Chyba na stare lata mięknę. Końcówka King Konga jest wg. mnie w czołówce najbardziej wzruszających scen w historii kina. Jednak najgorszą bestią w przyrodzie jest człowiek, jego chciwość, próżność i szaleństwo.
Zgadzam się, ja również się wzruszyłam, a tak dokładnie to ryczałam z 10min:P
Ja niestety nie umiem płakać ale smutno mi było po prostu.
Jeśli chodzi o King Konga to jedyny film na, którym mam łzy w oczach, co nie zdarza mi się na filmach.