Dla tych, którzy nie oglądali radzę nie czytać.
Film jest świetnym widowiskiem jeśli chodzi o efekty specjalne. Niestety co mnie nieco zdziwiło i rozczarowało to to, że King Kong jest zbyt ludzki. W wersji z 76 roku Ann bardzo długo nie mogła sie przekonac co do małpy. Tutaj juz drugie spotkanie i sie lubują. King Kong się smieje, obrażą, denerwuje. Wolałbym gdyby był to głupi i zagubiony stwór, który nagle się zakochał. Dopiero pod koniec Ann przekonałaby sie do niego i mimo, że przez cały film go odtrącała i uciekała to płakałaby za nim i nie chciała by ginął. Tak jak w wersji z 76 roku. AS tak to jest zbyt dużo romantycznych scen. Końcówka źle zrobiona., Zamiast zrobić heroiczną walkę do końca, King Kong we krwi resztkami sił walczy z samolotami próbując ocalić Ann to dostał tylko lilka kulek i nawet specjalnie nie walczył. Ześlizgnął się i już. Poza tym błędy logiczne. Na ulicach mróz, śnieg a para z ust nie leci ani małpie ani aktorom. Lód na jeziorze cudownie wytrzymały. Kilku tonowy King Kong ślizga się bez problemu. Ann w lekkiej sukieneczce nawet nietrzęsie się z zimna, bardzo długo na dworzu była. Na szczycie ESB wiaterek prawie zerowy, sierść małpy nawet nie drgnie. 400 merów, zima i brak wiatru. Gdyby małpa była mniej ludzka i walczyła tylko dla Ann to końcówka byłaaby znacznie bardziej wzruszająca. Jak na dzieło życia PJ to wyszło "tylko bardzo dobrze". W wersji z 76 roku bardziej żał było mi Konga niż teraz. Tam cały czas kobieta ucviekała przed nim i dopiero kiedy go polubiła to on ginie. Tutaj cały czas od pierwszego spotkania już sie kumplują, romantyczne zachody, spanie na ręce. Poza tym film ma dużo pourywanych wątków jak ten z tym starcem na początku, Jimmy który był takż ważnym bohaterem, a potem nagle sie urywa. Reżyser mógłby zginąc na końcu. Małpa leży na dole, minuta gfilmu i koniec możnaby to rozwinąć. To tyle. Co o tym sądzicie?