PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=110751}
6,5 149 tys. ocen
6,5 10 1 148582
6,2 38 krytyków
King Kong
powrót do forum filmu King Kong

Gdy słyszałem negatywne opinie na temat tego filmu, myślałem sobie: "przecież on nie może być tak zły". Myliłem się. Może.

Pierwsze, co dość szybko się rzuca w oczy, to wałkowany częstokroć na tym blogu przesadyzm. Uświadczymy go w ilościach hurtowych już od momentu lądowania na wyspie. Gdybym miał określić, jak to wygląda, powiedziałbym tak - reżyser uznał, że im wiecej bajerów w filmie, tym lepiej, przez co zdecydował się ich naładować na chama - stąd mamy tutaj istną plejadę dziwadeł, bez których ten film spokojnie mógł się obyć - dinozaury duże i małe, ale przede wszystkim cały zestaw przerośniętych bezkręgowców, wegetujących na dnie jakiegoś wąwozu. Wszystko rzecz jasna zrobione z użyciem komputerowych efektów specjalnych. Po jakimś czasie robi się to bardzo irytujące.
Przesadyzm nie przejawia się jednak tylko w skrajnym naładowaniu filmu grafiką komputerową, ale także w innych drobiazgach, których teraz już nie zliczę - najbardziej wbił mi się w pamięć moment, kiedy Kong, zrobiwszy już demolkę w mieście, odwraca się, i widzi naszą główną bohaterkę. Ujęcie kamery, jakie w tym momencie zaprezentowano, przedstawienie kobitki na tle świateł, wzbogacone patetyczną muzyką, wzbudziły we mnie taki wybuch śmiechu, że przez kilka minut nie mogłem się opanować.

To nie przesada była w tym filmie jednak najgorsza, z mojego osobistego punktu widzenia i własnych doznań. Peter Jackson najwyraźniej tak bardzo skupił się na maksymalnym napompowaniu formy, że zgubił po drodze sens - a ja, oglądając film, prowadziłem, chcąc nie chcąc, żmudne jego poszukiwania. I mimo najusilniejszych starań, nie znalazłem logiki w wielu rozmaitych wątkach i działaniach bohaterów. Absurdy i bzdury można liczyć bez końca - na przykład zachowanie głównej bohaterki. Co tam, że blondyna rozpaczliwie potrzebuje gotówki, przecież jest jeszcze taka wyniosła, że nie będzie grać w takim filmie, jaki jej się nie podoba - kurczę, gdyby to był rzeczywisty świat, panna nie śmiałaby się oburzać na zesłanego jej przez los "wybawcę", kiedy ten porusza temat jej kobiecych aspektów. Ten drobiazg jest niestety tylko wstępem do apogeum, jakie rozgrywa się na wyspie. Kapitan statku tuż u celu decyduje się zerwać umowę - skoro tak się boi, dziwne, że w ogóle wplątywał się w jakieś układy. Nasi gieroje jakoś jednak dostają się na wyspę, i wchodzą na nią kompletnie nieuzbrojeni, mimo że na miejscu jest podobno niebezpiecznie, a potem jeszcze uparcie zaczepiają wyraźnie wrogo do nich nastawionego dzikusa. Ale nic to - w ostatniej chwili nadchodzi pomoc. I niby już po wszystkim - a tu zonk, bo tubylcy wykombinowali, żeby dostać się na pokład statku przy pomocy tyczek (skoro mieli taki łatwy dostęp do członków ekspedycji, czemu ich nie zaatakowali). Porywają dziewczynę - i tu mamy po prostu szczyt szczytów, bo oto dzielna załoga statku, która tak usilnie nalegała na nie zbliżanie się do wyspy, teraz uzbrojona po zęby pcha się na nią tylko po to, żeby ocalić jakąś dziewoję. A to dobre!
Z innych bzdur - nasza blondyna w pewnym momencie filmu pokazuje, że ma - dosłownie - oczy z tyłu głowy, bo mimo że nie ma szans widzieć, kiedy Kong ją obserwuje, przestaje się odczołgiwać i zamiera w bezruchu akurat w chwili, kiedy usytuowany dokładnie za nią Kong odwraca głowę. Z mojego osobistego punktu widzenia byłem też bardzo urażony, gdy przerośnięty goryl rozgromił całą paczkę Tyranozaurów. Przez pewien czas zachodziłem też w głowę, JAK nasi bohaterowie sprowadzili Konga do Ameryki, skoro ich statek był po prostu łupiną jak na jego rozmiary. Nie udało mi się, mimo długich rozważań, znaleźć rozwiązania tej frapującej zagadki. Tak samo nie rozumiałem, czemu prawdziwi bohaterowie wydarzeń na wyspie dali się tak po prostu wystawić do wiatru i zastąpić aktorami (i czemu pan producent był taki głupi, żeby wkurzać Konga, podsuwając mu pod nos fałszywą oblubienicę).
Było tego jeszcze więcej, ale szkoda mi już słów. Gdy się ogląda toto, widać, że panom brakowało pomysłów na scenariusz, więc zbudowali mnóstwo bzdurnych założeń typu "bo tak i już", które widać na kilometr.

Muzyka nie wzbudza zachwytu, podobnie zresztą jak gra aktorska. Tylko część aktorów odegrała przyzwoicie swoje role, reszta trąci amatorszczyzną (nawet Adrien Brody nie postarał się tutaj tak, jak mógł). Połączenie tych dwóch słabo zrealizowanych elementów sprawia, że sceny, które miały poruszać, wzbudzają co najwyżej wybuch śmiechu (jak ta scena, o której wspominałem dwa akapity wyżej). Podobnie jest z momentami, które miały być z założenia śmieszne, ale bawią niezbyt, albo wcale (o ile wyczyny Konga wobec bohaterki były zabawne, o tyle na przykład pomylenie radiowca na statku z Jackiem Driscollem bardziej irytowało, niż śmieszyło).


Film ma u mnie ocenę 3/10. Choć generalnie jest gniotem, niektóre jego elementy zostały wykonane w miarę przyzwoicie (jak choćby efekty specjalne), a i oglądać da się toto w sumie bez większych męczarni.

Martwi mnie za to inna rzecz. Przecież reżyser owego kiczu, Peter Jackson, zapowiedział jakiś czas temu, iż planuje ekranizację książki "Smok Jego Królewskiej Mości" Naomi Novik (pierwszy tom cyklu "Temeraire"). Jako że przyszło mi do tej książki zapałać gorącą miłością, już się boję na myśl, co byłby w stanie z nią zrobić Peter...

ocenił(a) film na 8
Der_SpeeDer

Czepialski ;)

"Gdybym miał określić, jak to wygląda, powiedziałbym tak - reżyser uznał, że im wiecej bajerów w filmie, tym lepiej, przez co zdecydował się ich naładować na chama - stąd mamy tutaj istną plejadę dziwadeł, bez których ten film spokojnie mógł się obyć - dinozaury duże i małe, ale przede wszystkim cały zestaw przerośniętych bezkręgowców, wegetujących na dnie jakiegoś wąwozu. Wszystko rzecz jasna zrobione z użyciem komputerowych efektów specjalnych. Po jakimś czasie robi się to bardzo irytujące. "

Hmm scenariusz powstał na podstawie innego skryptu, tak starego jak samo kino niemalże, tyle że w latach trzydziestych nie dysponowano na tyle rozwiniętą techniką filmową by nakręcić wszystko tak jak zapisano. Pełną wersję filmu stworzył dopiero Jackson. To tak gwoli wyjaśnienia.

Przesadyzm niektórych boli, niektórych nie, mnie akurat W TYM KONKRETNYM FILMIE zupełnie te dziwadła nie przeszkadzały. Wyspa Czaszek to miało być miejsce cokolwiek dziwne. Takie było i tacy też byli zamieszkujący go mieszkańcy - od stawonogów po homo sapiens :)

Ja wiem ze niektórzy woleliby tutaj zwykły las równikowy albo puszcze białowieską i swojskiego nosorożca albo łosia, umówmy się zatem że to kwestia osobistych upodobań i nie róbmy z tego od razu wady filmu.

"Co tam, że blondyna rozpaczliwie potrzebuje gotówki, przecież jest jeszcze taka wyniosła, że nie będzie grać w takim filmie, jaki jej się nie podoba"

Takie to dziwne ? A co, miała od razu zadzierać kieckę i lecieć-płynąć na te wyspy Bara-Bara kręcić zdjęcia bo tak jej powiedział jakiś przygodnie spotkany (10 minut wcześniej) jegomość, aparycją zbliżony do alfonsa ? Może nie dowierzała mu do końca ? Tak mi się zdaje, chociaż ciężko mi się wczuć jak może myśleć blondynka :)

"gdyby to był rzeczywisty świat, panna nie śmiałaby się oburzać na zesłanego jej przez los "wybawcę", kiedy ten porusza temat jej kobiecych aspektów."

Kwestia wychowania i wpojonych zasad, jedna miło się na takie uwagi uśmiecha, inna czerwienieje a jeszcze inna daje w twarz. I wszystkie są z tego, "rzeczywistego", świata. Możesz mi wierzyć :P

"a potem jeszcze uparcie zaczepiają wyraźnie wrogo do nich nastawionego dzikusa."

?? zagadali go po prostu i tyle. Jakie tam uparte zaczepki ?

"a tu zonk, bo tubylcy wykombinowali, żeby dostać się na pokład statku przy pomocy tyczek (skoro mieli taki łatwy dostęp do członków ekspedycji, czemu ich nie zaatakowali). Porywają dziewczynę"

A skąd mam wiedzieć dlaczego ? Może mieli mało tyczek, może mało takich akrobatów mieszkało w tej wiosce ? W końcu w Polsce też Partyków bardzo niewielu a ludzi znacznie więcej niż tych dzikusów. A może wreszcie, i to chyba najbardziej prawdopodobne, że chodziło im tylko o niepospolitą a tym samym WIELKĄ I HOJNĄ ofiarę dla grasującego po okolicy boga-gorylusa. Najwidoczniej o niego dbali więcej niż o naszych podróżnych.

"bo oto dzielna załoga statku, która tak usilnie nalegała na nie zbliżanie się do wyspy, teraz uzbrojona po zęby pcha się na nią tylko po to, żeby ocalić jakąś dziewoję. A to dobre!"

Najbardziej zawsze straszy nieznane. Skoro jednak nasi "dzielni" marynarze dostrzegli że dzicy, chociaż wojowniczy, są jednak ogromnie zacofani i bębnią sobie piętami po pośladach na sam odgłos strzału, to podejrzewam że morale załogi znacznie wzrosło a odwagi również nagle przybyło. Poza tym to była ICH UKOCHANA UBÓSTWIANA DZIEWOJA, jakby dzicy porwali np kucharza, to pies z nim tańcował ale taka dziewczyna, sam rozumiesz... ;)

"Z innych bzdur - nasza blondyna w pewnym momencie filmu pokazuje, że ma - dosłownie - oczy z tyłu głowy, bo mimo że nie ma szans widzieć, kiedy Kong ją obserwuje, przestaje się odczołgiwać i zamiera w bezruchu akurat w chwili, kiedy usytuowany dokładnie za nią Kong odwraca głowę."

Tego nawet nie pamiętam, że też cię takie drobiazgi wnerwiają. Może miała przeczucie, może słyszała jakieś sapnięcie tudzież poruszenie wielkiego cielska. To naprawdę aż takie ważne ? Grunt że scena świetna.

"Z mojego osobistego punktu widzenia byłem też bardzo urażony, gdy przerośnięty goryl rozgromił całą paczkę Tyranozaurów."

Bo ty ogólnie wolisz gady :) Nic dziwnego że cię musiało boleć jak jakaś małpa kładzie trexom po pyskach.

"Przez pewien czas zachodziłem też w głowę, JAK nasi bohaterowie sprowadzili Konga do Ameryki, skoro ich statek był po prostu łupiną jak na jego rozmiary. Nie udało mi się, mimo długich rozważań, znaleźć rozwiązania tej frapującej zagadki."

Też się zastanawiałem i też do niczego nie doszedłem. Tyle że nie myślałem aż tak długo, żeby się tym faktem zmartwić. Przyjąłem do wiadomości że JAKOŚ go tam dociągnęli. WSIO. :)

"Tak samo nie rozumiałem, czemu prawdziwi bohaterowie wydarzeń na wyspie dali się tak po prostu wystawić do wiatru i zastąpić aktorami (i czemu pan producent był taki głupi, żeby wkurzać Konga, podsuwając mu pod nos fałszywą oblubienicę). "

Pierwsze czemu: ponieważ zazwyczaj biedacy i inni "gołodupcy" nie mają nic do gadania w takich sytuacjach. Nic nowego. Dziwne gdyby było inaczej.

Drugie czemu: zapewne producent nie docenił "mięty" małpy do naszej blondi, plus nie docenił siły goryla. To się nazywa zła kalkulacja sił na zamiary.

"Było tego jeszcze więcej, ale szkoda mi już słów."

i wszystkie były takie "mocne" jak te wyżej ? Rany...

Co do muzyki - zgoda.

Co do aktorów - Watts, Brody, Black, Serkis zagrali więcej niż przyzwoicie. Najlepiej "zagrał" Kong. Amotorszczyzny w tym zakresie żadnej nie stwierdziłem.

ocenił(a) film na 8
Gregg

No musze przyznac Gregg że nieźle go zgasiłeś i we wszystkich argumentach cie popieram tylko mam coś do dodania:P:P:P,mianowicie-
"Z mojego osobistego punktu widzenia byłem też bardzo urażony, gdy przerośnięty goryl rozgromił całą paczkę Tyranozaurów."
czy to takie dziwne że rozgromił???kong nie dojść że jest silniejszy to jeszcze dużo bardziej zręczny(w końcu goryl)do tego widać że umie sie bić.W końcu to on jest królem i panem dżungli;P:P:P,to nie park jurajski 1 i 2 gdzie rządził tyranozaur,bo w parku jurajskim 3 również poległ ze spinozaurem(i też dlatego że był bardziej zręczny)bo mu łapami ukręcił łeb,a reksio tymi swoimi kikutami nawet słoika zakręconego przez moją babcie nie umiał by otworzyć,za to kong taki słoik by rozp.....ił XD,chociać i tak tyranozaurus rex jest moim ulubionym dinozaurem xD

ocenił(a) film na 5
Gregg

"Czepialski ;)"

"Tak mało o nas wiesz" (by Neltharion a.k.a. Deathwing)

"Hmm scenariusz powstał na podstawie innego skryptu, tak starego jak samo kino niemalże, tyle że w latach trzydziestych nie dysponowano na tyle rozwiniętą techniką filmową by nakręcić wszystko tak jak zapisano. Pełną wersję filmu stworzył dopiero Jackson. To tak gwoli wyjaśnienia"

Ale mnie to nic nie obchodzi!
Jeśli już wcześniej chcieli tak przeładować ten film zbędnymi bajerami, to ich szczęście, że środków na to nie mieli. A jeśli Jackson się uparł, żeby taki błąd popełnić, to jego problem.

"Kwestia wychowania i wpojonych zasad"

Coś już idą sobie w diabły te zasady i to wychowanie, skoro dziewczyna jeszcze kilkanaście minut temu kradnie.
Ale okej, przyjmuję wyjaśnienie.

"Wyspa Czaszek to miało być miejsce cokolwiek dziwne"

Ale też bez przesady. "Dziwne" nie powinno być równoznaczne z "debilnym".

"zagadali go po prostu i tyle. Jakie tam uparte zaczepki?"

Skoro widzieli, że z nim gadać nie chce (a wyraźnie nie był przyjacielski, nieopodal czaiła się cała banda takich dzikusów, którym cokolwiek mogło przyjść do głowy, a oni przecież nie mieli broni), to po co naciskali i dawali mu siłą do łapy prezencik?

"A może wreszcie, i to chyba najbardziej prawdopodobne, że chodziło im tylko o niepospolitą a tym samym WIELKĄ I HOJNĄ ofiarę dla grasującego po okolicy boga-gorylusa. Najwidoczniej o niego dbali więcej niż o naszych podróżnych"

To po co się na wyspie wzięli od razu za zabijanie?
Nie wystarczyło przepędzić intruzów, albo ich związać, tylko od razu łby zaczęli rozwalać?

"Najbardziej zawsze straszy nieznane. Skoro jednak nasi "dzielni" marynarze dostrzegli że dzicy, chociaż wojowniczy, są jednak ogromnie zacofani i bębnią sobie piętami po pośladach na sam odgłos strzału, to podejrzewam że morale załogi znacznie wzrosło a odwagi również nagle przybyło"

Dzicy to tylko jedna z przeszkód na drodze, w takiej dżungli łatwo się przecież zgubić (a nie zauważyłem, żeby wzięli mapę). A tropikalne choroby? A potwory? Zobaczyli takiego King Konga - a jeśli jest na wyspie tego więcej?

"Poza tym to była ICH UKOCHANA UBÓSTWIANA DZIEWOJA, jakby dzicy porwali np kucharza, to pies z nim tańcował ale taka dziewczyna, sam rozumiesz... ;)"

Tak, tak, tak...
SCHODZIMY NA ZIEMIĘ!

"Tego nawet nie pamiętam, że też cię takie drobiazgi wnerwiają"

Jak jest ich za dużo, to mnie już zaczynają wkurzać, i to ostro. Żeby było ich kilka, kilkanaście - to w porządku. Ale tam jest ich całe mrowie.

"Grunt że scena świetna"

A co w niej było nadzwyczajnego?

"Bo ty ogólnie wolisz gady :) Nic dziwnego że cię musiało boleć jak jakaś małpa kładzie trexom po pyskach"

No, bolało. Jakieś velociraptory albo lizardmenów trzeba było ściągnąć :).
A ty skąd niby wiesz, że lubię gady?

"Też się zastanawiałem i też do niczego nie doszedłem. Tyle że nie myślałem aż tak długo, żeby się tym faktem zmartwić. Przyjąłem do wiadomości że JAKOŚ go tam dociągnęli. WSIO. :)"

Hokus pokus, czary mary, hopsasa.
Banialuków wagi ciężkiej (zwłaszcza przy ogromnym natłoku innych, mniejszych lub większych bzdur) lekko nie przyjmuję.

"Pierwsze czemu: ponieważ zazwyczaj biedacy i inni "gołodupcy" nie mają nic do gadania w takich sytuacjach. Nic nowego. Dziwne gdyby było inaczej.
Drugie czemu: zapewne producent nie docenił "mięty" małpy do naszej blondi, plus nie docenił siły goryla. To się nazywa zła kalkulacja sił na zamiary"

Dobra, wyjaśnienie przyjmuję. Chociaż niezły z tego Driscolla "gołodupiec", skoro był znanym pisarzem. A i pan producent bogactwem nie świecił (o ile dobrze zrozumiałem, gdyby ta wyprawa się nie udała, zwyczajnie wylądowałby na bruku z kilkoma potężnymi długami do spłacenia).

"i wszystkie były takie "mocne" jak te wyżej ? Rany..."

Były i małe, i duże, ale sęk w tym, że film był nimi krańcowo przeładowany.

"czy to takie dziwne że rozgromił???kong nie dojść że jest silniejszy to jeszcze dużo bardziej zręczny(w końcu goryl)do tego widać że umie sie bić.W końcu to on jest królem i panem dżungli"

A Tireks to nie jest królem? Tyrannosaurus Rex - Okrutny Król Jaszczurów :).

ocenił(a) film na 8
Der_SpeeDer

"Ale mnie to nic nie obchodzi!
Jeśli już wcześniej chcieli tak przeładować ten film zbędnymi bajerami, to ich szczęście, że środków na to nie mieli. A jeśli Jackson się uparł, żeby taki błąd popełnić, to jego problem."

W sumie niewiele może cię to obchodzić, zgoda. Tyle że odpowiadałem na zarzut jakoby Jackson napakował maksymalną ilość dziwadeł na cm taśmy filmowej a owe dziwadła były już w oryginalnym scenariuszu. I tyle.

"Coś już idą sobie w diabły te zasady i to wychowanie, skoro dziewczyna jeszcze kilkanaście minut temu kradnie.
Ale okej, przyjmuję wyjaśnienie."

To już trochę inna sprawa - głód...

"Skoro widzieli, że z nim gadać nie chce (a wyraźnie nie był przyjacielski, nieopodal czaiła się cała banda takich dzikusów, którym cokolwiek mogło przyjść do głowy, a oni przecież nie mieli broni), to po co naciskali i dawali mu siłą do łapy prezencik?"

To co, mieli łazić dookoła i udawać że go nie widzą ? Poza tym takie spotkania w rzeczywistym świecie również bywały dziwne. Całkiem niedawno oglądałem dokument Herzoga o pierwszym kontakcie białych z jednym z najpóźniej odkrytych plemion w Ameryce PŁD i skóra mi cierpła - byłem pewny że zaraz ich (białych) zmasakrują a tu nagle uśmiech od ucha do ucha i wszystko git ;) Tutaj to fikcja wprawdzie ale nie widzę zbytniej przesady.

"To po co się na wyspie wzięli od razu za zabijanie?
Nie wystarczyło przepędzić intruzów, albo ich związać, tylko od razu łby zaczęli rozwalać?"

Widocznie najpierw zadziałał dziki instynkt a potem do głosu doszły priorytety: "najpierw damy bogu co się należy a później ewentualnie nakryjemy do stołu". :P

"Tak, tak, tak...
SCHODZIMY NA ZIEMIĘ!"

No to melduję się na naszej zacnej planecie i wyznaję ze szczerego serca i z głębii wygodnego fotela, że taką babkę jak nasza Naomi sam bym chętnie poratował w opresji. ;)

"Jak jest ich za dużo, to mnie już zaczynają wkurzać, i to ostro. Żeby było ich kilka, kilkanaście - to w porządku. Ale tam jest ich całe mrowie."

Bo chyba zbytnio pryncypialnie do tego podchodzisz. To jest nomen omen film przygodowy, luźny, niepoważny, o groteskowym wręcz temacie przewodnim - o miłości wielkiej małpy do kobitki. Do takiego filmu trzeba przykładać mniejszą lub większą taryfę ulgową. A nie od razu spinać łydki i wyliczać potknięcia które na dobrą sprawę potknięciami nie są. Uproszczeniami co najwyżej. Zamiast przykładowo przez pół godziny pokazywać jak tarabanią Konga do Ameryki w najbardziej wyszukane sposoby, pokazuje się Konga w Ameryce i tyle. Co mnie obchodzi jak go tam dostali ? W TYM FILMIE bardziej ocbchodzi mnie jakiego narobił bigosu na ulicach NY.

"No, bolało. Jakieś velociraptory albo lizardmenów trzeba było ściągnąć :).
A ty skąd niby wiesz, że lubię gady?"

A to był dość daleki strzał :P Gdzieś tam w jakimś temacie mi się obiło o oczy że lubisz smoki, filmy i książki o nich itd. No chyba że cię z kimś mylę. Chociaż wiem jak smoki są przedstawiane w fantasy to dla mnie wyglądają jak gady i kto je lubi, z pewnością lubi też trexy, raptory i te klimaty. Ot, dedukcja.

Zresztą nie dziwię się, bo sam lubię ;)

"Dobra, wyjaśnienie przyjmuję. Chociaż niezły z tego Driscolla "gołodupiec", skoro był znanym pisarzem. A i pan producent bogactwem nie świecił (o ile dobrze zrozumiałem, gdyby ta wyprawa się nie udała, zwyczajnie wylądowałby na bruku z kilkoma potężnymi długami do spłacenia)."

Tu nawet do końca nie chodzi o majętność, tylko o głowę do interesów. Mamy bardzo obrotnego choć nieco oklapłego w ostatnim razie producenta filmowego, mamy bujającego w chmurach artystę-pisarza i mamy anonimową blondwłosą aktoreczkę bez jednej roli na koncie. Kto z nich zwycięży ?

BTW "znany pisarz" raczej nie musiałby pisać scenariuszy jakiego drugorzędnego filmidła siedząc w klatce szympansów na zapyziałej krypie płynącej... gdzieś :P

ocenił(a) film na 5
Gregg

"To już trochę inna sprawa - głód..."

Gdyby nie podjęła jakiejś pracy, to i tak głód by jej doskwierał. A gość przecież jej proponuje sowitą zapłatę.

"To co, mieli łazić dookoła i udawać że go nie widzą?"

A po co w ogóle głowę sobie nim zawracali? Jaki CEL w tym mieli?

"Całkiem niedawno oglądałem dokument Herzoga o pierwszym kontakcie białych z jednym z najpóźniej odkrytych plemion w Ameryce PŁD i skóra mi cierpła - byłem pewny że zaraz ich (białych) zmasakrują a tu nagle uśmiech od ucha do ucha i wszystko git ;)"

Hmmm... kiedy to było? I czy "nasi" mieli broń?

"No to melduję się na naszej zacnej planecie i wyznaję ze szczerego serca i z głębii wygodnego fotela, że taką babkę jak nasza Naomi sam bym chętnie poratował w opresji. ;)"

Taaa, już ja to widzę.
Z głębi wygodnego fotela to każdy sobie może gadać, co zrobi. Nawet, że strzeli do innego człowieka, jeśli ten go zaatakuje (co wbrew pozorom nie jest wcale takie proste).

"Bo chyba zbytnio pryncypialnie do tego podchodzisz. To jest nomen omen film przygodowy, luźny, niepoważny, o groteskowym wręcz temacie przewodnim - o miłości wielkiej małpy do kobitki. Do takiego filmu trzeba przykładać mniejszą lub większą taryfę ulgową"

No dobra, w porządku, ale też bez przesady. Nie jestem jakiś szczególnie dbały o rozmaite potknięcia w filmach, ale to, co widziałem w King Kongu, po prostu mnie na łopatki położyło. Jest to nie tylko maksymalny przerost formy nad treścią, ale też minimum kilka banialuków wagi ciężkiej.

"A to był dość daleki strzał :P Gdzieś tam w jakimś temacie mi się obiło o oczy że lubisz smoki, filmy i książki o nich itd. No chyba że cię z kimś mylę. Chociaż wiem jak smoki są przedstawiane w fantasy to dla mnie wyglądają jak gady i kto je lubi, z pewnością lubi też trexy, raptory i te klimaty. Ot, dedukcja"

Może i to byłem ja. Jestem wielbicielem jaszczurów wszelkiej maści, tak rzeczywistych (gekony, legwany, agamy, warany), jak i legendarnych (smoki, jaszczuroludzie) tudzież wymarłych (dinozaury - ale raczej te drapieżne).

"Zresztą nie dziwię się, bo sam lubię ;)"

Ściskam dłoń i witam w klubie jaszczurofanów :). Może też sobie sprawisz podobnego mojemu awatara? :D

"Tu nawet do końca nie chodzi o majętność, tylko o głowę do interesów. Mamy bardzo obrotnego choć nieco oklapłego w ostatnim razie producenta filmowego, mamy bujającego w chmurach artystę-pisarza i mamy anonimową blondwłosą aktoreczkę bez jednej roli na koncie. Kto z nich zwycięży?"

OK, przyjąłem do wiadomości.

"BTW "znany pisarz" raczej nie musiałby pisać scenariuszy jakiego drugorzędnego filmidła siedząc w klatce szympansów na zapyziałej krypie płynącej... gdzieś :P"

Widocznie jak zapłacili, to robotę wziął. Taki Marek Kondrat ostatnio wciąż w głupich reklamach gra, ale to chyba wcale nie oznacza, że podupadł w swojej roli aktora i nie jest już taki wybitny, jak kiedyś...

Okej, a reasumując - PRZEKONAŁEŚ mnie, Gregg, i niniejszym podwyższam ocenę Kongowi do pięciu. Ale chyba bardziej już nie podniosę. Bo i tak tłumaczenie, że to taki a taki gatunek filmu, nie powinno aż takiej taryfy ulgowej dawać.

ocenił(a) film na 8
Der_SpeeDer

"Gdyby nie podjęła jakiejś pracy, to i tak głód by jej doskwierał. A gość przecież jej proponuje sowitą zapłatę."

No przecież w końcu przyjęła "robotę", co nie ? A to że od razu nie dowierzała to chyba nic zdrożnego.

"Hmmm... kiedy to było? I czy "nasi" mieli broń?"

Lata siedemdziesiąte bodajże. Mieli ale niewiele.

"Taaa, już ja to widzę.
Z głębi wygodnego fotela to każdy sobie może gadać, co zrobi. Nawet, że strzeli do innego człowieka, jeśli ten go zaatakuje (co wbrew pozorom nie jest wcale takie proste)."

Żartowałem, człowieku. :P

"Może i to byłem ja. Jestem wielbicielem jaszczurów wszelkiej maści, tak rzeczywistych (gekony, legwany, agamy, warany), jak i legendarnych (smoki, jaszczuroludzie) tudzież wymarłych (dinozaury - ale raczej te drapieżne)."

Tak Cię właśnie skojarzyłem. Strzał udany :)

"Ściskam dłoń i witam w klubie jaszczurofanów :). Może też sobie sprawisz podobnego mojemu awatara? :D"

A witam, witam :P Z avatarem będzie problem gdyż sama myśl żeby szukać sobie jakiegoś obrazka i pod takim występować na forum jest dla mnie abstrakcyjna. Mój avatar to brak avatara ;)

"Widocznie jak zapłacili, to robotę wziął. Taki Marek Kondrat ostatnio wciąż w głupich reklamach gra, ale to chyba wcale nie oznacza, że podupadł w swojej roli aktora i nie jest już taki wybitny, jak kiedyś... "

Akurat ta ostatnia była całkiem niezła, reklama znaczy się ;) Owszem, to że akurat pisze w klatce nie znaczy że jest dnem pisarskim. Ale mówi coś o jego aktualnym znaczeniu i sile przebicia.

"Okej, a reasumując - PRZEKONAŁEŚ mnie, Gregg, i niniejszym podwyższam ocenę Kongowi do pięciu. Ale chyba bardziej już nie podniosę. Bo i tak tłumaczenie, że to taki a taki gatunek filmu, nie powinno aż takiej taryfy ulgowej dawać."

W sumie racja, powinno się dawać taką ocenę jaką rzeczywiście czuje się że film otrzymać powinien. Zgodnie ze swoim przeświadczeniem. Mnie akurat King Kong Jacksona przypadł do gustu, tym dziwniejsze że nigdy poprzednie jego (Konga) wcielenia filmowe mnie nie interesowały. Coś w nim jest takiego że mnie akurat pasuje, do tego stopnia że byłem na nim w kinie dwa razy, co rzadko się zdarza. Arcydzieła z tego nie robię ale DLA MNIE i w moim rozumieniu to film bardzo dobry. 7/10. Patrząc na same oceny - zbytniej przepaści nie ma.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Der SpeeDer ma rację :) FIlm jest cienki.

Sam oglądałem go z zapałkami wetkniętymi w oczy, żeby nei zasnąc. Zasypiam na filmach tylko w wyjątkowych okolicznościach, pamiętam że oprócz King Konga zasypiałem jeszcze na Piratach Polańskiego, ale oni przynajmnej niemieli 3 godzin.

Gdybym chciał się silić na obiektywizm dałbym pewnie 2 albo 3 na 10, ale nie chcę, bo seans z tym filmem wspominam jak koszmar.

1/10

użytkownik usunięty

Jednak Der Speeder nie do końca ma rację bo częsc jego argumentów jest o kant d*** potłuc, ale mimo wszystko jest to filmowe szambo, pływanie w którym może przyprawiać o mdłości i inne takie ;)

ocenił(a) film na 5

Za zasypianie na Piratach masz po uszach :P.

King Kong z kolei jakoś mnie specjalnie nie nudził, a nawet jeśli - to nie jest to wystarczający argument, żeby dawać najniższą ocenę.

A jakie są twoje argumenty, Gieferg, co by ich o kant d*** się roztrzaskać nie dało?

Der_SpeeDer

Giefrag miał w miarę logiczne argumenty.... czego nie dało się powiedzieć o twoich. Znudziło się już gnojenie dooma, więc przerzucamy się na klasyki kina amerykanskiego co? Dobrze że w końcu przekonałeś się do argumentów greega i podniosłeś ocenę do 5. Może jeszcze będą z ciebie ludzie.

ocenił(a) film na 8

A guzik prawda :P

To że żywisz jakieś dziwne uprzedzenia nie pogorszy w żaden sposób tego filmu, który w powszechnym odczuciu jest dobry - conajmniej.

Tak nawiasem mówiąc, nie wiem co masz do argumentów Der_Speedera bo pamiętam że twoje były równie dziwne :P

A Piraci to również dobry film, tyle się nasłuchałem co to za porażka nie jest i jak zwykle okazało się to tylko szczekaniem kundli chcących dopieprzyć Polańskiemu. Bywa.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

No ja nie mogę.
Jak można aż tak nie zrozumieć konwencji w jakiej kręcony jest film?
Załamka totalna.
Przecież ten film, to typowy film klasy B. I on nigdy nie starał się być czymś więcej. Można go nazwać współczesnym filmem w starym stylu.
Jackson od dziecka marzył o nakręceniu tego filmu. To właśnie King Kong sprawił że PJ w ogóle zainteresował się kinematografią.
I po tym filmie własnie to widać, widać że spełnił swoje dziecięce marzenie.
Dla mnie ten film jest cudowny. I wszystkie jego bzdury i nielogiczności jedynie dopełniają obrazu doskonałości!

Tak przy okazji, to zobaczyłem jaki z pana, panie "ostatni smok to niedościgniony wzór" jest wielki hipokryta.
Masakra. Aż szkoda gadać.

ocenił(a) film na 5
Stilnes

"No ja nie mogę."

No, ja nie mogę. Jak można w poszukiwaniu pseudoargumentów śledzić wypowiedzi oponenta na innych forach, odchodząc maksymalnie od tematu i myśleć jeszcze, że się delikwenta zgasiło?
W tym momencie zobaczyłem, że ja kurczę nie żartowałem, że pan naprawdę jest niedojrzały i dziecinny.

"Załamka totalna"

Zgadza się, załamałem się totalnie. Czyta pan w moich myślach.

"Przecież ten film, to typowy film klasy B. I on nigdy nie starał się być czymś więcej"

I, na litość Boską, bardzo się z tego cieszę! Tym bardziej nie mam zamiaru peanów pisać na jego cześć. Zwłaszcza, że mnie wcale nie zachwycił.

"Jackson od dziecka marzył o nakręceniu tego filmu"

A ja od dziecka marzyłem o napisaniu jakiejś książki. I co, to ma być argument przemawiający za tym, że wszystko, co napiszę, trzeba chwalić?

"I wszystkie jego bzdury i nielogiczności jedynie dopełniają obrazu doskonałości!"

Ychy. Jak sobie chcesz.

"Tak przy okazji, to zobaczyłem jaki z pana, panie "ostatni smok to niedościgniony wzór" jest wielki hipokryta"

A w czymże się owa "hipokryzja" przejawia? Niech zgadnę, w tym, że King Kongu czepiałem się różnych drobiazgów, ale w Dragonhearcie nie?
Sądziłem, że dałem już w tej materii wyraźnie do zrozumienia, że nie ruszają mnie takie potknięcia, O ILE nie zaczynają kaleczyć oczu. Tego, że zboże nie faluje pod wpływem ruchów skrzydeł Draco, nawet nie zauważyłem, na to, że koń powinien Bowenowi zwiać, ledwie zwróciłem uwagę. Bo takie błędy zdarzały się w Dragonheart rzadko.
Kiedy zaś potykam się co minutę w KK o mniejsze i większe buraki, aż w końcu sałatkę można z nich zrobić, to po jakimś czasie moja tolerancja na nie gwałtownie spada.
Nic mnie też nie obchodzi konwencja, której to podobno nie dostrzegłem (och, doprawdy? Jakiś ty mądry!). Dla mnie o ile część tych buraków, i to sporą, faktycznie da się przełknąć, o tyle reszta to przejawy nachalnego chciejstwa (albo i niechciejstwa - zależy, jak to rozumieć) scenarzysty/reżysera. Konwencja też nie jest dla mnie usprawiedliwieniem w sytuacji, kiedy od początku wydarzeń na wyspie jestem bombardowany kolejnymi bajerami i żywiołowymi popisami tego, jak to się kinematografia rozwinęła pod kątem efektów specjalnych, aż w końcu zaczyna mnie to nudzić i męczyć, a kolejne pomysły twórców wzbudzają we mnie niekiedy wybuchy śmiechu.

ocenił(a) film na 5
Stilnes

"No ja nie mogę."

No, ja nie mogę. Jak można w poszukiwaniu pseudoargumentów śledzić wypowiedzi oponenta na innych forach, odchodząc maksymalnie od tematu i myśleć jeszcze, że się delikwenta zgasiło?
W tym momencie zobaczyłem, że ja kurczę nie żartowałem, że pan naprawdę jest niedojrzały i dziecinny.

"Załamka totalna"

Zgadza się, załamałem się totalnie. Czyta pan w moich myślach.

"Przecież ten film, to typowy film klasy B. I on nigdy nie starał się być czymś więcej"

I, na litość Boską, bardzo się z tego cieszę! Tym bardziej nie mam zamiaru peanów pisać na jego cześć. Zwłaszcza, że mnie wcale nie zachwycił.

"Jackson od dziecka marzył o nakręceniu tego filmu"

A ja od dziecka marzyłem o napisaniu jakiejś książki. I co, to ma być argument przemawiający za tym, że wszystko, co napiszę, trzeba chwalić?

"I wszystkie jego bzdury i nielogiczności jedynie dopełniają obrazu doskonałości!"

Ychy. Jak sobie chcesz.

"Tak przy okazji, to zobaczyłem jaki z pana, panie "ostatni smok to niedościgniony wzór" jest wielki hipokryta"

A w czymże się owa "hipokryzja" przejawia? Niech zgadnę, w tym, że King Kongu czepiałem się różnych drobiazgów, ale w Dragonhearcie nie?
Sądziłem, że dałem już w tej materii wyraźnie do zrozumienia (ta, wyraźnie, ale nie dla co niektórych...), że nie ruszają mnie takie potknięcia, O ILE nie zaczynają kaleczyć oczu. Tego, że zboże nie faluje pod wpływem ruchów skrzydeł Draco, nawet nie zauważyłem, na to, że koń powinien Bowenowi zwiać, ledwie zwróciłem uwagę. Bo takie błędy zdarzały się w Dragonheart rzadko.
Kiedy zaś potykam się co minutę w KK o mniejsze i większe buraki, aż w końcu sałatkę można z nich zrobić, to po jakimś czasie moja tolerancja na nie gwałtownie spada.
Nic mnie też nie obchodzi konwencja, której to podobno nie dostrzegłem (och, doprawdy? Jakiś ty mądry!). Dla mnie o ile część tych buraków, i to sporą, faktycznie da się przełknąć, o tyle reszta to przejawy nachalnego chciejstwa (albo i niechciejstwa - zależy, jak to rozumieć) scenarzysty/reżysera. Konwencja też nie jest dla mnie usprawiedliwieniem w sytuacji, kiedy od początku wydarzeń na wyspie jestem bombardowany kolejnymi bajerami i żywiołowymi popisami tego, jak to się kinematografia rozwinęła pod kątem efektów specjalnych, aż w końcu zaczyna mnie to nudzić i męczyć, a kolejne pomysły twórców wzbudzają we mnie niekiedy wybuchy śmiechu.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Wcale nie trzeba było dwóch postów:)

"Jak można w poszukiwaniu pseudoargumentów śledzić wypowiedzi oponenta na innych forach, odchodząc maksymalnie od tematu i myśleć jeszcze, że się delikwenta zgasiło?"

Nie pochlebiaj sobie. Sądzisz że przeszukiwałem twoje tematy?
Tak się składa że King Kong to jeden z moich ulubionych filmów i przez przypadek trafiłem na twoje "mądrości" na liście.
Poza tym, mój drogi, ciebie nie da się zgasić. Twoje ego płonie swoim własnym, wiecznym ogniem.

ocenił(a) film na 5
Stilnes

"Nie pochlebiaj sobie. Sądzisz że przeszukiwałem twoje tematy?"

Tak.

"Poza tym, mój drogi, ciebie nie da się zgasić. Twoje ego płonie swoim własnym, wiecznym ogniem"

Ychy. Najwidoczniej pan moje "mądrości" przeczytał, ale z przebiegiem dyskusji z Gregiem już się nie zapoznał. Bo po co?
Tak samo pan postanowił urządzić pyskówkę w temacie dot. Dragonhearta, ale z samym filmem też się pan nie zapoznał. Też - bo po co?
Lepiej sobie wyłuskać to, co pasuje, a resztę olać, bo zburzyłaby jeszcze wypracowaną a priori tezę.

I teraz podszedł pan do rozmowy ze mną z gówniarskim nastawieniem, co oczywiście uniemożliwiło panu przekonanie mnie do jakichkolwiek racji, po czym z zadowoleniem - jak gdyby specjalnie zgrywał pan małolata w poprzedniej 'dyskusji', żeby mi później dopieprzyć - chrzani pan jakieś kolejne z palucha wyssane diagnozy o ego.
Piękny cyrk, przyznaję. Ale niestety, moim zdaniem, jest to jeszcze jedno pańskie zachowanie z cyklu tych niedojrzałych. A ja myślałem, że pobił pan już w tej materii wszelkie rekordy - za każdym razem jednak udowadnia mi pan, że się mylę. Brawo.

Z niecierpliwością czekam na kolejną próbę bicia rekordu.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Tak, tak ma pan absolutną rację. Poza tym rekordy są po to by je bić;).

Wspominał pan że marzy o napisaniu książki. Proponuję wydać dzieło pod tytułem "Dojrzałość i ostrość według Der Speedera. Poradnik dla niedojrzałych i tępych". Kupię na pewno:).

Urządzanie pyskówki? Ja nie urządzam żadnej pyskówki. Mnie to nawet bawi:)

ocenił(a) film na 5
Stilnes

"Proponuję wydać dzieło pod tytułem "Dojrzałość i ostrość według Der Speedera. Poradnik dla niedojrzałych i tępych". "

Gdzieżbym śmiał, chętniej w miejscu "Der_SpeeDera" wpisałbym "Stilnesa". W końcu od mistrzów trzeba się uczyć.

BTW to swoją drogą naprawdę żałosne, żeby - w sytuacji, kiedy podchodzi się do rozmowy z ludźmi w tak debilny sposób, że nie jest się w stanie delikwenta przekonać do swoich racji - zwalać winę na nieistniejące (po co, skoro sobie wykonfabulować je można) ego oponenta, bo przecież przyznanie się do błędu wykracza poza możliwości takiego aroganta, jak ty.

Gregg, z którym rozmawiałem w tym temacie, zmienił nieco moje nastawienie do filmu, i wybijał mi z ręki kolejne argumenty w ten sposób, że mówił sensownie, do rzeczy, i mając u boku żelazne fakty, skutkiem czego z kolejnymi odpowiedziami miałem coraz mniej do gadania. Przyznałem mu rację i poczułem się do obowiązku podnieść nieco ocenę KK.

A ty co zrobiłeś? Wlazłeś na forum Dragonhearta z "argumentami" pokroju tego, że zboże nie faluje na podmuchu skrzydeł Draco, i że "ja nie wiem o czymś, co pokazano bardzo jasno w filmie, a tak w ogóle to ten film jest głupi". Kiedy ci się próbowało na te "zarzuty" odpowiedzieć, zacząłeś się po prostu naśmiewać. A teraz jeszcze wziąłeś się za zabawę w pseudopsychologa i za wytaczanie z palucha wyssanych diagnoz.
I teraz "dziwnym trafem", tacy ludzie, jak Gregg, jakoś mnie do swoich racji przekonują, a tobie się nie udało. I, oczywiście, zamiast się przyznać do błędu, wolałeś się przed sobą usprawiedliwić moim ego, co jest już w ogóle niskie.
Jesteś z siebie zadowolony?

"Urządzanie pyskówki? Ja nie urządzam żadnej pyskówki"

Jasne, że nie.

ocenił(a) film na 5
Stilnes

Swoją drogą, na podstawie tego, co tu wygadujesz, sam mógłbym cię nazwać (poza tym oczywiście, że jesteś bardzo zarozumiałym i zadufanym w sobie człowieczkiem) hipokrytą.

Wszelkie głupoty i bzdury w King Kongu nie tylko usprawiedliwiasz, ale wręcz kwalifikujesz jako "dopełnienie obrazu doskonałości".
W Dragonheart odnajdywanie rzekomych bzdur (takich "bzdur", wśród których znajdzie się wzmianka o niefalującym zbożu, oczywiście z pominięciem wzmianki o już falujących włosach Bowena, kiedy mu Draco ryczy w twarz, bo owa wzmianka mogłaby zburzyć obraz doskonałości tezy Stilnesa Nieomylnego) jest już dla ciebie powodem do zjechania filmu.

Bo, oczywiście, w King Kongu wszystko ma być OK, bo "konwencja".
Ale w Dragonhearcie "konwencja" dziwnym trafem filmu już nie usprawiedliwia.
No, mówiłem - hipokryta.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Przeczytałem cały temat. I powiem tyle - jeśli to jest profesjonalne forum i profesjonalna dyskusja profesjonalnych krytyków, to niech mnie pocałują w moją profesjonalną dupę... Mam na myśli Gieferga, (nie mylić z Gregiem), który jest 100% - owym debilem, i DerSpeeDera, który jest 50% - owym debilem. Dżizys, jakich on się pierdół czepia... Jak przetransportowali Konga do NY? Hmmm nie uważasz, że mogli do tego wezwać odpowiednią ekipę, zamiast samemu go targać? To zbyt trudne, byś się mógł tego domyślić? A czemu Kong pokonał Tyranozaury? Hmmm, bo pewnie był silniejszy? Czemu podeszli do tej dziewczynki z dzikiego plemienia? Hmmm, pewnie dlatego, że byli zaskoczeni, że na tej wyspie żyją ludzie...? Ech, koleżko, ten film jest dla Ciebie chyba zbyt trudny, skoro tylu rzeczy nie rozumiesz i takie pierdoły trzeba ci tłumaczyć. Nie chciałbym się z tobą wybrać np. na Terminatora 4, bo zaraz byś spytał, jak te maszyny mogą mówić, dlaczego robociki zabijają ludzi albo dlaczego Arni nie rozpadł się od strzałów z granatnika... Porażka, wracaj lepiej do Kubusia Puchatka, chociaż lepiej nie - bo zaraz spytasz, czemu Kubuś je tyle miodku i nie choruje na cukrzycę...
Temat ogólnie - parodia.

ocenił(a) film na 5

Ja to mam farta na tym FW - co i rusz trafiam na idiotów. A najczęściej to już na idiotów, którzy udają (zwykle nieudolnie), że nimi nie są.

"Jak przetransportowali Konga do NY? Hmmm nie uważasz, że mogli do tego wezwać odpowiednią ekipę, zamiast samemu go targać?"

Nie, nie uważam. Bo po pierwsze nie interesuje mnie budowanie wydumanych teorii, byleby tylko usprawiedliwić w filmie coś, co jest bzdurą, a po drugie zapytuję, skąd wzięli pieniądze na ekipę, skoro nawet na tę krypę z trudem było pana producenta stać. No i skąd się nagle ekipa jakaś wytrzasnęła gdzieś na wyspie daleko za... nie, po prostu nie. Bzdura i już. Usprawiedliwiać to sobie można konwencją i tak dalej, ale bzdurą i tak zostaje.

"A czemu Kong pokonał Tyranozaury?"

Te, mądruś powiatowy, skoro pozjadałeś wszystkie rozumy, to czemu jesteś zbyt głupi, aby połapać, się, że ten "zarzut" z Tireksem nie był pisany całkiem na serio?

"Czemu podeszli do tej dziewczynki z dzikiego plemienia? Hmmm, pewnie dlatego, że byli zaskoczeni, że na tej wyspie żyją ludzie...?"

Panie ćwierćmózgu, w jaki sposób to uzasadnia ich zaczepki wobec dzikusa? I, panie ćwierćmózgu, co mi pan za przeproszeniem pieprzy, skoro oni doskonale wiedzieli, że jakieś dzikie plemię na wyspie żyje?

"Ech, koleżko, ten film jest dla Ciebie chyba zbyt trudny, skoro tylu rzeczy nie rozumiesz"

Standardowa riposta. Nie masz nic konkretnego do zarzucenia - palnij, że delikwent czegoś nie rozumie.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Skończ już waćpan, wstydu oszczędź!

ocenił(a) film na 5

Oszczędzam ci zatem waćpan wstydu radą, abyś nic już więcej nie pisał. I się dłużej już nie wstydził, każdy popełnia błędy.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Wybaczam :-). Mam litość dla takich jak ty. Ponadto, mam dziś wyjątkowo dobry dzień, więc odpuszczam. Baw się dobrze ;-).

ocenił(a) film na 5

A mówiłem, żeby nic nie pisał...

"Mam litość dla takich jak ty"

Tacy, jak ty, powinni się najpierw nad sobą zastanowić, a dopiero potem martwić się o innych.

ocenił(a) film na 9
Der_SpeeDer

czytam tą kłótnie i śmiać mi się chce - kłócicie się o jakąś bzdurę - jeden wyszukuje jakieś szczegóły które w/g niego są niemożliwe a drugi się z nim spiera , że możliwe - to nie jest film historyczny na faktach tylko FANTASY
a w filmach fantasy wszystko jest możliwe !!! Film jest zajebisty pod każdym względem - miło się go ogląda - a jak się szuka dziury w całym to każdy film można skrytykować - nawet z Bolka i Lolka zrobili gejów (o tinki winki nie wspomnę )Jak każdy będzie podchodził do filmu jak do kina które ma nas śmieszyć , wzruszać czy wywoływać inne doznania to nie będzie obrzydzał sobie filmu szukając jakiś niedociągnięć czy czegoś w tym rodzaju. - Więcej luzu ludziska a wasze życie będzie bardziej kolorowe -

ocenił(a) film na 9
Der_SpeeDer

O czym wy w ogóle rozmawiacie? King Kong to film utrzymany w pewnej konwencji. Dyskusje o absurdach i niedorzecznościach można prowadzić w przypadku filmów o rzeczywistości, a nie fikcji. To jest baśń i albo ktoś lubi taką formę, albo nie. Równie dobrze możecie krytykować Tomcia Palucha, Kota w butach, Króla Lwa, Władcę Pierścieni itd. Tam też pełno "idiotycznych" sytuacji, nierealnych zdarzeń i wybryków natury.

Wicked_75

A mnie się ta dyskusja podoba. Tzn. ta jej część zawierająca w sobie DerSpeedera i Gregga.
Obaj panowie w inteligentny i kulturalny dość sposób przedstawiają swoje argumenty. Z jednymi się zgadzam z innymi nie. Nie zmienia to faktu, że rozmowa prowadzona jest na poziomie daleko przewyższającym panujące tu normy. Przy okazji duży szacunek dla autora wątku za przyznanie częściowo racji adwersarzowi i idące za tym czyny w postaci zmiany oceny filmu. To naprawdę rzadkość. A szkoda.
Natomiast to co zaprezentowal tu Petroniusz to już powrót na poziom rynsztoka niestety. Cóż, uroki Internetu.

PS. Moim zdaniem przymknięcie oka na absurdy mniejsze czy większe jest w niektórych filmach niezbędne dla satysfakcji własnej. Jak inaczej napawać się choćby takim Indiana Jonesem? Jak czerpać radość z Gwiezdnych Wojen? Jak nie płakać z rozpaczy oglądając przygody Froda i jego kompanów we Władcy Pierscieni? Jeśli nie przymrużymy nieco oczu pozostanie nam jedynie National Geographic.

pozdrawiam
PROZAiC

ocenił(a) film na 4
prozaic

No proszę. Teraz, Panowie, możecie sobie napisać w CV, że wielki Prozaic Was rekomendował. :D

Domin_filmomaniak

Proszę się zgłaszać po referencje na priv :)

Choć z tym "wielki" to bym się nie rozpędzał.

pozdrawiam
PROZAiC

użytkownik usunięty
prozaic

Prozaic spadaj z tego forum, dzieciaku, poprzednie bany niczego cię nie nauczyły? To forum nie jest dla ciebie, ofiaro ADHD.

ocenił(a) film na 5

Widzę, że to jest rzeczywiście wszystko w kwestii kultury, na co stać Petroniusza. Doprawdy, wymarzony człowiek na dyktowanie, kto jest głąbem, i iluprocentowym.

Jakie bany?
Nie bardzo jarzę o co ci biega gościu.

I proszę, nie decyduj co jest, a co nie jest dla mnie, ofiaro LSD.
Albo raczej po prostu - ofiaro.