Szczerze mówiąc momentami po Peterze spodziewałam się lepszych efektów specjalnych. Dinozaury wyglądają lepiej w "Parku Jurajskim", który jest przecież z początku lat dziewięćdziesiątych. Chwilami sceny były wprost przekoloryzowane, mało realne, ale nie są to bardzo wyraźne fragmenty. Dobra muzyka, choć znowu bez rewelacji.
Przechodząc do plusów - piękne widoki (nawet jeśli poprawione komputerowo), świetna gra aktorska (tutaj duża pochwała z pewnością należy się Watts), dobre ukazanie samego King Konga, czas trwania filmu, kreacje postaci no i umiejętność ukazania nici porozumienia i sympatii (ciężko mi znaleźć inne określenie stosunków między wyrośniętą małpą a ludzką kobietą) w sposób wzruszający.
Za całokształt daję pełną siódemkę, film godny polecenia.
"Chwilami sceny były wprost przekoloryzowane, mało realne, ale nie są to bardzo wyraźne fragmenty" - nie zgodze się,że nie są wyraźne Sceny typu - karambol biegnących dinozaurów,ważąca pare ton małpa spada z wysokości Empire State Building i nie wyrządza żadnych szkód infrastrukturze miasta czy też strzelanie przez pilotów dwupłatowca po oknach i gzymsach budynków mieszkalnych to nie były wyjątki niestety.
Ta "nić porozumienia" to się chyba nazywa syndrom sztokholmski ;)
Ogólnie co do filmu,to przyjemnie się ogląda,mimo niedociągnięć,akcja idzie dość sprawnie (w końcu w produktach tego typu to jest najważniejsze).Zasłużone 6
PS: Cena realizacji przegięta :)
Co do karambolu i samej ucieczki w pełni się zgadzam. Oglądając te sceny ma się wrażenie, że to film familijny.
Pozdrawiam.
syndrom sztokholmski tutaj absolutnie nie ma zastosowania, trochę za daleko Cię poniosło ;)
No co,w końcu odczuwała sympatię, do Konga,który bądź co bądź ją przetrzymywał wbrew jej woli (przynajmniej do jakiegoś czasu).
A tak na poważnie to pisałem to pół żartem,więc luz :)
Pozdrawiam