Nikt nie zapowiadał ekranicacji powieści Lema więc nie rozumiem skąd tyle żalu nad
nieścisłościami. Fabuła nawiązuje do Kongresu Futorologicznego i moim zdaniem dokładnie
oddaje jego sens. Każdy kto potrafi czytać ze zrozumieniem oraz choć odrobine orientuje się na
czym polega praca ze scenariuszem powinien wiedzieć, że proza Lema nigdy nie da się
zekranizować. jest zbyt wielowątkowa, subiektywna, gra z umysłem czytelnika. Rezyser ma niełatwe
zadanie co wyeksponować kosztem czego, co zaznaczyć, co pominąć.
Moim zdaniem tym razem się udało. Film w niczym nie przypomina lektury a jednak jak najbardziej
zawiera w sobie jej przesłanie.
Plus dobre katorstwo, animacja niczym z Żółtej łodzi podwodnej i hipnotyczna muzyka. Polecam.
Animacja akurat mnie w tym filmie bardzo zawiodła. Infantylna i totalnie przerysowana (dosłownie). Dalece lepiej wyglądałoby to, gdyby kreska była podobna do japońskiego anime, a nie ten pseudo Disney'owski szajs. Sorry, ale gdy zobaczyłem te - za przeproszeniem - debilne ośmiorcnice gdy Robin wjechała do "strefy animacji", to mi po prostu ręce opadły. Tego się po prostu nie da oglądać....
Też mnie to zraziło w pierwszych minutach "przejścia" na wersję animowaną, ale z ciekawości łyknąłem ten "szajs" i się nie zawiodłem. Ogólnie film wyszedł rewelacyjnie. Anime w klimatach SF dąży zazwyczaj do upodobnienia się do realnego filmu, a w Kongresie celowo zastosowali disnejowską kreskówkę rodem z lat 60-tych (czy nawet wcześniejszych)...
Nie zapomnijmy, że film stale odnosił się do kinematografii jako odskoczni ludzi od rzeczywistości (co jest prawdą) a filmy Disney-a , jako pierwsze "rysowały" dla widza całkiem alternatywną rzeczywistość.