Konwencja "Klipu" jest arcyciekawa. Zwłaszcza ukazanie komórki jako przekaźnika "zła" którym epatują bohaterowie. Dzieci pozostawione bez opieki zawsze będą niegrzeczne i popełnią mnóstwo głupot, a także staną się nieczułe. Ale ta komórka, możliwość chwalenia się swoim zachowaniem na większą skalę i stwarzanie wręcz konkursu między sobą o to kto będzie w tym lepszy... Kto nagra fajniejszy "Klip"...
Wydaje mi się też że autorka nie do końca neguje zachowanie bohaterów. Można nawet uznać że- ok, pokazała jak porąbany jest świat nastolatków, ale jej celem było bardziej ukazanie historii miłosnej rozgrywającej się w takiej krainie. Mamy tu więc patologiczne uczucie, które opiera się prawie wyłącznie na pożądaniu, między postaciami które są ofiarami konsumizmu. Ale to uczucie jest prawdziwe. Dlatego "Klip" traktuję bardziej jako chore love story, a nie krytykę współczesnej młodzieży.
Jest to w końcu opowieść o dzieciakach, które potrzebują substytutu emocji. Mają kompleksy, mają problemy w rodzinie, w szkole. Muszą to jakoś odreagować, a nie mają pojęcia jak... Trzeba więc zabić te uczucia. Najlepiej je zapijając, odsuwając gdzieś na bok lub udając że jest się kimś innym niż w rzeczywistości.
W gruncie rzeczy jest to skromny, ale ambitny film. Wykorzystano tu środki wyrazu które niejednokrotnie odrzucają, ale są rozsądnie dawkowane. Jeżeli jednak miałbym wskazać główną wadę, to jest nią wtórność wobec filmów Larrego Clarka. Jednak między faktycznie wartościowymi scenami za dużo tutaj pokazywania naćpanych dzieciaków, bójek, chlania i imprezek. Jeżeli służyły one tworzeniu "klipów" to zazwyczaj było nieźle. Ale często nie służyły niczemu. Dlatego spokojnie można było tenże film skrócić o dobre 10 minut.
Polecam, ale ostrzegam- nie dla wszystkich i nie do końca to bezbłędna produkcja, więc raczej dla fanów kina amatorskiego.
Przed chwilą konkretniej napisałem w temacie obok. Dla mnie to, co napisałeś jest ciekawsze od samego filmu. Możliwe, że takiego konkretu bym oczekiwał i go zaakceptował. Film jednak jest zbyt rozmyty i ciężko się go ogląda, bo co chwilę dryfuje jedynie po powierzchni problematyki. Jeśli widzimy go, jako love story, to już lepiej, bo może być banalnie. Mimo wszystko to bardziej próba "wytłumaczenia" jego wad. Jako chore love story lepiej sprawdza się np. "Dare" lub "Good dick".
Pewnie dostanę wrzuty ale co mi tam. Film podobał mi się, jest realistyczny, wstrząsający, smutny, ma w sobie ohydę i piękno. Mieszanka sprzecznych zachować i walka niekoniecznie z dobrej strony o uczucia. Strach przed nieuchronną śmiercią ojca pcha bohaterkę ku mrocznym stronom życia. Chce się upodlić, zeszmacić, pije, ćpa, oddaje swoje ciało a miedzy tym wszystkim szuka miłości. Nie potrafi inaczej okazać swojego uczucia chłopakowi, którego pokochała. Ich związek jest brutalnym połączeniem silnej namiętności i kiełkującego uczucia. Ich związek przechodzi metamorfozy - niestety ale sceny seksu to pokazują, dla większości widzów odpychające, kojarzące się z pornografią. Na początku są to szybkie, brutalne akty. Potem zaobserwowac można czulsze zbliżenia, pocałunki, złapanie za dłonie. Widać , ze zbliżyli się do siebie, zaczynają rozmawiać, relacja się zmienia i to miesza w ich głowach. Chłopak słysząc wyznanie miłości z ust dziewczyny nie potrafi tego przyjąć, boi się i jest zagubiony, ucieka rzucając poniżające słowa - dziewczyna uświadamia sobie wtedy, bardzo późno, że nic innego nie robiła oprócz loda i sexu. Odniosłam wrażenie, że czuje do samej siebie odrazę - scena jak się upija, tańczy, przewraca się, idzie na szybki numer do kibla oddaje jej destrukcję wewnętrzną. Zlepek tej świadomości i fakt, że ojciec umiera puszcza w niej tamy, płacze wyrażając swoje cierpienie. Jest nieszczęsliwa ale odczułam to jako akceptację sytuacji, że tata umrze a chłopak jej nie chce. W ostatniej scenie filmu kiedy zaczyna relację z innym chłopakiem mam wrazenie, że godzi się z odrzuceniem ze strony Djordje i chce zacząć od nowa. Ale nastepuje nieoczekiwany zwrot ze strony Djordje, kiedy to on rzuca się na Jasną, bijąc ją w akcie zazdrości, jakby mówiąc - zdradziłaś mnie a przecież jesteś ze mną, jesteś moja, dlaczego? Pobita Jasna, chce mu oddać wyrażając swoją bezsilność i tutaj Djordje zaskakuje nie oddając jej ale całując wyznając niemo kocham cię.
Film ten odebrałam nie jak pornosa ale jako dramat - jednostkowy i społeczny. Problemy przerastają tych ludzi, matkę Jasnej, która prawie" pochowała " żyjącego jeszcze męża, którego bardzo kocha. Dramat rodziców, którzy powojennej Serbii próbują żyć, zapewniając dzieciom jak najlepszy byt - a dzieciaki odkrywają świat od złej strony, kształtując wypaczenie własnej egzystencji.
Film jak dla mnie bardzo dobry, odważny, nie dla każdego widza bo większośc odbierze go jako tani pornos,
pozdrawiam
Co jest upadlającego i szmacącego w "pije, ćpa, oddaje swoje ciało"? I w ogóle co to za zwrot - oddaje swoje ciało, to co, ten chłopak to niby nie oddaje swojego penisa? Czemu zakładasz, że kobieta nie może po prostu lubić seksu dla seksu, że to tylko domena faceta. Co za chore i stereotypowe podejście. Ta dziewczyna nie robiła nic złego, czy niewłaściwego. Jedyne, co w tym filmie szokowało to przemoc i bójki, natomiast w seksie nie widzę absolutnie nic złego, tak samo jak i w imprezowaniu.