Dobrze się bawiłam na tym filmie, choć już po raz drugi go wczoraj oglądałam.
Wciąż jednak, już po raz drugi, się nie mogę nadziwić, kto wymyślał te sceny Ann już pod koniec filmy, w Nowym Jorku, jak był śnieg. To było trochę nierealne - kobitka miała na sobie skąpą sukienkę i pantofelki, a nawet nie zadrżała, ani nie miała gęsiej skórki. Wszyscy w mieście byli oczywiście w grubych płaszczach.