Szkoda Meryl Streep do takich filmów. Nie dość, że kino marne i niewiele z niego wynika, cały film trzyma się tylko i wyłącznie na jej kreacji, to jeszcze zrobili z niej brunetkę. A fe!
Sama historyjka jest przesłodzona i banalna, trochę pikanterii mogłyby jej dodać ciekawie rozpisane relacje między bohaterami, ale tego nie ma wcale. Scenariusz pędzi od jednego kiczowatego happy - endziku do drugiego w takim tempie, jakby reżyser obawiał się, że bohaterka filmu (ta prawdziwa Roberta) obrazi się za najmniejszą odrobinkę prawdy i szczerości, a widza ta prawda zniesmaczy i znudzi.
Nie warto - chyba, że ktoś kocha Meryl tak jak ja.
Zgadzam się. Też oglądam niektóre filmy tylko ze względu na Jej rolę i nigdy się nie zawiodłam na tym wielkim talencie światowego kina, ale raczej... na samym filmie. Jestem wielka fanką Meryl Streep. Dlaczego nie ma Jej polskiej strony??:(