Historia Jasnej i Djoli to nowe studium masochizmu. Młoda dziewczyna godzi się na kolejne akty
upokarzającej przemocy seksualnej - a wręcz prowokuje je - po to, by jej ukochany obudził się do
życia i miłości.
To wszystko w dekoracjach rodem z serbskiej prowincji, w towarzystwie członków erodującej od
dawna rodziny i przy akompaniamencie tandetnych piosenek - te są szczególnie ciekawe, bo
gwiazdki pop z brutalną szczerością wyśpiewują w nich scenariusze miłosne, w których wyraźnie
wybrzmiewają dogmaty ludowych wierzeń dotyczące relacji damsko-męskich (kobiety śpiewają:
"jestem pusta, jestem szalona", "uderz mnie", "zrobię dla ciebie wszystko", "jestem piękna, jestem
najlepsza, weź mnie").
Należy zauważyć, że choć nadal mamy tu do czynienia z kobiecym masochizmem, to jednak
dynamikę historii napędza Jasna. Aktywność Djoli to jednak zawsze re-akcja. Czy to schemat z
"Pięknej i Bestii"? Jasna nie zostaje do "zamku" potwornego chłopca zaciągnięta siłą ani podstępem
- ona się tam wpycha i całą swoją energią rozsadza ściany.
A może idzie spotkać się z potworem dla swojego umierającego taty? Uczucie dziewczyny do
chorego, choć tłumione, jest wyraźnie podszyte erotyzmem. Wszystko wskazuje na konieczność
zastosowania w tym miejscu psychoanalitycznej terminologii. Staje się to wyraźne, gdy Jasna mówi
do matki o swoim ojcu: „ty już go pochowałaś”. Rodzi to skojarzenia z mitologiczną Elektrą, która
nakłaniała swojego brata do zabicia matki dla pomszczenia zamordowanego przez nią ojca.
Mielibyśmy więc tu do czynienia z kompleksem Elektry. W „Klipie” przemiana w relacji ojciec-córka,
odnowienie jej, następuje <<po udanej operacji>>, która ma miejsce w tym samym czasie, gdy
nasza heroina pozwala sobie na szczere wypłakanie się przed wybrankiem swego serca i tym
samym nawiązuje z nim głębszą więź. Opowiada Djoli o wydarzeniu, które psychoanalitycy
nazwaliby pewnie „sceną pierwotną”. Czy to wspomnienie ujawnia przyczynę masochizmu Jasnej?
Nie wiem, w tym miejscu odczuwam niedosyt. Tak czy inaczej, patrząc pod tym kątem, „Klip” jest
opowieścią o przełamaniu kazirodczego impasu, który prowadzi do odrzucenia matki i ogólnej
alienacji.
Dziewczyna przełamuje się, ojciec będzie żył. A co z Djolą? Czy porównanie z Bestią jest na
miejscu? Częściowo - jest to agresywny, sfrustrowany, zamknięty w sobie, a co najgorsze,
przystojny chłopak, który zapewne doznał w swej rodzinie niemało przykrości i teraz miota się na
wszystkie strony (zwłaszcza po zażyciu narkotyków), dewastuje, wdaje się w bójki... a gdy wraca
do swojego zimnego królestwa – nieciekawego pokoiku – zapewne godzinami przemierza wirtualne
przestrzenie zabijając postacie z gier komputerowych… A może warto Djolę porównać do Kaia,
któremu okruchy zwierciadła złośliwego czarodzieja zmroziły serce, zniszczyły wzrok i doprowadził
ostatecznie do zimnej samotności w pałacu Królowej Śniegu? Widzowie - w większości, zdaje się –
też widzą w tej historii tylko to, co brzydkie - łatwe do wyszydzenia quasi-porno, puste młode zdziry i
agresywnych matołów, a nie - dramatyczną walkę o emancypację i uczucie w wyjątkowo
niesprzyjających okolicznościach.
Okej, ale co z tą przemocą? Przymknąć na nią oko? Przemoc – wyraźna, brutalna, fizyczna -
pojawia się m.in. w „Scenach z życia małżeńskiego” jako coś w rodzaju wydarzenia niezbędnego
do nawiązania głębokiej więzi. Tutaj wiemy tyle, że pierwotne uczucie Jasnej wobec ojca było
naznaczone masochistycznym pragnieniem, którego dziewczyna nie poddała przemianie.
Przenosząc pragnienie z ojca na Djolę, Jasna nie zmieniła niczego w swoich „skryptach”. Ale też
nie miała żadnego alternatywnego wzorca…W pewnym momencie, już po zwierzeniu się i
nawiązaniu głębszej relacji, Jasna zdobywa się na odwagę i mówi chłopakowi: „kocham cię”. Zaraz
potem odzywa się słowami jednej z towarzyszących opowieści piosenek: „zrobiłabym dla ciebie
wszystko”. Co w tej sytuacji najpewniej zrobi chłopiec-Bestia? Wykorzysta oddaną mu bez walki
pozycję. Djola w sadystycznym geście odrzuca Jasną.
Tutaj pozwolę sobie na posłużenie się cudzymi rozważaniami dotyczącymi relacji masochizmu i
sadyzmu, mając nadzieję, że przytaczam je poprawnie. Masochizm i sadyzm nie są ze sobą
komplementarne. Masochista tworzy scenariusz, w którym jest poddanym. Partner masochisty
(celowo nie nazywam go sadystą) teoretycznie „włada”. Ale tak naprawdę to masochista jest panem
sytuacji i czynnikiem napędowym. W „Klipie” ewidentną masochistką jest Jasna. To ona
doprowadza do intymnych kontaktów z Djolą i do tego, że mają one charakter agresywnych aktów
seksualnych (inna sprawa: czy Jasna wyobraża sobie jakikolwiek alternatywne nawiązanie
znajomości? Chyba nie). Chłopak wydaje się na początku oziębły i niezainteresowany, tak jakby nie
chciał odgrywać roli brutalnego samca, którą przygotowała dla niego rozbudzona seksualnie
dziewczyna. Później serwuje upierdliwej ślicznotce ostre rżnięcie, co wszakże sprawia wrażenie
sposobu na jak najszybsze spławienie jej. Jasna jednak nie odpuszcza i nie zważa na obelgi.
W pewnym momencie w tej nudnej, chociaż hardkorowej, relacji seksualnej pojawia się czułość.
Później pojawia się więź spowodowana wyznaniem dziewczyny. Układająca scenariusz dla siebie i
chłopaka masochistka Jasna mówi: kocham cię, zrobię dla ciebie wszystko. Żart o masochiście i
sadyście brzmi tak: masochista mówi do sadysty: zbij mnie! Co odpowiada sadysta? Nie, nigdy.
Djola w pierwszym momencie gra dalej zgodnie z jej scenariuszem. Mówi do Jasnej, żeby nauczyła
się dobrze robić laskę. A jednak odchodzi zmieszany, odrzuca ją i ignoruje. Jest to jeden z
najlepszych, najbardziej dramatycznych i psychologicznie wiarygodnych momentów filmu.
Kłopot w tym, że spotkanie Djoli i Jasnej przebiega wg schematu rodem z taniego teledysku, a
przecież mogło zupełnie inaczej. Hardkorowy seks jest traumatyczny. Miłość jest traumatyczna. Dla
złych chłopców też.
Gest odrzucenia Jasnej przez Djolę rodzi przypuszczenia, że był to odruch zaobserwowany w
domu i daje jakieś wyobrażenie o relacji chłopaka z jego rodzicami.
Finałowy pocałunek jest dramatycznym wyznaniem miłości.
Historia trudna do zaakceptowania dla pruderyjnego widza. A ja mam nadzieję, że Djola i Jasna
nauczą się ze sobą rozmawiać. I nawet ich lubię, zwłaszcza Jasną za odwagę, nawet jeśli była
podszyta lekkomyślnością i desperacją.
Niektóre rozwiązania fabularne wydają się nazbyt siermiężne, ale forma jest spójna. Wybór
konwencji quasi-pornograficznej oceniam jako trafny. Aktorzy spisali się bardzo dobrze.
A moim zdaniem to wszystko jest znacznie prostsze;p
Dla mnie była to historia o tym, że nastolatki mają problemy z wyrazaniem uczuć i generalnie z systemem wartości. Chodzi o to, że Jasna zakochałaa się w Djoli ale nie portafiła inaczej się z nim związać jak przez seks. Nie podrywa go na urok a po prostu robi mu dobrze w szkolnym kiblu po czym z fascynacją rozmawia z kolezankami o smaku członka. Reakcja koleżanek to fascynacja. Robinie zdjęć tyłka na portale żeby pokazać jakiejś innej dz.... . itp. itd. Zresztą wspomina gdzieś, że mimo tego, że uprawia z nim seks tak naprawdę chcę się z nim namiętnie całować. Co ciekawe mimo loda i seksu pocałunek nadchodzi dopiero w połowie filmu. Rozmowa o sobie i swoich problemach gdzieś w 3/4 a wyznanie miłosne gdzieś pod koniec. Do tego czasu oral, anal, zabawa w zwierzaczka, seks w miejscu publicznym. I chyba to miało być pokazane. Główny bohater wydaje mi się, że ją po prostu wykorzystuje. Bawi się nie i niektóre sytuację sam inicjuje. Przykładowo bierze ją do domu i zabranie się dotykać a sam kończy na jej brzuchu. Bądź przerwa seks oralny i po prostu sobie wychodzi a ona zostaje sama na kolanach w brudnym kiblu. Sorry ale miałem wrażenie, że traktuje ją jak szmate a ona trochę nie wie o co chodzi. Na wyznannie miłosne traktuje atakiem na nią. Najlepszą obroną jest atak. Miałem wrażenie, że się przestraszył. Końcową scenę również nie odebrałem jako czegoś dobrego. Traktował ją tak dalej ale gdy ona chciała się odegrać on znowu wykorzystał jej słabość do niego. I myślę, że tak pozostanie. Dodać do tego wiek głównych bohaterów pijaństwo, imprezy otaczający ich wczędzie seks, ubiór i mamy obraz zdegenerowanej młodzieży, która pogubiła wartości i ma problem ze swoimi uczuciami. Jest fajna scena w szpitalu gdzie matka z ojcem trzymają się za ręce i właśnie to nagrywa swoją komórką. I pewnie tego pragneła. Film mi się średnio podobał tak szczerze. Spodziewałem się jednak czegoś innego.
Dla mnie to jeszcze prostsze - ot, spotkały się dwa pustaki i jedyne co potrafią wydumać to chlanie, ćpanie i rżnięcie. Po co szukać głębi, tam gdzie płytko?
ogladając to dzieło i pamietając o "Srpskim filmie" odnoszę wrażenie, że na tych Bałkanach to maja solidnie nasr...ane we łbach. Widac jeszcze kiepsko sobie te niedawna naturalna selekcję przeprowadzili.
to wszystko przez selekcje...chlopak z kolczykiem w smietniku wyladowal, bo peda* przeciez....ciekawe czy pani rezyser kiedys dala komus w morde? promocja i usprawiedliwienie agresji w zmutowanym getcie okiem dresiary.
A ja przychylam się do wypowiedzi autorki. Jasna prowokowała zachowania chłopaka, jak inaczej mógł zareagować na tak wyuzdane propozycje? :/
@khedes_ona: świetna recenzja, trafna interpretacja. Może warto byłoby przekleić ten wpis z forum właśnie do działu recenzenckiego?
@cronin35: marzy mi się film o tej, dość znaczącej części społeczeństwa, które na wszelkie zjawisko, wydarzenie, dzieło (literackie, filmowe itd.) ma zawsze jedną odpowiedź: "Dobre to dobre, ch*jowe to ch*jowe, na ch*j drążyć?". Nie miałby być może tak drastycznej formy jak klip lecz na pewno byłby podobnie przejmujący.
bo irytuje mnie doszukiwanie się głębi, tam gdzie jej nie ma. Abstrahując od filmu, nastolatek - pijący, ćpający, uprawiajacy seks, zasadniczo głupi (bez doświadczenia zyciowego czy jakichś uwarunkowań - bo i kiedy miał go nabrac) napompowany hormonami , majacy w głebokim powazaniu realne problemy, na garnuszku rodziców - co sobą reprezentuje?! jakie idee? Równie dobrze mozna by rozwazac egzystencję szympansów i doszukiwac sie tam jakichś uniwersalnych przesłań. nastolatki nie sa zdolne do podejmowania rozsadnych decyzji, ważenia dobra i zła, są po prostu niedojrzałe i to jeszcze na mocnym hormonalnym haju. Autorka tematu natomiast sugeruje jakoby te jak ich okresliłem "pustaki" postepowały świadomie. A to juz wierutna bzdura.
Pozdr.
Ale to Ty określiłeś (sam dla siebie, bo na pewno nie dla innych), że w tym filmie głębi nie ma. A raczej, nie tyle nie ma, ile Ty jej nie stwierdziłeś. A to już różnica. Swoją drogą, ciekaw jestem, gdzie Ty się doszukujesz uniwersalnych, ba! - jakichkolwiek przesłań? No bo skoro nie w dramacie społecznym, to ja sam już nie wiem. Druga sprawa: irytuje mnie pogląd, że trzeba "otoczyć się" jakimiś zachowaniami, świadectwami materialnymi, duchowymi po to, by "coś sobą reprezentować". Jest to rzecz jasna wierutna bzdura.