Nie żartuję , ani się nie wymądrzam ale ten film jest dla ludzi zagłębionych w temat King Konga. Ja prawie miesiąc zbieralem info o tym filmie i o postanowieniach Jacksona, żeby później w kinie rozkoszować się tym majstersztykiem. Nie napisze tu co wiem za darmochę, ponieważ dużo pracy w to włożyłem. Wiem ,że to co pokazali w kinach to papka dla mas, bo tak naprawdę cały smak "torta" poznamy na DvD.
Pozdro.
Na DVD to będzie mistrzostwo dla mas:) a tak na poważnie, kto twierdził, że te trzy godziny w kinie to przesada, to niech się nie tyka wydania DVD:) wydanie rozszerzone o kolejną, dla niektórych śpiącą godzinkę...
Masz, Predziu, bardzo wiele racji!
Nie wiem do jakich "info" docierałeś, ale jestem przekonany, że już dokładne obejrzenie wersji z 1933 znacznie poprawia odbiór filmu Jacksona. Wychwytuje się wtedy ukryte aluzje i żarty. Inaczej niż Ty, przytoczę 2 przykłady:
- W oryginale Coopera jest taka super-naiwna scena na statku, w której pierwszy oficer tłumaczy Ann, że kobieta na statku przynosi pecha. U Jacksona scena ta jest fragmentem filmu Denhama, a za marynarza przebrany jest gwiazdor Baxter.
- Dinozaury, których popłoch wzbudził Denham, to prawie na pewno BRONTOZAURY, czyli... dinozaury, które z całą pewnością nie istniały! Były błędem paleontologicznym, trwałym jeszcze w latach 30 [istniały podobne do nich - diplodoki i brachiozaury, ale to z pewnością nie one].
Także racja, racja! Pozdrawiam - i polecam zerknięcie do oryginału z 1933!
hehe no to z tymi dwoma kontami do trochę śmieszna historia , patrząc z perspektywy osoby trzeciej. Otóż nastał pewnego czasu kryzys w ocenie pewnej "osoby filmu" i postanowiłem założyć drugie konto, aby zwiększyć ocenę. Nic mi to nie dało widocznego, ale pozostała sama satysfakcja że dałem dwie "10" :)