PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33964}

Końcowe odliczanie

The Final Countdown
1980
6,6 3,4 tys. ocen
6,6 10 1 3415
Końcowe odliczanie
powrót do forum filmu Końcowe odliczanie

japonskiego obrazu z '79. nawet udany i te kilkanascie lat temu robil wrazenie

daber

a moglbys podac tytul tego japonskiego obrazu? :) Pozdro

gombey_2

Chyba chodzi o "Sengoku jieitai"

daber

nie no to dwa zupełnie inne filmy, fakt pomysł może jest zaczerpnięty z Sengoku, ale tam to n/a/p/i/e/r/d/a/l/a/l/i z czołgu i granatów do patatujących samurajów z szabelkami xD

800dpi

Tak nieco inne są te filmy, ale podobnie jak Godzilla hamerykańska sporo różni się od wersji azjatyckich, tak ten również jest odobnie "zerżnięty". Nie zaprzeczysz że Godzilla z Broderick'iem to remake

daber

trudno mi o tym cokolwiek powiedzieć, bo widziałem tylko Japońską wersję z lat 80' i to bardzo dawno temu, teraz po prostu nie interesują mnie takie filmy...

ocenił(a) film na 8
daber

Nazywanie jednego filmu remake'iem drugiego tylko dlatego, że w obydwu pojawia się motyw podróży nowoczesnych sił zbrojnych w przeszłość, jest grubym przegięciem. Filmy te nie dość, że powstawały równolegle (a w takiej sytuacji trudno mówić o "remake'u"), to jeszcze od strony fabularnej nie łączy ich absolutnie nic, poza samym - ogólnikowym, warto dodać - motywem podróży w czasie. Podawanie przykładu z Godzillą pasuje tu jak wół do karety - amerykańska podróbka nie dość, że była od początku zapowiadana jako nowa wersja japońskiego klasyku, to jeszcze tytuł ten sam nosiła i historię miała podobną opowiadać. A TFC nie łączy z SJ nic, absolutnie nic - tylko i wyłącznie to, że żołnierze w czasie się przemieścili.

Tak samo bzdurne są zresztą napotykane tu i ówdzie stwierdzenia, iż Marcin Ciszewski się TFC inspirował, pisząc "www.1939.com.pl" - tej książki nie łączy z filmem nic, poza samym faktem, iż w czasie się przenieśli. Równie dobrze można twierdzić, że Ciszewskiego zainspirował film Back to the Future albo legenda (i film) o eksperymencie filadelfijskim. Też motyw podróży w czasie, a poza tym nic wspólnego.
Jeśli już miałbym stwierdzić, że ktoś się tu TFC czy czymś innym inspirował, to Birmingham przy tworzeniu "Wyboru Broni" (i kontynuacji). A i to właściwie tylko dlatego, że i tu i tu mamy akcję toczącą się na Pacyfiku podczas wojny z Japonią, obok motywu podróży w czasie.

Remake'iem japońskiego filmu jest za to jak najbardziej Sengoku Jieitai 1549.

Der_SpeeDer

Trochę Kolego trafiłeś kulą w płot z tym porównaniem do "...1939...". Chyba za bardzo się nie interesujesz tym autorem skoro piszesz takie rzeczy. Ciszewski zawsze otwarcie przyznawał, że film "The Final Countdown" był właśnie inspiracją dla Jego książki, gdyż zawsze czuł się rozczarowany końcówką filmu, w której ostatecznie nie dochodzi do starcia - dlatego On postanowił takie starcie jednak pokazać (dodatkowo przenosząc to w nasze realia). Możesz o tym przeczytać w dowolnym wywiadzie z Ciszewskim, posłuchać na YT, czy nawet poczytać na oficjalnych stronach wydawnictwa ZNAK, w którym teraz On wydaje.

ocenił(a) film na 8
blakop

Przed napisaniem tamtego posta nie czytałem ani nie oglądałem żadnych wywiadów - dopiero później obejrzałem wypowiedź, w której Ciszewski przyznał się do fascynacji tym filmem. Niemniej, fakt pozostaje faktem - inspiracja ogranicza się tutaj tylko do samego faktu, iż siły zbrojne z przyszłości przeniosły się w przeszłość. Motyw podróży w czasie nie jest dziś niczym nowatorskim, a "The Final Countdown" bynajmniej go nie opatentował. Ani też "Sengoku Jieitai", który - co mówiłem - powstawał w tym samym czasie, co film amerykański.

Dodam jeszcze, swoją drogą, że Ciszewski naprawdę nie powinien się czepiać zakończenia TFC, bo zakończenie "www.1939.com.pl" także spartolił dokumentnie. Poszedł z nim totalnie po łebkach i widać wyraźnie, że zwyczajnie nie miał pomysłu, jak książkę zakończyć. Mam też i inne zastrzeżenia, ale to już materiał na osobny elaborat.

Der_SpeeDer

Inspiracja to inspiracja - oczywiście, że nie ma mowy o pełnej, czy choćby częściowej adaptacji, bo to już by wykraczało poza definicję inspiracji. To że książce Ciszewskiego można wiele zarzucić to jedna sprawa, ale On konsekwentnie doprowadził do starcia technik wojskowych z tamtego i obecnego okresu, czego zabrakło mu w filmie - i do tego się odnosi nawiązanie o końcówce, a nie do zamknięcia opowiedzianej fabuły jako takiej.
Nie zmienia to jednak faktu, że być może nie byłoby rewelacyjnego cyklu bestselerów Ciszewskiego, gdyby nie ten film i to warto dodać do ciekawostek tego filmu chyba, bo gdyby książki Ciszewskiego były wydane za Oceanem byłyby pewnie hitami na miarę Toma Clancy'ego

ocenił(a) film na 8
blakop

A tam, zabrakło - a scena pojedynku A6M z F-14 to co, pies? Do tego Ciszewskiemu można zarzucić inne mankamenty, które cechowały TFC, na czele z konsekwentnym - i pozbawionym tak naprawdę racjonalnych podstaw - zatajaniem przed "współczesnymi", że bohaterowie przybyli z przyszłości. Poza tym Ciszewski narzekał, że w filmie nie pokazano tej wielkiej bitwy w Pearl Harbor, nie pokazano jak odrzutowe myśliwce robią miazgę z tych tłokowych samolocików - a w gruncie rzeczy sam nie pokazał zbyt wiele, szczególnie w kwestii czołgów. W czasie walnej bitwy prowadzi akcję z punktu widzenia Grobickiego, przez co ograniczał się do ogólnikowego stwierdzenia, że Niemcy coraz bardziej dostają w tyłek - żadne sugestywne opisy Twardych, rozwalających czołgi wroga, zanim te podejdą dość blisko, się nie pojawiły.

"Nie zmienia to jednak faktu, że być może nie byłoby rewelacyjnego cyklu bestselerów Ciszewskiego, gdyby nie ten film"

Nie przypisujmy za wiele temu filmowi - jak mówiłem, nie opatentował on motywu podróży w czasie i myślę, że jak nie Ciszewski, to ktoś inny wpadłby na ten pomysł. Ba! Stawiam dolara przeciwko pączkowi, że tak naprawdę całkiem sporo osób myślało o takim scenariuszu, jak nasze współczesne wojsko cofa się w czasie i daje Niemcom łupnia (no... ja na pewno w takich kategoriach fantazjowałem, i to od dawna) - ale dopiero Ciszewski opakował to w konkretną opowieść, to i on teraz zbiera laury.

"gdyby książki Ciszewskiego były wydane za Oceanem byłyby pewnie hitami na miarę Toma Clancy'ego"

Niekoniecznie. Napisany w podobnych klimatach cykl "Oś Czasu", poczynając od wyżej wspomnianego "Wyboru Broni", hitem na miarę Toma Clancy'ego nie został.