Na końcu filmu, gdy King Kong padł martwy wybuchłam płaczem...Piękna, wzruszająca historia.
przecież to rimejk rimejku rimejku do tego z kiepskimi efektami specjalnymi, bardziej realny był goryl w filmie z 1976, o ile lubię Petera Jacksona to ten film mu ewidentnie nie wyszedł, nie potrzebnie odgrzewał kotleta.
Efekty były złe, powiedz że fabuła (która dla mnie była dobra) ale nie
efekty, dla mnie film świetny, wzruszający ale bez jakiejś wielkiej
rewelacji...
Nie zgodzę się z tobą. Ten King Kong wyglądał lepiej niż ten z 1976, tu miało się wrażenie, że ogląda się żywą małpę, a tam przebranego człowieka. Inne efekty też były świetne, chociaż widziałem dużo lepsze. A ogólnie film jest bardzo nierówny, ma momenty zapierające dech w piersiach, jak i takie, w których wieje nudą. Ogólnie naciągane 8/10.