hahahahahahah. Dla mas to są filmy typu Władca pierścieni, Forest Gump czy inne tego typu familijne badziewia ale nie Kill Bill
Tak tak z jednej strony wyjeżdżasz z czarnoksiężnikiem a z drugiej Kill Bill.Troche konsekwencji Maniuś.Dla mnie Kill Bill to tania szmira z przeciętną obsadą.I tyle w tym temacie.A Ty dosyć szybko przylepiasz łate genialnego filmu skoro nazywasz Kill Bill filmem genialnym.
Można nazwać Czarnoksięznika filmem ambitnym,coś wnoszącym.Nigdy nie napisałem że to słaby film.I nagle wychwalasz takiego kapcia jak Kill Bill.Jeden idiota powiedział że to film genialny i reszta jak stado bydła za przeproszeniem ślepo w to uwierzyli;] Film nie wnosi nic,ot taka zwykła nawalanka i nic więcej.
He Kill Bill jest ambitnym kinem dla koneserów i już to ci wyżej tłumaczyłem dlaczego.
Film wnoś wiele, nigdy wcześniej takiego filmu nie było, oczywiście powstawało kilka tego typu samurajskich kung-fu filmów, ale żaden nie był robiony w takim stylu jak Kill Bill i żaden nie stanowił hołdu dla wybitnych twórców będąc esejem o istocie kinematografii
Po pierwsze tarantino jest jednym z najwybitniejszych mlodych tworcow kina wiec nie mow ze podaje masom badziewie. Po drugie stworzył pewien styl mieszajac różne style troche z Bunuela troche od |De Sicci troche Antonioniego. Nauczył się tego jak sam powiedizal w wywiadzie poprzez ogladanie maszynowo duzej ilosci filmow wiec moze ci sie kill bill nie podobac ale nie nazywaj jego tworczosci szajsem bo sam jeszcze nic nie stworzyles.
W nawiązaniu do postów rozmaitech: penisa mam niezgorszego ( mam żonę, a i w odwodzie kochankę + niezłą furę i lubię "Pulp Fiction") - jeno ten film mi się po prostu nie podoba.
P.S. Dziękuję wszystkim za zainteresowanie.
Pozdrawiam
Widzisz... Tak było prościej, prawda?
Zamiast tego na siłę głosiłeś, że to badziewie dla mas, itp., a nawet nie potrafiłeś tego uzasadnić zrozumiałymi i sensownymi argumentami. :)
Również pozdrawiam.
Ja jestem po środku tych wszystkich ocen. Z jednej strony bardzo podobał mi się klimat filmu, zdjęcia. Natomiast z drugiej strony za dużo tam wszystkiego - tak jakby reżyser miał mnóstwo pomysłów i postanowił je upchnąć do tego jednego filmu. Niestety jestem człowiek staroświecki - dla mnie liczy się też fabuła, a tutaj fabuła sprowadza się do jatek, a w każdym razie te jatki przede wszystkim się zapamiętuje. Bardzo natomiast lubię takie zabawy konwencją, pastisz, nawiązania i w tym względzie 'Kill Bill' jest niemal perfekcyjny. Tylko właśnie ta galopada nie do końca do mnie przemawia, przydałoby się trochę oddechu (chociaż niby jest scena, w której Uma Thurman otrzymuje miecz i tu panuje większy spokój). Ja bym to wszystko porównał do komedii braci Zanuck, tylko, że zrobionych bardziej poważnie (mniej tutaj bezpośredniego humoru) i z większym pietyzmem.