Wracam z kina i jednak lekki zawód jest. Ale zacznę po kolei...
Sceny aktorskie naprawdę wspaniałe! Obsada dobrana rewelacyjnie, jendak w roli kapitana wyobrażałem sobie Seana Beana! Pasowałby ten pan :) Jack Black jako "drugi Orson Welles" też jest całkiem niezły, Naomi czasem i cały film dźwiga na swoich drobniutkich ramionach... Adrien Brody właściwie też bez zarzutu, ale za mało go widać, by stwierdzić jaka była jego postać. Czasem sprawiał wrażenie tła...
Muzyka wspaniale obrazuje film, choć ciężko mi było odnaleźć jakiś motyw przewodni. Zdjęcia prześliczne. Scenografia doskonała (Oscar niemalże w kieszeni). I zaczynają pojawiać się wady - efekty specjalne! Oczywiście widać każdy wydany dolar (a było ich 207 milionów), ale niestety minimum dwie sceny są mocno przeszarżowane. Nie ogląda się tego zbyt przyjemnie. Mówię tutaj o pierwszej ucieczce przed dinozaurami (to bieganie między ich kończynami), poza tym za bardzo widać tam komputer. Kolejna scena to ta z konarem drzewa, prawdopodobieństwo takie jak to, że Andrzej Lepper dostanie nobla w dziedzinie fizyki. Ogólnie rzecz biorąc, możnaby je znacznie skrócić i lepiej dopracować. Za to Kong wygląda wyśmienicie! Wreszcie komputerowa postać wygląda jak żywa - a jego oczy w odróżnieniu od Golluma wyglądają jak... żywe :) Kolejna sprawa to rewelacyjnie wyglądający Nowy Jork! Miodzio... I te rozmaite "hołdy" złożone staremu kinu, a przede wszystkim Kongowi. Kolejna sprawa to brak jednej, znaczącej moim zdaniem sceny - czyli plaża, Ann odkrywa rolę i zaczyna krzyczeć :( A w filmie jest, że docierają na wyspę i od razu atakują ich tubylcy... A szkoda, moim zdaniem ładna scena.
Tak, więc pod względem wizualnym film - niemalże doskonały! Jednak scenariusz psuje troszkę efekt. Wiele wydarzeń i zachowań bohaterów jest nielogiczne... Dialogi czasem aż nazbyt oklepane. Pod tym względem film mnie zaiódł, co tu dużo mówić. I gdyby nie ta wpadka (i ta z dwiema przeszarżowanymi scenami), to mógłbym być... zachwycony. A w takim układzie uznaję ten film za dobry. Ładne, smutne zakończenie też zasługuje na pochwałę... Przykro mi to stwierdzić, ale "Władca Pierścieni" był znacznie lepszym filmem.
Oceniłem "King Konga" na 8/10 choć sceny akcji są tak małoprawdopodobne jak w filmie Michaela Baya, a to w żadnym wypadku komplementem nie jest. Kiedy James Cameron czy Steven Spielberg robią sceny z efektami czasem szczęka mi się otwiera, tutaj tego nie było, reżyser właściwie niczym mnie nie zaskoczył i to duża wada tej historii. Kiedy Cameron pokazuje efekty na ekranie robi to w sposób perfekcyjny, a scena akcji musi być tak logiczna jak tylko się da. Jacksona za bardzo ponosi fantazja, albo z tym skończy, albo naprawdę przestanę go lubić.
Więc podsumowując - za dużo komputera, za mało aktorstwa (a to drugie jest świetne). To by było na tyle...
Cóż to chyba kwestia nastawienia. Ja się spodziewałem zupełnej katastrofy a w najlepszym razie filmu przeciętnego. Dlatego zrobił na mnie jak najlepsze wrażenie. Do Władcy nie ma co go porównywać bo tamten film był adaptacją arcydzieła a ten według przerobionego scenariusza filmu klasy B z 33 roku. Może i słynnego ale ... głupiego po prostu.
Komputerowe efekty ? Zgadzam się że było je widać w scenie z brontusiami ale scena w konarze eee tego bym się nie czepiał :P, to już bardziej scena z tubylcem skaczącym niczym spiderman na długiej tyce ze skały na skałę była nieco przesolona no i jeszcze może scena załatwiania karaczanów z karabinku maszynowego. Ale to raptem kilka ujęć z 3 godzinnego filmu można spokojnie przymknąć na to oko a tych zrobionych perfekcyjnie jest o wiele więcej. Mam też wrażenie że nakręconego materiału było wiele więcej i film na gwałt skracano do tych 3 godzin - nawet jak wspominałeś w zwiastunach były sceny które nie znalazły się w filmie. Dlatego liczę że wyjdzie wersja rozszerzona...
U mnie film ma 9/10, jakby mi to ktoś powiedział przed kilku dniami to bym go wyśmiał...
Nie sądzę by scena, o której pisałem pojawiła się w wersji rozszerzonej, ponieważ w wersji kinowej wygląda to tak jakby ta nie mogła mieć miejsca. Wchodzą na wyspę, rozglądają się i spotykają tubylców. Tu nie ma miejsca na kręcenie jakichś scen - Poza tym Kong pojawia się nieco później. Po prostu wydaje mi się, że ta scena w zwiastunie to była lipa, albo inaczej - wtedy jeszcze planowali, że film będzie wyglądał trochę inaczej. Ciężko jednoznacznie stwierdzić...
Zgadzam się - film sprawia wrażenie pociętego "na gwałt". W jednym miejscu cięcie montażowe sprawia nawet wrażenie, jakby gdzieś zniknęła minuta - i widać to niestety. Więc myślę, że Oscara za montaż nie będzie. Bo w tym miejscu niechlujstwo wyraźne jest...
pamietaj ,ze powycinali kilkadziesiat min filmu !! ;-) a zobaczymy je na DVD ...jednak cicecia widac za bardzo !
scena na kamienistej "olazy" ze zwiastunu ...zostala moim zdaniem nakrecona tylko do trailera , w oryginale scenka ta miala miejsce na statku zas w nowej wersji podobna ma miejsce na wyspie
tak mysle ...przynajmniej teraz ...jutro przeczytam co napisalem bo teraz czas spac ;-)
pozdrawiam
W takim razie to będzie straszna męczarnia. Jackson musi zacząć streszczeć swoje filmy, bo jednak 4-godzinna gonitwa to nie jest to co kocham :P Po prostu kilka scen pościgów, walk powinna być dimetralnie skrócone, a te aktorskie maksymalnie wydłużone. Tak naprawdę to jest płytka opowieść... Przykro mi to stwierdzić. Choć ciężko czegoś takiego od filmu klasy B się spodziewać, bo sam Jackson potwierdził, że takim jest ten film... Cytat z filmu: "Tylko w filmach klasy B są potwory" (czy jakoś tak) więc odpowiedź mamy.