Przegladnalem ogolnie komentarze i po czesci zgadzam sie z przedmowcami na temat: spekulacji odnosnie obsady aktorskiej, wydanej $$$ na przeszlo 3-godzinny maraton z powrotu Parku Jurajskiego + Love Story + Wladcy Pierscieni itd itp. Mozna oczywiscie wytykac palcami niescisloci, pewne niedociagniecia ale czasami przychodzi taka chwila ze po prostu chcemy (jesli juz mam okazje usiasc przed tym wielkim ekranem z dobrym naglosnieniem) zbytnio nie czepiajac sie fabuly przeniesc sie w surrealistyczny swiat (nawet i odtworczy) wariacji na temat malpki w show biznesie. Rezyser (jak sam twierdzi) zrealizowal swoje marzenia z dziecinstwa dokladajac nawet spora sakiewke wypelniona $$$ ale to przeklada sie bezposrednio na zrealizowanie cyfrowo wykonanych modeli kreatur zamieszkujacych dzungle. Ogolnie efekty sa wrecz szczegolowoscia porazajace gdzie moznaby nawet zauwazyc pewne analogie do poprzedniego dziela wspomnianego rezysera. Natrafiamy nawet na scene gdzie zywcem cisnie sie na ustach komentarz... "alez Di Caprio nie byl az tak owlosiony w Titanicu lecz tez wzbudzil w widzach nieodparta chec uronienia lzy" :)) Ogolnie mowiac kunszt rezysera objawia sie w umiejetnosci przetrzymania widza w napieciu i to w przeszlo ponad 3-godzinnej projekcji (wspomniec nalezy o palacej czesci publicznosci ;)) bez widocznych objawow konwulsji. Film ten daje nawet pole do popisu zbulwersowanym feministkom... ale komentarz mile widziany po obejrzeniu filmu :) Pozdrawiam ta ortodoksyjnie zorientowana rzesze kinomaniakow!
Wszystko ladnie pieknie, ale 90% inernautow malo zrozumie z Twojego posta. Nalezy pamietac, ze ludzie to idioci...
Tak, ostatnie chwile Konga i Jacka (z Titanika) są zastanawiająco podobne. Nie chcę tu rzucać spoilerami, bo może kogoś trafię w czuły punkt - każdy sam zobaczy pozycję Konga i Naomi i sam upadek w otchłań.
Lecz nie wszystkie efekty porazały szczególowością, oj nie. Film bardzo nierówny pod tym względem. Ale czego oczekiwać jeżeli w King Kongu użyto wiecej ujęć z efektami niż w całej Trylogii Jacksona? A mieli tylko 1/3 czasu.
Feministki i zoolodzy będą mieli powody do żalu, to fakt. Kobieta zakochująca się w przesadnie agresywnym gorylu? Oj, będzie głośno :)