Niestety film jest jeszcze gorszy. Wszystko skrócone, zmienione relacje mięcy postaciami (ojcem Ellie Teodor Arroway, brak Johna Staughtona, Ellie i Palmer Joss, którzy się w książce nienawidzili, tu romansują). Do tego zmarnowana obsada i kiepska gra aktorska. To prawie luźna interpretacja, niewiele brakuje, aby nie można było tego filmu nazwać adaptacją. Książkę trudno się czyta, a film obejrzeć jeszcze trudniej.
a moim zdaniem książka była strasznie nudna, a film - dzięki zmianie wielu wątków i postaci rewelacyjny
Książka faktycznie kiepska, czytam i czytam i dochodzę do wniosku, że Sagan nie powinien pisać książek i jeżeli był wybitnym naukowcem to nie powinien zasiadać do maszyny do pisania :) Sam film to luźna adaptacja, zaczerpnięte główne wątki z książki, obsada moim zdaniem bardzo trafiona (no, ten McConaughey zbyt cukierkowy i za młody dla Foster). Kontakt jest moim ulubionym filmem, oglądam za każdym razem z zapartym tchem i przeżywam na nowo.
Nie czytałem książki Carla Sagana, to znany naukowiec, ale bardzo możliwe, że nie wychodzą mu książki fabularne.
Jednak o filmie mogę powiedzieć, że jest rewelacyjny, a oceniam go na 10 (arcydzieło w skali FilmWebu)).
Robert Zemeckis odwalił kawał dobrej roboty, film w stylu Spielbergowskim (ale w końcu to jego uczeń). Film s-f, ale nie traci kontaktu z podstawami nauki (jak to zbyt rażąco w wielu filmach fantastycznych bywa), bardzo ciekawie przedstawiono tu relacje między głównymi bohaterami oraz kwestią nauki a religii. Aktorzy zagrali doskonale (w końcu nie byle jacy), chociaż Matthew McConaughey faktycznie wypada tu nieco za młodo dla Jodie Foster.
Może przez tą książkę tak słabo oceniasz film, może miałeś zupełnie inne nastawienie do realizacji filmu... niezależnie od tego nie mogę się zgodzić z oceną gorszą niż dobry (i to z plusem).
A co do luźnej interpretacji - skoro książka jest zła, to ta "luźna interpretacja" wyszła chyba na lepsze.
To jest chyba jak z Arthurem C Clarkiem. Książkowa Odyseja Kosmiczna jest przeciętna, za to filmowa wersja jest cudna. A Clark jak wiadomo jest podobnie jak Sagan naukowcem. Tak więc pomysły to ci naukowcy mają super, ale talentu literackiego to oni nie mają
Masz rację krevek, naukowcy lepiej wypadają w tworzeniu pomysłów, niz w ich prezentacji. Chociaż w przypadku Artkura C. Clarka wielu jego miłośników może zarzucić Ci zbytnie generalizowanie i powierzchowność jego twórczości. Jednak ja też wole adaptacje filmowe.
Najlepiej z filmów fantastycznych wypadają te, które są realizowane na podstawie takich książek. No, ale aby powstał dobry film, potrzebny jest jeszcze dobry sztab ludzi go tworzący z reżyserem na czele.