Nie potrafię zrozumieć jak ze świetnego pomysłu może wyjść tak nudny film.
Do wejścia na wyspę jest świetnie, fantastyczne widoki, pustka dookoła. Atak dzikusów i ten tajemniczy obrzęd można jeszcze zaakceptować, cyrk zaczyna się gdy bohaterowie spotykają dinozaury. Tutaj bzdury rosną w tempie lawinowym. Pół godziny gonienia pomiędzy pędzącymi kolosami, później upadek w przepaść z kłody zrzuconej przez małpiszona, walka z insektami. Bzdet za bzdetem nie wnoszący nic do fabuły. To niestety jest ogromna bolączka współczesnych filmów przygodowych - epatowanie na siłę efekciarstwem. Każdy moment jest dobry żeby wcisnąć jakiś dodatkowy bajer. Twórcy nie myślą chyba o tym że przez to za 10 czy 15 lat ten obraz będzie raził archaicznymi efektami.
Dodatkowo te przedłużające się sceny kiedy ona patrzy na niego, a za chwilę on na nią.
Czy nie można było sobie tego darować?
Bardzo ładny, świetnie zrobiony, przeładowany efektami i zbyt długi film. Jakby obciąć o pół godziny trochę głupich i efekciarskich scen dałbym 8. W takim kształcie jednak jest tylko 6.
Zgadzam się.Najbardziej żenujące były sceny gdy uciekali przed dinozaurami.Dla mnie film powinien trwać nie dłużej niż dwie godziny(nie tylko ten ale ogólnie wszystkie filmy)