z "Nie-Boską komedią" Krasińskiego? Lema wziął pod but, filmowym dzieciom dał na imię Sarah i Aaron i tak zamieszał w realizacyjnym kotle, by dać fory postmodernistycznym intelektualistom, którzy będą cmokać przy tym poronionym filmie i uprawiać to, co potrafią - jak im się wydaje - najlepiej: pouczać, relatywizować, chwalić dekonstrukcję jako konstrukcję i posądzać przeciwników o fundamentalizm, o to, że kierują się jakimiś wartościami w ich świecie bez wartości. " Dialogi niedobre... Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje."