Kolejny juz popis P.Jasksona zaraz po Władcy Pierscieni.celujace kino w tak nie do konca prawdziwym świecie,w tym filmie jest praktycznie kazde spięcie ze juz o samej małpie nie wspomne jej mimika zachowanie no i same uczucie które jets tutaj najważniejsze nie dla nas lecz dla samej małpy...świetna muzyka..jeszce lepsze efekty...ponad wszystko historia.
I tak to jest jak piękna pokonuje bestie!
no...film słodki.Po prostu mi sie tak podobał,tylko ten początek był przynudny...ale wielce żałuje ze nie byłam na tym w kinie(tylko widzialam to na DVD)nawet sie popłakalam jak kong kong spadł z tego budynku:((
Muszę tak powiedzieć, film z jednej strony dziwny(sceny z dinozaurami i owadami trochę nie pasują do tego tematu), ale szczerze po obejrzeniu filmu w głowie miałem tylko wątek melodramatyczny, a nie efekty specjalne. King Kong był jednym z filmów po których naprawdę chciało mi się płakać, nie potrafię wskazać drugiego takiego wyciskacza łez, i w tym kontekście jest on rewelacyjny, a na błędy w stylu niepotrzebnie wsadzonego wątku dinozaurów należy przymknąć oka. polecam, poziom Władcy Pierścieni utrzymany!!
Reedycji nie robi się dokładnie jak oryginał i chwyty które może i były dobre w 1933 roku, teraz nie koniecznie są strawialne. Swoją drogą musze dorwać oryginał...
ale w tym wypadku PJ na kazdym kroku powtarzal, ze jego celem jest nakrecenie nowej wersji Konga z '33, bp jest wielkim fanem tego filmu, i w ten sposob chce mu oddac swoj hold. Wyszlo mu to zreszta wg mnie znakomicie, uchwycil ducha dawnych produkcji o potworach ("King Kong", "Bestia z gledokosci 20000 sazni" itp), choc efekty sa jak najbardziej wspolczesne:). Dinozaury i robale sa nieodlaczna czescia swiata Konga, ale jesli widziales tylko gowniany remake z '76 to w sumie sie nie dziwie, ze ci nie pasowaly. Z tym ze we wspomnianym przeze mnie czerstwym Kongu zrezygnowano z dinozaurow z prostej przyczyny - mianowicie braku odpowiedniej techniki do realistycznego ich przedstawienia, a co sie z tym wiaze brakiem kasy (choc i tak jak na tamte czasy byla to superprodukcja). I o ile Kong wyglada w miare strawnie (choc goryl chodzacy wyprostowany jak czlowiek to smiech na sali), to juz paralityczny waz, z ktorym walczy, to zenada...wiec siegaj jak najszybciej po "King Kong'a" z 1933 roku (efekty jak na tamte lata KAPITALNE!!!!) a o gownianej zenadzie z 1976 roku jak najszybciej zapomnij, tak samo jak o jeszzce zalosniejszej kontynuacji "King Kong Lives", bo te filmy tylko probowaly zniszczyc legende Konga, ktora odbudowal dopiero Peter Jackson filmem z 2005.
pozdrawiam fanow wielkiej malpy!:)