A już myślałem, że to kolejne typowe romansidło, ale Audrey tym razem nie zawiodła, bo od AMELII to niewiele ciekawego zrobiła. A tutaj taka metamorfoza - niby słodka i chciałoby się nią zaopiekować, a jednak zdolna do wszystkiego. Rzeczywiście dosyć wcześnie można się połapać w tym triku z podwójną perspektywą fabuły, ale mimo wszystko przez pierwszą część filmu, aż nie chce się wierzyć, że to ona to wszystko ... W końcu ktoś się zajął tematem miłości, jako niebezpiecznego fantazmatu. Ale platonicznie zakochanym nie polecam! Aha, i zakończenie (z tym malowidłem z tabletek) świetne!