Obejrzałem go dopiero wczoraj na DVD i film nie przypadł mi do gustu. Przeczytałem większość komentarzy na tym forum i widzę zdania są podzielone i to w bardzo skrajny sposób. Moje zdanie jest następujące. King Kong był juz filmowany 2 razy (1933r i 1976r)a pierwowzorem była powieść. Historia jest znana i wiadomo czego można było sie po najnowszsym filmie spodziewać. W zasadzie jeśli chodzi o fabułę to nic nowego natomiast wiadomo było że film będzie "nowoczesny" z efektami specjalnymi zgodnie duchem czasu. I taki był. Tylko, że przesloniło to kompletnie fabułę ponieważ nie wiadomo na czym skupić uwagę. A w zasadzie wiadomo bo jak powiedziałem temat jest oklepany ale przerost formy nad treścią spowodował że musiałem szukać tej fabuły która od dawna była mi znana. Mamy dłużyzny w postaci dopływania staku do brzegu, dinozaury, ogromne owady itd. Sceny które trwają po kilkanaście minut a nic nowego do treści nie wnoszą poza kunsztem efekciarskim. W rezultacie film trwa prawie 3 godz i 30% tego obejrzałem na przyspieszonym podglądzie bo zacząłem się nudzić a co się stanie i jak się film zakończy było oczywiste. Tak naprawdę to film dla fanów efektów specjalnych dla których fabuła Konga jest drugorzędna. Jeśli chodzi o aktorstwo to jestem zawiedziony na całej linii ale nie ten element filmu był najważniejszy. Film miały zrobić efekty specjalne i zrobiły.
Bez urazy szefie ale jeżeli u Ciebie takie filmy jak "Szalone wakacje" (Carry On Abroad) mają 10 na 10 to proszę (błagam) nie skupiaj się na takich filmach jak King Kong Jacksona
I vice versa skoro taką samą ocene zdobywają u Ciebie filmy typu American Bukkake czy aktoreczki w stylu Krystal Steal. Zresztą może nie. W King Kongu też jest w końcu watek "miłosny" tylko bez pokazywania szczegółów.
Ale zauważ też ogromne zalety tego filmu. Jackson zadbał nawet o takie szczegóły jak ,,Kong sprawdzający czy T-Rex jeszcze żyje po walce" oraz genialnie odwzorował Nowy Jork z 1933 roku. On zawdzięcza swój zawód Kongowi z 1933 i widać że naprawdę włożył całe serce w ten Remake.