Przez długi czas omijałam King Konga ze względu na fabułę, w której odpychał mnie brak realizmu. Jednak obejrzałam i ku mojemu zdziwieniu film zajął miejsc wśród moich ulubionych. Powalające efekty specjalne i niewymuszony humor robią robotę. Muszę jeszcze pochwalić reżysera, który mistrzowsko operuje kadrem. Wszystko to sprawia, że mimo pozornie idiotycznego pomysłu miłości, przyjaźni na poziomie małpa - człowiek film jest przekonywujący i naprawdę wciąga. Minus za patetyzm i przeciągnie ostatnich scen, kiedy goryl siedzi na wieży.