Może to nadinterpretacja z mojej strony, ale film Jacksona może się obronić, a nawet leciutko zaspokoić bardziej wybredne filmowe gusta z dwóch względów: dzięki "cytowaniu" wcześniejszych megahitów przygodowych z niesamowitymi potworami, m.in. dinozaurów z Jurassic Park, robali z MIB itp. ale przede wszystkim dzięki chwilowemu, moim zdaniem, oddaniu atmosfery grozy tuż przed dotarciem na wyspę. Jimmy-bohater z książką w ręku( zastanawiałam się, czy to London czy Conrad, bo cóż innego może czytać wrażliwy majtek podczas rejsu:-), najgłębiej przeczuwa, czym może być podróż w kierunku nieznanej, strasznej tajemnicy( taką, jaka odbył conradowy Marlow w górę rzeki), rozważając motywy, popychające ludzi do pragnienia poznania zła. Do poziomu "Czasu Apokalipsy" King Kongowi stanowczo daleko, ale to subtelne, jak na amerykańskie kino, nawiązanie do "Jądra Ciemności" może zrekompensować mizerną, mimo wszystko, całość:)
Właśnie. Już chciałam napisać nowy wątek, ale znalazłam ten. Film trzyma
poziom podczas rejsu- atmosfera naprawdę podobna do "Jądra Ciemności" i
cytowanie jak najbardziej na miejscu. Szkoda, że później nie jest tak
ciekawie.
Słusznie przewidujesz - to jest potężna nadinterpretacja.
Równie dobrze mógłbym wysnuć teorię, że King Kong jest jak "Stary człowiek i morze", bo przecież pan producent, zupełnie jak książkowy Santiago, wyruszył w morze wbrew wszelkim przeciwieństwom, w ostatniej rozpaczliwej próbie stanięcia na nogi i uzyskania jakiegoś czystego zarobku.
OMG... I znowu powrócił ten imbecyl i jak zwykle musi spamować kolejny wątek dotyczący King Konga swoimi cymbalskimi wynurzeniami... Człowieczku, weź ty się lepiej za tresowanie małp, robiących fikołki w klatce w celu dostania banana, zaciągnij się do prac porządkowych, polegających na oczyszczaniu lasu z nieczystości albo zarabiaj pokazywaniem osła dmuchającego we flet, ale daruj już sobie to zaśmiecanie tematów o King Kongu, na litość boską...