Frustrująco debilny film. Długość nagrania z kamery ("śnieg") to dowód, że kapsuła tak po prostu nie przeleciała przez pierścienie, ale nikt tego nie porusza na procesie. Nikt. Oskarżona Ellie i reszta mają w dupie najważniejszy techniczny aspekt. Wiemy o tym tylko z tajnego śledztwa (?!).

Wizja podróży przez tunele nie stała nawet obok tej z "Odysei kosmicznej", nie daje tak mistycznego i strasznego wrażenia. Potem Ellie patrzy na coś w kosmosie i opisuje jako niesamowicie piękne, ale wizja artystyczna filmu albo efekty są tak mizerne, że tego piękna nie widać, nie robi to żadnego wrażenia. Tak samo plaża z tej podróży jest zwyczajnie brzydka.

Dalej film jest prostacki, Ellie zauważa blondyna (fanatyka) wśród ekipy, a ten zamiast trzymać detonator w kieszeni to chce tą konstrukcję zniszczyć ostentacyjnie. Bo co, inaczej widzowie nie zrozumieli by co się dzieje? :)

Dalej po cholerę tak długo przepytywali Ellie, skoro mogli od razu wybierać z wierzących kandydatów? :D

Czy ta maszyna miała własny napęd? To czemu nie zaczęli tysiącami wysyłać innych ludzi, jak to taka "darmoszka"? WTF WTF WTF?! Kontakt z obcymi - czemu obcy nas o nic nie pytają, co, nie są nas ciekawi? ;D

Bardzo słaba muzyka. Zmarnowany pomysł. Film ma fatalny scenariusz z niepotrzebnymi osobistymi wątkami i zbyt wyeksponowanym religijnym.