Nie zawiodlem sie. Wiele osob narzekalo na dluzyzny, ktorych ja rowniez nie lubie, ale w tym wypadku nie byly one jakies wyjatkowo zle. Na pewno zapadnie mi w pamieci jedna scena - moment kiedy Kong wraz ze swoja ukochana obserwuja piekny wschod slonca na wiezy ESB z widokiem na cale miasto. Naprawde bardzo ladna scena i mimo, ze uwazam sie za uodpornionego na "takie momenty" w filmach, to jednak musze przyznac - wzruszylem sie. Mysle, ze King Kong wiedzial juz wtedy, ze zbliza sie jego koniec - wiedzial, ze rzeczywistosc w ktorej sie znalazl skazuje jego milosc na porazke. To bardzo refleksyjna scena - pokazuje nam jak bardzo jestesmy samotni w swiecie, w koncu kazdy z nas jest po czesci takim King Kongiem, kims kto nie moze byc szczesliwy bo nie pasuje do swiata, w ktorym przyszlo mu zyc..
Oczywiscie nie musicie sie zgadzac z moja opinia, ale ja to tak odebralem.
Co do reszty filmu to na pewno musze przyznac, ze Naomi Watts zagrala fenomenalnie - jest naprawde osoba, w ktorej mozna sie zakochac od pierwszego wejrzenia - jej przepiekne, szczere blekitne oczy, sliczna, lekko wystraszona twarz oraz promienny usmiech, sprawiaja, ze nie dziwimy sie King Kongowi, ze stracil dla niej glowe. Mysle, ze murowany Oscar dla tej pani..
Ladne efekty, chociaz zdziwilem sie jak zobaczylem dinozaury, bo myslalem ze to film tylko o 1 duzej malpce a nie o calym stadzie przerosnietych gadow. W pamieci zostanie mi na pewno jedna scena, w kanionie, jak jeden stwor, rodem z Half-Life zaczal zjadac powoli chlopka, zaczynajac od glowy... brrr... alez to bylo niesmaczne :)
Jest juz pozno, wiec ledwno kontaktuje i na pewno o wielu rzeczach zapomnialem napisac, ale ogolnie filmik dobry i na pewno sklania do myslenia.
Pozdrawiam