Sama historia przedstawiona w filmie jest bardzo ciekawa, niestety potencjał jaki w nim drzemał został zaprzepaszczony!
Weźmy na początek wątek religijny w filmie. Jest on tak naprawdę płytki. Ateizm bohaterki, jest powodem dla którego zostaje skreślona jako członek misji? A co to jest w ogóle za kryterium? Taka rzecz nie przeszkadzała by normalnemu katolikowi, lecz fanatykowi religijnemu, i z tym mamy właśnie do czynienia w filmie. Z fanatyzmem religijnym. W ogóle to mam wrażenie jakby reżyser, przez cały film, starał się dopiec ateistą.
Zamiast bardzo płytko ujętej kwestii wiary, można by skupić się na relacjach międzynarodowych i międzyludzkich. Wiadomo, że wielkie mocarstwa cały czas ze sobą rywalizują, czy potrafiłby znaleźć wspólny język w tak poważnej kwestii? Czy też zaczęłyby między sobą rywalizować w kwestii kto pierwszy wyśle swojego przedstawiciela do kontaktu z obcymi? A właśnie dlaczego, w filie tylko amerykanie budują urządzenie? Przecież plany jego konstrukcji, oraz spsób ich interpretacji wyciekły do wiadomości publicznej, a myślę, że co najmniej Rosja i Chiny by się nimi zainteresowały.
Przejdźmy teraz do relacji między ludzkich. Są one bardzo sztuczne, wręcz dziwaczne. Bardzo ważny dla fabuły filmu jest romans pomiędzy dwójką bohaterów. Problem polega na tym, że jest on biednie przedstawiony. Zupełnie go nie kupiłem, nie zostałem przekonany do niego.
Następnie spójrzmy na główną bohaterkę. Jej znajomy kradnie jej zasługi w związku z odkryciem sygnału, a po niej kompletnie nic nie widać!
Muszę jeszcze wspomnieć o tym jak górnolotnym tonie rozmów widzianych w filmie. Bohaterowie gadali z taką wzniosłością, strasznie mnie to męczyło.
Ostatni zarzut w stosunku do filmu to masa bzdurek, których nie chce mi się już nawet wymieniać.
Podsumowując to bardzo mi szkoda, że tak dobry materiał został tak spłycony. Film miał zadatki na bycie arcydziełem w swoim gatunku, ale przez zaniedbania twórców, jest zwykłym przeciętniakiem.
„Ateizm Bohaterki"
Ellie była Agnostyczką - uważała, że jednoznacznie nie możemy stwierdzić, czy bóg istnieje czy nie, czy jest życie po śmierci czy nie, bo po prostu nie jesteśmy na odpowiednim poziomie rozwoju.
„Reżyser stara się dopiec ateistom"
Tak, i dlatego jako złego terrorystę, który wywalił w powietrze bazę, daje fanatyka religijnego.
„A właśnie dlaczego, w filie tylko amerykanie budują urządzenie? Przecież plany jego konstrukcji, oraz spsób ich interpretacji wyciekły do wiadomości publicznej, a myślę, że co najmniej Rosja i Chiny by się nimi zainteresowały."
Ameryka jest mocarstwem, któremu technologicznie do pięt nie dorasta nawet Rosja czy Chiny. Tak czy inaczej, Konstrukcja urządzenia, mającego w zamierzeniu wysłać pasażera w podróż międzygwiezdną, kosztowałaby gazyliony dolców - Nawet najbogatszy kraj w pojedynkę nie dałby rady zbudować go ze swojego budżetu. Dodatkowo, Sygnał był przechwytywany - W częściach - Część mogła mieć rosja, część mogły mieć Chiny a część mogło mieć USA. By wdrożyć taki program, naukowcy ze wszystkich krajów musieli współpracować, by zebrać cały sygnał w jedno.
Jak dla mnie to Ellie ewidentnie była ateistką a nie żadną agnostyczką, ale już nie chce mi się odświeżać filmu aby rozwiać wątpliwości.
"Tak, i dlatego jako złego terrorystę, który wywalił w powietrze bazę, daje fanatyka religijnego." Tak, tylko poza tym na każdym kroku mamy dokładanie ateistom, no chociażby moment w którym brak wiary głównej bohaterki był czynnikiem który zadecydował o tym, że jednak nie ona poleci.
"Ameryka jest mocarstwem, któremu technologicznie do pięt nie dorasta nawet..." No tu już nieźle pieprzysz. Tak się składa, że Rosja przez lata dawała radę w technologicznym wyścigu z Ameryką. W kosmosie to właśnie oni byli pierwsi. Masz trochę racji, że takie przedsięwzięcie powinno być wspólnym dziełem kilku krajów, jednak z filmu zapamiętałem to, że praktycznie tylko amerykanie się nim zajmowali.
Podzielam zdanie że film jest do dupy, ale na litość Einsteina, nie doszukujmy się przesłań, któych w filmie nie ma. Scena z odrzuceniem Foster na podstawie jej niewiary nie jest żadnym ciosem w ateistów, wręcz przeciwnie - obrazuje jak debilni są katole dokonując wyboru nie na podstawie logiki, tylko przekonań.
Wcale nie uważam, że film jest do dupy, poprzez skupienie się na niewłaściwych wątkach zaprzepaścił swój potencjał, ale nadal ma on swoje plusy przez które warto go obejrzeć.
Nie opieram swojej opinii o dokopaniu ateistom tylko na podstawie jednej sceny, ale ogólnej otoczki. Cóż może i faktycznie to moja osobista interpretacja. Faktem jest jednak dla mnie to, że kwestia wiary, zajmuje w filmie bardzo istotną rolę, niemalże wybija się na pierwszy plan. I to jest właśnie ten podstawowy błąd! Ten film aż prosi się aby poruszyć tematy polityczne takie jak konflikty między rasowe i polityczne, wyścig zbrojeń między mocarstwami. Nic z tego nie dostaliśmy w filmie, przez co zamiast dzieła wybijającego się na tle reszty dostajemy przeciętniaka bez polotu.
No, a przeciętniaki bez polotu są do dupy ;p
Jedna sprawa to polityka, druga - sam kontakt. Nadrobiłem film po obejrzeniu "Arrival", dawno nie widziałem niczego w tym stylu, w sensie - filmu w którym naukowcy coś cały czas rozkminiają. Przypomniałem więc sobie "Kulę" i "Andromedę" i nadrobiłem "Kontakt" i ten ostatni po prostu mega mnie rozczarował. Teologia i romans, za to nikła zawartośc science w fiction.
Nie wiem jak tam w Twoim słowniku, ale u mnie "przeciętniak" oznacza coś plasujące się w połowie stawiki, czyli nie totalne dno (czyli nie film do dupy).
No mi się właśnie w kontakcie podobał sposób w jaki kosmici się z nami skontaktowali, i jak ludzie powoli odczytywali to co mają im do przekazania. I z tego właśnie powodu, nie powiedziałbym, że film jest do dupy.
"Teologia i romans, za to nikła zawartośc science w fiction" W tym aspekcie jak widzę jesteśmy zgodni.
"Arrival" jeszcze nie widziałem, "Kula" faktycznie dobra. "Andromeda"? Chodzi Ci o film "Tajemnica Andromedy" z 1971, tudzież o nową wersję tego filmu z 2008. Jeśli tak, to zarówno z tą starszą jak i z tą nową mam ten sam problem. Nigdy nie widziałem początku. Jak była puszczana w TV to ja zawsze z jakich przyczyn włączyłem w połowie, ale muszę przyznać, że ten film jest faktycznie mega.
Tak, chodziło mi o Tajemnicę Andromedy. Polecam, obie wersje w sumie, choć ta z '71 ma moim zdaniem bardziej "naukowy" klimat, w tej z '08 dodano bezsensowny wątek dla wprowadzenia scen akcji ;P
Arrival też polecam, bo jest tam odwrotna proporcja niż w Kontakcie - tylko z 5% filmu jest o teologicznych kocopołach ;p
1. Ateizm bohaterki, jest powodem dla którego zostaje skreślona jako członek misji?
Podzielam. To kryterium jest mocno naciągane i sztuczne. W rzeczywistości poleciałby manekin uzbrojony w kamery. A jezeli człowiek, to na pewno nie jakiś profesor, tylko kosmonauta - pilot. Fabuła jednak wymagała, żeby leciała główna bohaterka. Natomiast otoczka religijna, jest nieudolną próbą wplecienia fundamentalnego pytania o stworznie świata przez Boga. W 1997 roku miałem 9 lat, więc nie pamiętam. Ale może wtedy akurat na topie był tzw. spór religia - nauka. A może te jakaś dziwna fanaberia reżysera. Trudno powiedzieć.
2. Zamiast bardzo płytko ujętej kwestii wiary, można by skupić się na relacjach międzynarodowych i międzyludzkich. Wiadomo, że wielkie mocarstwa cały czas ze sobą rywalizują, czy potrafiłby znaleźć wspólny język w tak poważnej kwestii?
Ciężko w tym przypadku jednoznacznie okreslić jakby to było. Z jednej strony wskazana jest ponadpodziałowa współpraca międzynarodowa, bez żadnych "top secret". Czyli pełna transparentoność, również przed opinią publiczną. Niestety obawiam się, że było by inaczej. W filmie jest pół na pół. Niby to był projekt publiczny, ale jednak drugi tajny był realizowany w Japonii. No i te 18h nagrania.
3. Bardzo ważny dla fabuły filmu jest romans pomiędzy dwójką bohaterów. Problem polega na tym, że jest on biednie przedstawiony. Zupełnie go nie kupiłem, nie zostałem przekonany do niego.
Wg mnie, sam romans jest kompletnie nieistostny. Równie dobrze mógłby to być jej brat, czy przyjaciółka. Chodzi o konfrontacje filozofii naukowca i człowieka wiary. Na końcu filmu, bohaterka zaczyna rozumieć tą drugą stronę. Bo sama stanęła na rozdrożu. Zeznając przed komisją stwierdziła, że jako naukowiec musi stwierdzić, że to co przeżyła jest nieprawdziwe. Jednak jak ma to zrobić, kiedy cała jej świadomość i właśnie wiara. Aż krzyczy, że to prawda. - Akurat ten wątek jest całkiem dobrze zrealizowany.
4.Następnie spójrzmy na główną bohaterkę. Jej znajomy kradnie jej zasługi w związku z odkryciem sygnału, a po niej kompletnie nic nie widać!
Panowanie nad emocjami, to oznaka ogromnej świadomości i ugruntowanej filozofii życiowej. Mało kto to potrafi. Emocje odbierają rozum i rozsądek. Miała go opluć? Obrazić się? Miała biegać i krzyczeć, że to jej się należy, bo temten zrezygnował z finansowania badań? Wyzbyła się egoizmu. Rozumiała, że nie jest ważnym kto poleci, tylko żeby w ogóle ktoś poleciał. Umiała być ponad tym i wspierać dalej projekt. Może jak dorośniesz to kiedyś zrozumiesz. Choć niewielu się to udaje.