Co do co poniektórych - nie każdy film musi być arcy głęboki i ambitny. I ten film taki nie jest, ale to niezła rozrywka, efekty na poziomie i dobra obsada. Myślę, że jednak King Konga lepiej się zrobić nie dało - gigantyczna małpa atakująca Nowy Jork już w samym pomyśle jest dość kiczowata.
Jest tu świetnie pokazane, jak człowiek potrafi niszczyć to, co kocha. I jak wszelkimi sposobami chce zdobyć dla siebie sławę i pieniądze nie zważając na skutki.
Ludzie płyną pod prąd, a co wygląda źle jest złe. Wg ich mniemania.
Jedyne do czego mogę się przyczepić to Naomi Watts, przez cały film miała jak gdyby tą samą minę, chociaż kobitka z niej bardzo urodziwa.