a czlowiek nadal utrzymuje postawe egocentryczna, to slynne zdanie ze gdyby w kosmosie nie bylo zycia biologicznego to marnowalo by sie duzo miejsca - podobno to prawdziwa mysl Carla Sagana autora ksiazki "kontakt". ale czy aby zapobiegac marnotrawieniu trzeba zasiedlac, budowac, kolonializowac? czy kosmos sam w sobie nie jest organizmem (niebiologicznym) w ktorym caly czas cos sie dzieje? czy jezeli czlowiek pozostawi nature (tu na ziemi) w stanie nienaruszonym, to pojdzie to na marne? czy ze wszystkiego trzeba czerpac garsciami i wydobywac surowce az do samego konca?
wiem ze postep jest nieunikniony, ale nie jestesmy wlascicielami tej planety i to ze jestesmy najsilniejszym gatunkiem na ziemi nie oznacza ze wszystko musi byc nam podporzadkowane i jezeli istnieje jakiekolwiek zycie we wszechswiecie to trzeba nawiazac kontakt, polaczyc sily (a jak nie beda chcieli to ich tez podporzadkowac) i rozmnazac sie dalej..Europejczycy dzieki swoim technologiom opanowali ziemie - wytrzewili kultury majow, aztekow, inkow ktorzy pod wzgledem wiedzy na temat fizyki, astrologii, anatomii przewyzszali ich niejednokrotnie - zamiast sie od nich uczyc narzucilismy im swoja wole, wzielismy zloto i zniszczylismy caly dobytek kulturowy, bo po co tym dzikusom zyc w dzungli? - maja chodzic do kosciola i placic podatki! teraz przychodzi kolej na szukanie istot w kosmosie - napewno (jak istnieja) to tez maja jakies bogactwo, ktore trzeba zgarnac zeby sie nie marnowalo!