Byłam, widziałam. I nie żałuje. Mimo efekciarstwa i wielu przydługich scen Jackson wyszedł z tematu obronną ręką. Szczerze przyznam, że idąc do kina myślałam o nim jak o reżyserze jednego filmu (no dobra, dobra...trylogie mam na myśli :D), ale najwyraźniej się pomyliłam. Nowy King Kong jest cholernie naciąganą historią miłosną, niektóre efekty specjalne nie powalają, a fabuła - nie oszukujmy się - już znana na całym świecie, opatrzyła się! Mimo tych "wad" jest to klasyka i coś wartego uwagi. Na pewno też wszystko wynagradza końcówka, na której ostro się wzruszyłam ;) Dobra gra Naomi Watts, Adrien nie popisał się, ale i aktorstwo zeszło tu na drugi plan bowiem najbardziej charyzmatyczną postacią był sam Kong! :)

Ogółem rzecz biorąc plusy filmu to:
- bardzo dobra muzyka
- powrót do klasyki
- postać Konga, bardzo mi się spodobała!
- niezwykle poruszająca końcówka
- wspaniale odwzorowane miasto!!!
Minusy:
- przydługi
- naciągany wątek miłosny (aczkolwiek nie razi...)
- sztuczne dialogi (niekiedy)
- różne niedorzeczności
- odejście od fabuły pierwowzoru (ale to niekoniecznie minus...)

Film dostaje -8/10, ale to zawsze ósemka. Byłam miło zaskoczona.

Pozdrawiam - Kaileena