Jestem zniesmaczony sceną walki z tyranozaurami. Nie dość, że wielkie gady same małostabilne muszą skakać jak małpy, to jeszcze spadają w przepaść i kołyszą się na lianach nadal atakując. Abstrahuje już od tego, że wielokrotne ugzyzienia tyranozaurów nic nie dały. King Kong co najwyżej skrzywił się i ryknął. Ogólnie epizod na wyspie uważam za najsłabszy. Początek filmu i zakończenie są natomiast bardzo dobre.